sobota, 2 sierpnia 2014

Zayn :)


Jestem zwykłą nastolatką z problemami. Jak każda zakochuje się w przystojnych chłopakach, lecz później muszę leczyć złamane serce, bo żaden mnie nie chce. Zawsze użalałam się nad sobą, mówiąc że jestem beznadziejna, brzydka, a o figurze, to szkoda gadać. Czasami nawet nie wytrzymałam. Z powodu bezradności, odrzucenia i braku akceptacji, sięgałam po błyszczące ostrze, które dawało mi ukojenie i chwile zapomnienia o tym świecie.
Wiecie w kim tym razem zakochałam się? W moi przyjacielu – Zaynie Maliku. Jest on cholernie przystojnym, wysokim chłopakiem z czarnymi włosami i brązowymi oczkami, w które mogłabym wpatrywać się godzinami. Wcześniej nie zauważyłam jego cholernie seksownego sposobu poruszania się. W ogóle nigdy wcześniej, nie myślałam o nim jak, o kimś więcej. Zawsze był moim kochanym przyjacielem, z którym mogłam zabawić się.
Aktualnie jestem na ognisku szkolnym z przyjaciółkami. Pierwsze, co zrobiłam po dotarciu na miejsce, to odszukanie wzrokiem Zayna. Nie trwało to długo, gdyż znalazłam go przy jego paczce. W jej skład wchodzili: Louis, Harry, Liam, Niall, Simon, David, James i Oscar. Jednak z pierwszą czwórką miał lepsze kontakty.
W tym pierwszym zakochała się moja przyjaciółka, Veronica. Robi wszystko, aby zwrócić na siebie jego uwagę, lecz to na nic. Dziewczyna powoli traci nadzieję, że mogłoby jej ułożyć się z tak uroczym brunetem, jakim jest Lou.
Nagle ludzie okrążyli mnie ze wszystkich stron i zaczęli śpiewać „Sto lat”. No fakt. Zapomniałam wspomnieć, że dziś są moje 17-ste urodziny! Od rodziców nie dostałam jeszcze nic, gdyż pracują przez całe dnie i wątpię, że o nich pamiętają. To był kolejny powód mojego samookaleczenia się.
Przyjaciółki wręczyły mi piękną bransoletkę z pięcioma serduszkami. Na jednym był napis „BFF”, na kolejnych trzech – imiona moich przyjaciółek, a na ostatnim wygrawerowane były inicjały „Z.M.”. Wiedziałam do kogo mogą należeć, więc odszukałam go wzrokiem. Spoglądał w moją stronę i skanował moje ciało, przegryzając przy tym swoją wargę.
- Wszystkiego najlepszego [T.I.]! – wykrzyczał Luke. Przyciągnął mnie do siebie, aby złożyć pocałunek na mim miękkim policzku, a następnie przytulił czule. Nie wypuszczał mnie długo ze swoich ramion. Spojrzałam na Mulata. Na jego twarzy malowała się zazdrość. Uśmiechnęłam się do siebie. Byłam bardzo zadowolona, że Zayn tak zareagował. Tylko dlaczego? Sama nie wiem. Mam milion teorii na ten temat.
Przez najbliższe 30 minut, byłam obsypywana buziakami i przytulasami przez płeć przeciwną. Co spojrzałam na przyjaciela, ten bardziej był podenerwowany. Miałam to gdzieś. Było mi strasznie przykro, bo jako jedyny nie złożył mi życzeń urodzinowych. Nawet obce mi osoby, zrobiły to.
W końcu organizator imprezy oznajmił, że ognisko już gotowe i możemy wkoło niego zasiadać oraz smażyć kiełbaski. Nie miałam apetytu, więc tylko usiadłam na kocu, położonym na jednym z pieńków. Veronica gdzieś zniknęła, więc siedziałam tylko z Sophią i Victorią. Śmiałyśmy się w niebogłosy. Nagle moje ciało otulił chłód i zaczęłam się trząść jak galareta. Niespodziewanie obok mnie znalazł się Andy, który objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie, abym mogła ogrzać się. Od dłuższego czasu adoruje mnie, prawi komplementy, co sprawia, że rumienię się. Ostatnio powiedział, że bardzo mnie lubi i zrobiłby dla mnie wszystko. Było to dla mnie niezręczne, więc po prostu zmieniłam temat.
Andy przyciągnął mnie bardziej do siebie i ni stąd, ni z owąd, pojawił się przede mną Malik.
- Możemy porozmawiać? Na osobności – zapytał, podkreślając, że ma to odbyć się gdzie indziej. Był wkurzony. Nie chciałam go bardziej denerwować, więc po prostu wstałam z trudem, bo silne ramię Andy’iego nie chciało mnie puścić i ruszyłam za chłopakiem. Po chwili doszliśmy nad jezioro. Mulat stanął naprzeciwko mnie, ale nie odezwał się ani słowem.
- O czym chciałeś porozmawiać? – wypaliłam, gdy moja cierpliwość zmierzała ku końcowi. Miałam tysiąc myśli w głowie, a chciała je uspokoić, wyjaśnieniem Zayna.
- Nie chce się z tobą przyjaźnić, ani kolegować. Nawet nie chcę, żebyśmy byli przyjaciółmi, bo …
Do moich oczu napłynęły łzy. Jak to możliwe? Dlaczego on mi to zrobił? Ja się pytam, dlaczego? Nie chcąc słuchać jego głupich tłumaczeń, po prostu uciekłam. Chciałam być jak najdalej od niego. Wiedziałam, że nigdy z nim nie będę, bo ¾ dziewczyn w szkole, pożera go wzrokiem, ale żeby od razu przekreślać naszą przyjaźń? Nie biegłam daleko, bo nawet nie pofatygował się, aby zatrzymać mnie. Usiadłam niedaleko brzegu jeziora i wyjęłam z tylnej kieszeni moich spodni, moją wierną przyjaciółkę – żyletkę.

