sobota, 2 sierpnia 2014

Zayn :)


Jestem zwykłą nastolatką z problemami. Jak każda zakochuje się w przystojnych chłopakach, lecz później muszę leczyć złamane serce, bo żaden mnie nie chce. Zawsze użalałam się nad sobą, mówiąc że jestem beznadziejna, brzydka, a o figurze, to szkoda gadać. Czasami nawet nie wytrzymałam. Z powodu bezradności, odrzucenia i braku akceptacji, sięgałam po błyszczące ostrze, które dawało mi ukojenie i chwile zapomnienia o tym świecie.
Wiecie w kim tym razem zakochałam się? W moi przyjacielu – Zaynie Maliku. Jest on cholernie przystojnym, wysokim chłopakiem z czarnymi włosami i brązowymi oczkami, w które mogłabym wpatrywać się godzinami. Wcześniej nie zauważyłam jego cholernie seksownego sposobu poruszania się. W ogóle nigdy wcześniej, nie myślałam o nim jak, o kimś więcej. Zawsze był moim kochanym przyjacielem, z którym mogłam zabawić się.
Aktualnie jestem na ognisku szkolnym z przyjaciółkami. Pierwsze, co zrobiłam po dotarciu na miejsce, to odszukanie wzrokiem Zayna. Nie trwało to długo, gdyż znalazłam go przy jego paczce. W jej skład wchodzili: Louis, Harry, Liam, Niall, Simon, David, James i Oscar. Jednak z pierwszą czwórką miał lepsze kontakty.
W tym pierwszym zakochała się moja przyjaciółka, Veronica. Robi wszystko, aby zwrócić na siebie jego uwagę, lecz to na nic. Dziewczyna powoli traci nadzieję, że mogłoby jej ułożyć się z tak uroczym brunetem, jakim jest Lou.
Nagle ludzie okrążyli mnie ze wszystkich stron i zaczęli śpiewać „Sto lat”. No fakt. Zapomniałam wspomnieć, że dziś są moje 17-ste urodziny! Od rodziców nie dostałam jeszcze nic, gdyż pracują przez całe dnie i wątpię, że o nich pamiętają. To był kolejny powód mojego samookaleczenia się.
Przyjaciółki wręczyły mi piękną bransoletkę z pięcioma serduszkami. Na jednym był napis „BFF”, na kolejnych trzech – imiona moich przyjaciółek, a na ostatnim wygrawerowane były inicjały „Z.M.”. Wiedziałam do kogo mogą należeć, więc odszukałam go wzrokiem. Spoglądał w moją stronę i skanował moje ciało, przegryzając przy tym swoją wargę.
- Wszystkiego najlepszego [T.I.]! – wykrzyczał Luke. Przyciągnął mnie do siebie, aby złożyć pocałunek na mim miękkim policzku, a następnie przytulił czule. Nie wypuszczał mnie długo ze swoich ramion. Spojrzałam na Mulata. Na jego twarzy malowała się zazdrość. Uśmiechnęłam się do siebie. Byłam bardzo zadowolona, że Zayn tak zareagował. Tylko dlaczego? Sama nie wiem. Mam milion teorii na ten temat.
Przez najbliższe 30 minut, byłam obsypywana buziakami i przytulasami przez płeć przeciwną. Co spojrzałam na przyjaciela, ten bardziej był podenerwowany. Miałam to gdzieś. Było mi strasznie przykro, bo jako jedyny nie złożył mi życzeń urodzinowych. Nawet obce mi osoby, zrobiły to.
W końcu organizator imprezy oznajmił, że ognisko już gotowe i możemy wkoło niego zasiadać oraz smażyć kiełbaski. Nie miałam apetytu, więc tylko usiadłam na kocu, położonym na jednym z pieńków. Veronica gdzieś zniknęła, więc siedziałam tylko z Sophią i Victorią. Śmiałyśmy się w niebogłosy. Nagle moje ciało otulił chłód i zaczęłam się trząść jak galareta. Niespodziewanie obok mnie znalazł się Andy, który objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie, abym mogła ogrzać się. Od dłuższego czasu adoruje mnie, prawi komplementy, co sprawia, że rumienię się. Ostatnio powiedział, że bardzo mnie lubi i zrobiłby dla mnie wszystko. Było to dla mnie niezręczne, więc po prostu zmieniłam temat.
Andy przyciągnął mnie bardziej do siebie i ni stąd, ni z owąd, pojawił się przede mną Malik.
- Możemy porozmawiać? Na osobności – zapytał, podkreślając, że ma to odbyć się gdzie indziej. Był wkurzony. Nie chciałam go bardziej denerwować, więc po prostu wstałam z trudem, bo silne ramię Andy’iego nie chciało mnie puścić i ruszyłam za chłopakiem. Po chwili doszliśmy nad jezioro. Mulat stanął naprzeciwko mnie, ale nie odezwał się ani słowem.
- O czym chciałeś porozmawiać? – wypaliłam, gdy moja cierpliwość zmierzała ku końcowi. Miałam tysiąc myśli w głowie, a chciała je uspokoić, wyjaśnieniem Zayna.
- Nie chce się z tobą przyjaźnić, ani kolegować. Nawet nie chcę, żebyśmy byli przyjaciółmi, bo …
Do moich oczu napłynęły łzy. Jak to możliwe? Dlaczego on mi to zrobił? Ja się pytam, dlaczego? Nie chcąc słuchać jego głupich tłumaczeń, po prostu uciekłam. Chciałam być jak najdalej od niego. Wiedziałam, że nigdy z nim nie będę, bo ¾ dziewczyn w szkole, pożera go wzrokiem, ale żeby od razu przekreślać naszą przyjaźń? Nie biegłam daleko, bo nawet nie pofatygował się, aby zatrzymać mnie. Usiadłam niedaleko brzegu jeziora i wyjęłam z tylnej kieszeni moich spodni, moją wierną przyjaciółkę – żyletkę.

