niedziela, 22 czerwca 2014

Zayn

Jestem nieźle spóźniona na trening. Jestem bardzo dobrą biegaczką, a wręcz najlepszą, którą trenuje pan Adams. Za każdym razem, gdy się spóźniam, nieźle obrywam. Nie chciałam i tym razem dostać, więc postanowiłam pobiec przez park, czyli najkrótszą drogą na hale widowiskową. Po drodze mijałam pełno staruszków, którzy krzyczeli na mnie, bo o mało co bym na nich wpadła. Przepraszałam za każdym razem, ale oni nie chcieli tego słuchać, tylko zaczęli kierować w moją stronę wyzwiska. W pewnym momencie odwróciłam się do tyłu, co było złym pomysłem, bo wpadłam znów na kogoś.
- Przepraszam bardzo państwa. Ja nie chciałam, tylko się śpieszę i zawsze w kogoś uderzę – zaczęłam się tłumaczyć ze spuszczoną głową.
- Spoko, tylko ja tu stoję sam – powiedział mulat, który szczerzył się w moją stronę.
- Przepraszam. Zawsze wpadałam na starsze małżeństwo i myślałam, że tym razem też tak było – tłumaczyłam się, a chłopak zaśmiał się. Spodobał mi się jego śmiech. Był taki melodyjny, aż chciało się go słuchać i słuchać. Jednak przypomniała sobie, że muszę  biec dalej.
- Jeszcze raz przepraszam, a teraz muszę biec dalej - powiedziałam i pobiegłam . Za sobą usłyszałam prośbę o numer telefonu, ale nie mogłam się zatrzymać, choć bardzo tego chciałam.  
Gdy dotarłam na miejsce, nie obyło się bez narzekań trenera. Nie słuchałam go zbytnio, bo myślałam o mulacie napotkanym w parku.
- Słuchasz mnie w ogóle [T.I.]?! – krzyknął pan Adams.
- No niezbyt, a co pan mówił?
- Szlak mnie zaraz trafi. Za karę masz przebiec trzy razy cały park. Nawet nie próbuj skracać, bo mam informatorów i wiem kiedy ćwiczysz, a kiedy obijasz się. Do roboty! – krzyczał, a z każdym jego słowem moja buzia otwierała się coraz szerzej. Przecież jedno okrążenie parku to z 20 kilometrów! On chce mnie do grobu wpędzić? Przecież ja nie dam rady. Może i jestem w tym bardzo dobra, ale moja najdłuższa trasa to 40 kilometrów. Coś czuję, że nie wrócę cała i zdrowa do domu.
- Na co jeszcze czekasz? Biegnij i bez numerów – krzyczał dalej. Ja chyba zabiję ojca za to, że znalazł mi akurat takiego trenera. Na początku był bardzo miły i podlizywał się mojemu ojcu, a teraz jest oschły i ciągle się wydziera. Będę musiała porozmawiać o tym z tatą.
Nie chciałam dostać dodatkowych kilometrów, więc ruszyłam w trasę. Po jednym okrążeniu miałam już trochę dość, ale niestety zostały mi jeszcze dwa i muszę się z nimi uporać. W pewnym momencie przyłączył się do mnie ten chłopak, którego staranowałam w parku.
- Cześć. Widziałem, że biegasz samotnie, więc postanowiłem dołączyć.
- Spoko, a będziesz w stanie zrobić jeszcze dwa okrążenia wokół tego parku? – zapytałam, a chłopakowi oczy wyszły na wierzch.
- Czemu aż tyle?
- To moja kara za spóźnienie się na trening.
- Następnym razem postaram się, aby nikt nie zagrodził ci drogi i żebyś zdążyła. A tak w ogóle jestem Zayn.
- [T.I.]
- Piękne imię dla pięknej dziewczyny.
- Daruj sobie z tymi tanimi tekstami na podryw, bo one tak mnie nie ruszają – powiedziałam i przyśpieszyłam, bo przez Zayna zwolniłam tępo i kolka zaczynała mnie brać.
- Czemu przyśpieszyłaś?
- Kolka – odpowiedziałam krótko. Nie obracałaś się za chłopakiem, bo na pewno kiedyś do mnie dołączy, chyba że już się zmęczył i siedzi na ławeczce. W pewnym momencie ujrzałam swojego trenera, który gestem ręki pokazał, że masz do niego podejść.