*Zayn*

Jakim to trzeba być kretynem, aby nie pobiec za nią?! Teraz nawet nie mam pojęcia gdzie jest. Tak bardzo zdziwiła mnie jej reakcja na to wszystko, że aż nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Nie wiedziałem, co zrobić, więc wróciłem do przyjaciół. Wszyscy śmiali się, oprócz mnie. Nie miałem powodów do śmiechu, bo martwiłem  się cholernie o [T.I.]. Napisała mi o swoich problemach z cięciem. Zwisało mi to, lecz teraz wiem, że to był błąd.
- Zayn! Choć szybko. Tylko ty możesz uratować [T.I.] – powiedział, odciągając mnie na bok. Był cały zdyszany, więc musiał biec. Teraz najchętniej przywaliłbym mu za trzymanie łam na [T.I.], ale to nie jest odpowiedni moment.
- O czym ty mówisz?! Gdzie ona jest? – zapytałem spanikowany.
- Biegnij za mną, to zobaczysz. Tylko się pośpiesz, bo może być już za późno – powiedział, a ja zrozumiałem, o co mu chodzi. Znów sięgnęła po żyletkę.
Biegłem najszybciej jak się dało, nawet Andy czasami zostawał w tyle.
- teraz skręć w lewo – poinstruował mnie. Kątem oka widziałem, że się wycofuje. I dobrze.

*[T.I.]*

Łkałam. Nie mogłam uwierzyć w to, co stało się zaledwie 15-ście minut temu. Mój cały świat, zawalił się. Nagle przypomniałam sobie cytat, który ostatnio znalazłam na Ask’u. Chyba zrobię tak jak w nim, tylko że ósemka będzie inna. Brzmiał on tak:

Żyletka błyszczała jej na dłoni...
Miała nadzieję, że ona jej ból ukoi...
Więc podciągnęła rękaw na lewej ręce
I wypisała na kartce wszystkie intencje
Za każde zadane sobie cięcie...
Zaczęła czytać na głos:

"PIERWSZE cięcie za to, że cię poznałam...
DRUGIE cięcie za to, że tak bardzo pokochałam...
TRZECIE cięcie za to, że zawsze przy tobie byłam...
CZWARTE cięcie za to, że tyle ci poświęciłam...
PIĄTE cięcie za tą wielką tęsknotę...
SZÓSTE cięcie za moją naiwność i głupotę...
SIÓDME cięcie za to jaka przez ciebie się stałam...
ÓSME cięcie za to że w tym toksycznym związku trwałam...
DZIEWIĄTE cięcie za to, że tak bardzo boli przez ciebie moje serce...
DZIESIĄTE ciecie za to, że nie zobaczę cię już nigdy więcej...
JEDENASTE cięcie za wszystkie krzywdy które mi wyrządziłeś...
DWUNASTE cięcie za ten nieopisany ból który po sobie zostawiłeś...
TRZYNASTE CIĘCIE..."