*Zayn*

Jakim to trzeba być kretynem, aby nie pobiec za nią?! Teraz nawet nie mam pojęcia gdzie jest. Tak bardzo zdziwiła mnie jej reakcja na to wszystko, że aż nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Nie wiedziałem, co zrobić, więc wróciłem do przyjaciół. Wszyscy śmiali się, oprócz mnie. Nie miałem powodów do śmiechu, bo martwiłem  się cholernie o [T.I.]. Napisała mi o swoich problemach z cięciem. Zwisało mi to, lecz teraz wiem, że to był błąd.
- Zayn! Choć szybko. Tylko ty możesz uratować [T.I.] – powiedział, odciągając mnie na bok. Był cały zdyszany, więc musiał biec. Teraz najchętniej przywaliłbym mu za trzymanie łam na [T.I.], ale to nie jest odpowiedni moment.
- O czym ty mówisz?! Gdzie ona jest? – zapytałem spanikowany.
- Biegnij za mną, to zobaczysz. Tylko się pośpiesz, bo może być już za późno – powiedział, a ja zrozumiałem, o co mu chodzi. Znów sięgnęła po żyletkę.
Biegłem najszybciej jak się dało, nawet Andy czasami zostawał w tyle.
- teraz skręć w lewo – poinstruował mnie. Kątem oka widziałem, że się wycofuje. I dobrze.