- Słucham?
- Ty wiesz z kim przed chwilą biegłaś? – zapytał wkurzony. Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem. Kto to może być, że trener się o niego czepia?!
- A co ja Duch Święty?
- To był Zayn Malik z najsławniejszego boys bandu na świecie. Należy do One Direction.
- Ten Zayn Malik, którego moja siostra wyje piosenki na cały dom? Jak jej powiem, to mnie rozszarpie, że nie wzięłam autografu – zaśmiałam się, a pan Adams zgromił mnie wzrokiem.
- Nie żartuj sobie [T.I.]. Jeżeli on zechce trenować u nas w placówce, to zdobędziemy wielu klientów, bo każda nastolatka marzy o spotkaniu swojego idola. Rozumiesz? – zapytał. Popatrzyłam na niego jak na debila. On myśli, że ja go sprowadzę do niego i wybłagam, aby trenował biegi? Po moim trupie.
- Co z tego będę miała?
- Satysfakcje, że mi pomogłaś.
- Za mało. Będę mogła już nie biec tych 60 kilometrów do końca? – zapytałam z nadzieją.
- Niech ci będzie, ale na sali jeszcze trochę będziesz musiała poćwiczyć – oznajmił, a ja się ucieszyłam, bo wolałam wykonywać jakieś ćwiczenia niż biegać ciągle w kółko.
- No to idź do niego zagadaj – popędził mnie, a ja cofnęłam się, aby odnaleźć mulata. Tak naprawdę nie chciałam go przekonywać, aby zaczął trenować biegi. Chciałam tylko skończyć dzisiejsze bieganie po parku. Po niecałych 15-stu minutach, w końcu go odnalazłam.
- Zayn, mam sprawę.
- Chcesz autograf dla młodszej siostry? – powiedział, a ja się zaśmiałam.
- To też, ale pan Adams kazał mi cię przekonać, abyś zaczął trenować biegi. Wiem, że nie będziesz chciał, bo on od razu sprowadzi na ciebie dużą grupę fanek, więc po prostu pójdź do niego za 15 minut i mu to powiedz, bo ja wtedy będę w bezpiecznej odległości od niego – powiedziałam wszystko na jednym tchu i z tego powodu zaczęłam się dusić. Chłopak poklepał mnie lekko po plecach, co pomogło.
- Właśnie problem w tym, że chciałbym ćwiczyć jeśli biegałbym z tobą – powiedział, a na mojej twarzy wyskoczyły dwa rumieńce. To było bardzo miłe, co powiedział.
- Takie sprawy, to trzeba załatwiać już z trenerem.
- No to chodźmy do niego – powiedział i wstał z ławki, na której siedzieliśmy podczas rozmowy. Podał mi rękę, którą natychmiast chwyciłam i podniosłam się. Myślałam, że mnie puści, ale on nie rozluźnił uścisku, tylko go powiększył. Przez tą krótką drogę Zayn opowiadał mi o jego rodzinie, a ja o swojej. Zanim znaleźliśmy się na miejscu, wymieniliśmy się numerami telefonów.
- Widzę, że pan Malik się zgodził na treningi – powiedział radośnie pan Adams.
- Będę ćwiczył jeżeli będzie mi towarzyszyła [T.I.].
- Ta nic nie znacząca dziewuch, która myśli, że jest dobra w biegach?! – oburzył się trener. Jego słowa mnie dotknęły, bo do oczu zaczęły napływać mi łzy. Zayn objął mnie ramieniem i przyciągnął do swojego torsu.
- Niech pan tak o niej nie mówi! Przez wiele miesięcy widzę ją codziennie po południu jak biega i się stara. Czasami nawet zaglądałem na wasze treningi. Jest ona świetna w tym co robi, a pan nie ma szacunku tylko dla niej. Dlaczego? Bo jej rodzice nie są milionerami jak innych uczennic i uczniów?! – krzyczał mulat, a pana Adamsa z każdym jego słowem bardziej zatkało. Oderwałam się od chłopaka i popatrzyłam na niego ze zdziwieniem.