To było jej ostatnie cięcie...
Bez rymu i intencji...
Cięcie przez które przestało bić jej serce...

Już miałam przyłożyć żyletkę do nadgarstka, lecz została mi ona wyrwana. Osobą, która to zrobiła, był Zayn. Miał łzy w oczach. Wyrzucił gdzieś w dal żyletkę, podniósł mnie z ziemi i przytulił mocno. Ja nie wiedząc, co zrobić, po prostu rozpłakałam się.
- Ciii… Już wszystko będzie dobrze… - wyszeptał w moje włosy.
- Nie, nie będzie! Rozumiesz? – gwałtownie odsunęłam się od niego i zaczęłam krzyczeć. – Nie planowałam tego uczucia! Nie chciałam już w nikim zakochiwać się, ale musiało paść na ciebie! Kocham cię, kurwa! Słyszysz? Kocham! Ale to tak nic dla ciebie nie znaczy, bo nie chcesz nawet, abyśmy byli znajomymi! – wydusiłam z siebie wszystko, co siedziało we mnie od bardzo dawna. Upadłam na ziemię i schowałam twarz w dłoniach, dalej płacząc.
Usłyszałam jak chłopak kuca przede mną. Odsunął moje ręce z twarzy. Popatrzył głęboko w moje oczy i otwarł usta, aby coś powiedzieć, lecz po chwili je zamknął. Jeszcze parę razy spróbował, aż w końcu odezwał się.
- Ja miałem tobie powiedzieć, że zrozumiałem, iż dojrzałem do tego związku. Wcześniej mógłbym cię nieumyślnie zranić. Chciałem cię prosić, abyś została moją dziewczyną, ale uciekłaś – wyszeptał wprost w moje usta. Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo naparł na mnie swoimi ustami. Położył swoje dość duże dłonie na moich biodrach i podniósł mnie do góry, a następnie zostałam przyciśnięta do drzewa, które stało kilka kroków od nas. Położyłam ręce na jego karku. Całowaliśmy się najpierw delikatnie, powoli, a potem coraz gwałtowniej. Pociągnęłam lekko za jego włosy, a on jęknął mi w usta. Spodobało mi się to. Właśnie w tej chwili zapomniałam o wszystkim/
Po pocałunku nie mogliśmy złapać oddechów. Stałam tak przyciśnięta do drzewa i z uśmiechem patrzyłam na Malika, a on na mnie.
- [T.I.], kocham cię. Będziesz moją dziewczyną? – zapytał, gdy już mógł w pełni oddychać.
- Też cię kocham, Zayn. Z chęcią zostanę twoją dziewczyną.
Nikt już nic nie powiedział, tylko znów złączyliśmy swoje usta w czułym pocałunku.
No cóż… Nie wypowiedziałam swoich intencji i mam nadzieję, że już nigdy nie zachcę, gdyż u boku Zayna Malika, czuję się spełniona i szczęśliwa. Nikt przy tak wspaniałym chłopaku, nie mógłby pomyśleć o samobójstwie.


Hej!
Co o tym myślicie?? Spodobał Wam się ten imagin chociaż trochę? :)

Chciałam Was zaprosić na mojego bloga, gdzie pojawi się jeszcze dziś rozdział 3! Louis and girl from the mental hospital Bardzo zależy mi na czytelnikach, więc jakby komuś się spodobało, to proszę zostawić komentarz. Tą negatywną opinię też przyjmuję :)

WASZE KOMENTARZE -----> MOTYWACJA DO DALSZEJ TWÓRCZOŚCI

Przepraszam za błędy xx


@awmymalikk (kiedyś @JuliaKlove1D)