*[T.I.]*

Łkałam. Nie mogłam uwierzyć w to, co stało się zaledwie 15-ście minut temu. Mój cały świat, zawalił się. Nagle przypomniałam sobie cytat, który ostatnio znalazłam na Ask’u. Chyba zrobię tak jak w nim, tylko że ósemka będzie inna. Brzmiał on tak:

Żyletka błyszczała jej na dłoni...
Miała nadzieję, że ona jej ból ukoi...
Więc podciągnęła rękaw na lewej ręce
I wypisała na kartce wszystkie intencje
Za każde zadane sobie cięcie...
Zaczęła czytać na głos:

"PIERWSZE cięcie za to, że cię poznałam...
DRUGIE cięcie za to, że tak bardzo pokochałam...
TRZECIE cięcie za to, że zawsze przy tobie byłam...
CZWARTE cięcie za to, że tyle ci poświęciłam...
PIĄTE cięcie za tą wielką tęsknotę...
SZÓSTE cięcie za moją naiwność i głupotę...
SIÓDME cięcie za to jaka przez ciebie się stałam...
ÓSME cięcie za to że w tym toksycznym związku trwałam...
DZIEWIĄTE cięcie za to, że tak bardzo boli przez ciebie moje serce...
DZIESIĄTE ciecie za to, że nie zobaczę cię już nigdy więcej...
JEDENASTE cięcie za wszystkie krzywdy które mi wyrządziłeś...
DWUNASTE cięcie za ten nieopisany ból który po sobie zostawiłeś...
TRZYNASTE CIĘCIE..."

To było jej ostatnie cięcie...
Bez rymu i intencji...
Cięcie przez które przestało bić jej serce...

Już miałam przyłożyć żyletkę do nadgarstka, lecz została mi ona wyrwana. Osobą, która to zrobiła, był Zayn. Miał łzy w oczach. Wyrzucił gdzieś w dal żyletkę, podniósł mnie z ziemi i przytulił mocno. Ja nie wiedząc, co zrobić, po prostu rozpłakałam się.
- Ciii… Już wszystko będzie dobrze… - wyszeptał w moje włosy.
- Nie, nie będzie! Rozumiesz? – gwałtownie odsunęłam się od niego i zaczęłam krzyczeć. – Nie planowałam tego uczucia! Nie chciałam już w nikim zakochiwać się, ale musiało paść na ciebie! Kocham cię, kurwa! Słyszysz? Kocham! Ale to tak nic dla ciebie nie znaczy, bo nie chcesz nawet, abyśmy byli znajomymi! – wydusiłam z siebie wszystko, co siedziało we mnie od bardzo dawna. Upadłam na ziemię i schowałam twarz w dłoniach, dalej płacząc.
Usłyszałam jak chłopak kuca przede mną. Odsunął moje ręce z twarzy. Popatrzył głęboko w moje oczy i otwarł usta, aby coś powiedzieć, lecz po chwili je zamknął. Jeszcze parę razy spróbował, aż w końcu odezwał się.
- Ja miałem tobie powiedzieć, że zrozumiałem, iż dojrzałem do tego związku. Wcześniej mógłbym cię nieumyślnie zranić. Chciałem cię prosić, abyś została moją dziewczyną, ale uciekłaś – wyszeptał wprost w moje usta. Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo naparł na mnie swoimi ustami. Położył swoje dość duże dłonie na moich biodrach i podniósł mnie do góry, a następnie zostałam przyciśnięta do drzewa, które stało kilka kroków od nas. Położyłam ręce na jego karku. Całowaliśmy się najpierw delikatnie, powoli, a potem coraz gwałtowniej. Pociągnęłam lekko za jego włosy, a on jęknął mi w usta. Spodobało mi się to. Właśnie w tej chwili zapomniałam o wszystkim/
Po pocałunku nie mogliśmy złapać oddechów. Stałam tak przyciśnięta do drzewa i z uśmiechem patrzyłam na Malika, a on na mnie.
- [T.I.], kocham cię. Będziesz moją dziewczyną? – zapytał, gdy już mógł w pełni oddychać.
- Też cię kocham, Zayn. Z chęcią zostanę twoją dziewczyną.
Nikt już nic nie powiedział, tylko znów złączyliśmy swoje usta w czułym pocałunku.
No cóż… Nie wypowiedziałam swoich intencji i mam nadzieję, że już nigdy nie zachcę, gdyż u boku Zayna Malika, czuję się spełniona i szczęśliwa. Nikt przy tak wspaniałym chłopaku, nie mógłby pomyśleć o samobójstwie.