- Jak to mnie widziałeś? Przecież masz trasy koncertowe i inne rzeczy do zrobienia, co robi gwiazda.
- Ale taka gwiazda jak ja, załatwiła sobie każde wolne popołudnie, gdy nie jestem w trasie – wytłumaczył.
- Niech was diabli wezmą. Nie chcę już pana tutaj w placówce, a ciebie [T.I.] wyrzucam! – krzyknął i z oburzeniem odszedł.
- Mam znajomego trenera i na pewno zechce cię trenować, gdy zobaczy twoje umiejętności – powiedział i przytulił mnie.
- Ale dlaczego ty mi tak pomagasz i czemu patrzyłeś jak trenuję?
- Ponieważ gdy pierwszy raz cię ujrzałem, wiedziałem że nie jesteś mi obojętna. Gdy za każdym razem widziałem jak się starasz i uśmiechasz, to moje serce było radosne. Każde wieczory spędzałem na rozmyślaniu o tobie i co możesz robić w tym momencie. Nawet nie znałem twojego imienia, a już mi bardzo na tobie zależało. Przez te niecałe trzy godziny poznałem cię trochę i wiem, że chcę spędzać z tobą więcej czasu, gdyż jesteś niesamowitą osobą, która zawładnęła moim sercem. Mogę stwierdzić, że zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia i będę czekał na ten dzień, gdy powiesz mi, że też darzysz mnie tym uczuciem – chłopak skończył, a ja rozpłakałam się na dobre. Nie wiedziałam, że z ust jakiegokolwiek chłopaka mogą paść tak przepięknie słowa. Do tego z ust Zayna Malika, który ma kobiety na pęczki. Jestem szczęśliwa, że wybrał akurat mnie. Chłopak otarł moje łzy i zaczął się zbliżać do mojej twarzy. Nie odsunęłam się, bo pragnęłam poczuć jego usta na moich.
- Kocham cię [T.I.] i będę czekał, aż ty pokochasz mnie – powiedział i znów wpił się w moje usta.
Przez resztę tygodni spotykałam się z Zaynem codziennie. Nawet niedawno poznałam resztę One Direction. Przyjazne z nich chłopaki i mam nadzieję, że gdy wrócą z trasy, to będę spotykała się z nimi częściej. Teraz czekam z chłopakami na lotnisku, bo wylatują do Irlandii, gdzie odbędzie się ich pierwszy koncert. Pożegnałam się już z każdym chłopakiem oprócz z Zaynem. Jego postanowiłam zostawić na samym końcu.
- Proszę uważaj na siebie. Miłej trasy – powiedziałam i przytuliłam chłopaka.
- Proszę nie znajdź sobie jakiegoś chłopaka przez ten czas, bo moje serce rozpadnie się na milion kawałeczków. Kocham cię [T.I.]  – powiedział, gdy odsunęliśmy się od siebie.
- Ja też cię kocham Zayn – wypowiedziałam te słowa po raz pierwszy od kilku tygodni. Chłopak popatrzył na mnie radosnym wzrokiem i pocałował mnie w policzek, ponieważ paparazzi kręciło się po lotnisku i nie chcieliśmy niepotrzebnego widowiska.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że mnie kochasz. Pocałowałbym cię i już nigdy nie puścił, ale wiesz … - odparł smutno.
- Nie martw się. Poczekam na ciebie, a potem najwyżej za szybko nie wyjdziemy z pokoju – zaśmialiśmy się, ale tą cudowną chwilę przerwał nam komunikat, że Zayn już musi iść.
- Kocham cię.

- Ja ciebie też – wyszeptałam i patrzyłam jak chłopak biegnie do bramek, a potem znika mi z pola widzenia. Jakbym wiedziała, że dzięki bieganiu w kółko po tym parku, odnajdę miłość swojego życia, to zaczęłabym już trenować tam wcześniej. 





Cześć :) 
Bardzo proszę Was o komentarze! Dziękuję tym, co skomentowali poprzedni imagin. Jestem Wam bardzo wdzięczna :)
Chciałabym wiedzieć, czy to co piszę nadaje się na wstawianie tutaj na bloga.
Czekam na komentarze i przepraszam za błędy xx

@JuliaKlove1D