Hej!
Co o tym myślicie?? Spodobał Wam się ten imagin chociaż trochę? :)

Chciałam Was zaprosić na mojego bloga, gdzie pojawi się jeszcze dziś rozdział 3! Louis and girl from the mental hospital Bardzo zależy mi na czytelnikach, więc jakby komuś się spodobało, to proszę zostawić komentarz. Tą negatywną opinię też przyjmuję :)

WASZE KOMENTARZE -----> MOTYWACJA DO DALSZEJ TWÓRCZOŚCI

Przepraszam za błędy xx


@awmymalikk (kiedyś @JuliaKlove1D)


sobota, 12 lipca 2014

Larry ♥

Uwaga !! Imagin zawierający paring-Larry, nie chcesz nie czytaj. Czytasz? nie hejtuj.

Imagin pisany z pomocą przyjaciółki ;) Mam nadzieję, że się wam spodoba. To coś innego niż moje potrzebnie ale zapewnią że jest równie dobry. Miłego czytania.

W trakcie czytania posłuchaj https://www.youtube.com/watch?v=YYc9NPiVw7c


Fotograf
 Dzień zaczął się tak samo jak każdy inny, około 7 wyszedłem z domu zatrzymałem się w moim ulubionym barze Milkshake zamówiłem ciastko i małego waniliowego shake’a i siedziałem czekając w sumie nie wiem na co, chyba na grom z jasnego nieba, no tak zaczęły mi się wakacje pewnie spędzę je tak samo jak te zeszłe i poprzednie w zasadzie odkąd pamiętam wszystkie moje wakacje wyglądały tak samo, nic się nie działo, wszyscy gdzieś wyjechali, a ja siedzę w barze popijając sheke’a myśląc o bliżej nie określonych rzeczach,
kiedy nagle do lokalu wpada chłopak w granatowej koszuli w białe serduszka z burzą brązowych loków na
głowie, nie miałem nic lepszego do roboty, więc stwierdziłem, że sobie go poobserwuje wydawał się dosyć ciekawy, loczek podszedł do kasy złożył zamówienie po czym rozejrzał się po sali, zatracony w myślach nie zorientowałem się, że jest już 11,a o tej godzinie wszystkie stoliki zazwyczaj były już zajęte tak też się stało, chłopak zauważył to i nagle posmutniał, spojrzałem na niego i lekko pomachałem ręką miałem już dość siedzenia samemu. Podszedł i powiedział
-Zdawało mi się czy kiwnąłeś do mnie?                                          
-Nie, nie wydawało ci się nie ma już miejsc, więc pomyślałem, że może byś usiadł ze mną, nie mam z kim porozmawiać, a było by miło gdybyś mi potowarzyszył jeśli chcesz oczywiście?
-Bardzo chętnie się przysiądę, jestem Harry miło mi cię poznać.
 -Jestem Louis-szybko się zorientowałem, że przecież się nie przedstawiłem
- ale możesz mi mówić Lou jeśli chcesz.
-Dobrze Lou. Zawsze tutaj tak przesiadujesz?
-Prawie codziennie odkąd zaczęły się wakacje, nie mam nic lepszego do roboty, a w mieszkaniu nie mogę wysiedzieć, więc przychodzę tu, myślę i obserwuję ludzi, a przy okazji mają ty wyśmienite shake’i i ciasta.
 -Faktycznie napoje są całkiem niezłe-zgodził się chłopak, lekko się uśmiechając. Oprócz zielonych oczy zdążyłem zauważyć jego lekkie dołeczki kiedy się uśmiechał
- Dużo ludzi się tu przewija.
 -Najwięcej w godzinach dopołudniowych oraz wieczornych.
-Woow chyba bardzo często tu siedzisz-zdziwił się
-Tak, czasem całymi dniami, w zeszłym roku też pracowałem tutaj trochę.
 -Czemu teraz nie pracujesz już?
-Po wakacjach wróciłem na studia, ale w tym roku już skończyłem i myślę nad podjęciem pracy związanej ze studiami, a ty?
-Jaa? A faktycznie, chciałbym otworzyć własną piekarnie, został mi się tylko jeden semestr praktyk więc może nawet uda mi się po wakacjach zaraz.
-Czyli piekarstwo to coś co cie kręci?
-Tak, odkąd tylko pamiętam zawsze mnie do tego ciągnęło, tylko się nie śmiej proszę.
 -Nie, spokojnie czemu miałbym się śmiać? To dobrze, że chcesz robić coś co sprawia ci przyjemność.
-Masz racje, a ty co studiowałeś?
 -Fotografię, bardzo lubię robić zdjęcia kiedyś to było tylko hobby, ale udało mi się wygrać 3 ważne konkursy co skutkowało dostaniem stypendium i tak oto znalazłem się na Akademii Sztuk Pięknych na kierunku fotograf, teraz myślę, żeby wziąć pożyczkę z banku i otworzyć swoje własne biuro.
-Woow szacunek, ja kiedyś też się tym interesowałem ale nic nadzwyczajnego z tego nie wyszło.
-Jakie masz plany na dalszy dzień? Chciałbym ci coś zaproponować.
-Nie mam żadnych, o czym myślisz?
-Chciałbym wyciągnąć cię do parku na sesję, jest piękna pogoda światło sprzyja, a fotki przydałyby mi się do port folio.
-Nie wiem czy jestem dość fotogeniczny-Loczek spuścił oczy.
-Pozwól, że ja to ocenię-Uśmiechnąłem się do niego. Zauważyłem, że kolor jego oczu zmienia się wraz z nastrojem, teraz wydawały się ciemniejsze takie bardziej smutne niż wtedy kiedy tu podchodził. -Dobrze w zasadzie czemu nie. To o której?
-Właściwie mamy dobrą godzinę musiałbym tylko iść po aparat, mógłbyś tu na mnie zaczekać będę za 10 minut mieszkam niedaleko.
-Dobrze poczekam.
XXXX
 Wróciłem po niecałych 10minutach Harry siedział przy stole i bawił się słomką ze skończonego napoju. Wszedłem wesoło do środka zawołałem go i powiedziałem, że możemy iść. Wstał i poszedł za mną, kiedy weszliśmy do parku, włączyłem aparat i poprosiłem go, żeby robił to na co miał ochotę, jeśli coś będzie nie tak powiem mu i zmieni pozycję lub odwróci się bardziej do światła. Loczek chyba naprawdę dobrze się bawił, po 15 minutach całkowicie się rozluźnił, chował się za drzewami, ukrywał wśród kwiatów, a jego oczy lśniły wpasowywały się w każdy odcień zieleni w parku jak kameleon w zarośla jungli. Nawet nie zauważyłem kiedy podszedł do mnie odwrócił aparat i zrobił nam wspólne zdjęcie, po około godzinie stwierdził, że się zamienimy na początku nie wiedziałem co mam robić ale potem, zobaczyłem całkiem interesujące drzewo nachylające się jakby chciało dotknąć jeziora znajdującego się u jego korzeni. Nieporadnie wszedłem na nie, położyłem się wzdłuż i czubkami palców próbowałem dotknąć tafli wody, po jakimś czasie zmieniłem miejsce mojego przebywania, na ławkę stojącą pod płaczącą wierzbą była tak idealnie oświetlona przez słońce odwróciłem się do mojego towarzysza i powiedziałem.
-Usiądziemy tam?- wskazałem ręką w kierunku ławki.
-Dobrze czemu nie-Powiedział Loczek i podążył za mną. Usiadłem i powiedziałem
-Podasz mi aparat obejrzę zdjęcia
-Proszę-wyciągnął rękę w moim kierunku, spojrzałem na jego skórę była pokryta różnymi tatuażami, aż dziwne, że wcześniej tego nie zauważyłem przecież było ich całkiem dużo. Zacząłem przeglądać zdjęcia, to jest naprawdę niesamowite w wersji cyfrowej jego oczy są jeszcze bardziej zielone, a nie stosowałem żadnych filtrów zmieniających kolor. Aż nagle coś do mnie dotarło, cholera chyba się zakochałem.
-I jak jest coś co się nadaje? –zapytał z uśmiechem
-Tak, tak dużo się nadaje-otrząsnąłem się z zamyślenia.
-Cieszę się, mam nadzieję, że nie zmarnowałem ci czasu.
-Nie, dlaczego tak sądzisz było bardzo miło-Loczek pochylił głowę do tyłu złączając ręce za karkiem, wtedy moim oczą ukazała się zakolorowana gwiazdka, to znaczy, że on jest Bi! Tak, jeszcze nie wszystko stracone-ucieszyłem się w duchu.
-Dasz mi swój numer? -odparłem po dłużej chwili milczenia.
-Mój numer? Tak czemu nie- wyciągnął komórkę i wskazał na mnie, wyjąłem swoją i zapisałem. Kontakt widniał pod napisem Harry Loczek zielone.
-Jak mam sobie ciebie zapisać?- Zapytał i spojrzał się na mnie.
-Hmm nie wiem, a jak chcesz?
-Może. Lou Fotograf?- zaśmiał się -Tak będzie dobrze-również się uśmiechnąłem-Ej Hazza. Oops przepraszam cię miało być Harry-zaczerwieniłem się.
-Hi, nie czekaj za co mnie przepraszasz to bardzo ładne, ty jesteś Lou ja będę Hazza- Zachichotał i spojrzał się na mnie
-Dobrze, a więc Hazza pójdziemy coś zjeść na obiad? Chyba, że już wystarczająco czasu ci dzisiaj zająłem?
-Nie dlaczego? Bardzo chętnie zjem z tobą obiad. Poszliśmy do knajpki niedaleko, robili tam nieziemskie naleśniki. Po obiedzie znowu wylądowaliśmy w parku, przechadzając się alejkami wymienialiśmy zdania na różne tematy, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o sobie, słuchałem go tak uważnie, że pewnie pomyślał, iż jestem jakiś nienormalny, ale on też był bardzo dobrym słuchaczem. Dowiedziałem się, że nazywa się Harry Styles ma 20 lat, chce otworzyć swoją piekarnie i nie ma nikogo-dzięki ci losie pomyślałem. Ja też aktualnie nie miałem nikogo. Robiło się już powoli późno Hazza zaproponował, że mnie odprowadzi nie sprzeciwiałem się. Kiedy dotarliśmy pod moją klatkę rzuciłem szybko Do jutra i wbiegłem po schodach, w domu nie mogłem na niczym się skupić cały czas miałem przed oczami jego uśmiech i te nieziemskie dołeczki, powinno być karalne bycie tak uroczym. Przez dwa tygodnie spotykaliśmy się codziennie, na obiadach, śniadaniach, kolacjach, wypadach do pub’u, kina, spacerach po parku.
XXXX
 Po tych dwóch tygodniach, stwierdziłem, że może moje życie nie jest aż tak do niczego. Udało mi się wziąć pożyczkę z banku. Znalazłem idealne miejsce, kupiłem je, siedząc w domu na kanapie z kubkiem gorącej herbaty przeglądałem wystroje, przecież nie mogę mieć wiecznie białych ścian w biurze to nie psychiatryk. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi, leniwie zwlokłem się z kanapy i otworzyłem.
-Hej Lou. Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam. Byłem w okolicy i pomyślałem, że wpadnę mam chińszczyznę.
-Miło cię widzieć Hazz, jasne wejdź, ooo w sumie trochę zgłodniałem-Odebrałem od niego reklamówkę i poszedłem do kuchni. Rozpakowałem, Loczek w tym czasie rozsiadał się na kanapie, podszedłem do niego i podałem mu jego porcję. Zjedliśmy, puściliśmy muzykę i pomagał mi wybierać kolory na ściany do biura. Czas leciał szybko i w końcu zegar wybił 22. Harry stwierdził, że powinien się zbierać-nie, nie idź, nie chce zostań proszę, pomyślałem
-Dobrze, więc do jutra-Zamknąłem za nim drzwi- znowu było cicho i pusto. Spojrzałem na kanapę zostawił sweter, rzuciłem się koło niego, wziąłem telefon i postanowiłem napisać sms: ‘’Tęsknię, zrobiło się tak strasznie cicho kiedy wyszedłeś, może byś wrócił? Nie to głupie, ja po prostu. Chodzi o to, że od tamtej sesji w parku nie mogę przestać o tobie myśleć, chyba się zakochałem. PS: Zostawiłeś sweter’’-Wysłałem sms. Jak to się mówi, raz się żyje. Czekałem na odpowiedź jednak 10minut później zamiast odpowiedzi, rozległ się dzwonek do drzwi, otworzyłem niepewnie, Hazza stał jakby nigdy nic, jakby w ogóle nie przeczytał wiadomości. Wszedł do środka, usiadł na kanapie, spojrzał na mnie, potem na sweter znowu na mnie, po czym wstał, podszedł do mnie, szybko pocałował mnie w usta i powiedział
-Mój sweter chyba cie lubi, nigdy od nikogo go nie zapomniałem-Wtulił głowę w moją szyję i wyszeptał-Też cie kocham Lou.



Przepraszam za wszystkie błędy jakie się tam pojawiły : ) 
 I CO O TYM MYŚLICE ??? 

  CZYTASZ = KOMENTUJ,ZOSTAW ŚLAD PO SOBIE ;)
         TWÓJ KOMENTARZ=MOJA MOTYWACJA DO PISANA ;)) 

Z KIM CHCECIE KOLEJNEGO IMAGINA ?? PISZCIE W KOMENTARZACH

 Liczę na szczere komentarze ;))Piszcie co myślicie... ;) Macie jakieś pytania, zapraszam na aska :  http://ask.fm/Darcy97poland 


Czytasz= komentarz

Przepraszam, że ostatnio tak mało jestem aktywna na blogu ale wiecie jak to jest..wakacje , mam małe problemy  prywatne i tego typu rzeczy i wgl < wiecie co mam na myśli >. Mam nadzieję, że się nie gniewacie ??Jeśli tak to z całego serduszka przepraszam.

Jeśli chodzi o Koleją część Imaginu o Niall'u to nie martwcie się..jestem w trakcie pisania.  Niedługo sie pojawi na blogu ;)
Pozdrawiam ;) Kocham WAS ;) XXXX


niedziela, 22 czerwca 2014

Zayn

Jestem nieźle spóźniona na trening. Jestem bardzo dobrą biegaczką, a wręcz najlepszą, którą trenuje pan Adams. Za każdym razem, gdy się spóźniam, nieźle obrywam. Nie chciałam i tym razem dostać, więc postanowiłam pobiec przez park, czyli najkrótszą drogą na hale widowiskową. Po drodze mijałam pełno staruszków, którzy krzyczeli na mnie, bo o mało co bym na nich wpadła. Przepraszałam za każdym razem, ale oni nie chcieli tego słuchać, tylko zaczęli kierować w moją stronę wyzwiska. W pewnym momencie odwróciłam się do tyłu, co było złym pomysłem, bo wpadłam znów na kogoś.
- Przepraszam bardzo państwa. Ja nie chciałam, tylko się śpieszę i zawsze w kogoś uderzę – zaczęłam się tłumaczyć ze spuszczoną głową.
- Spoko, tylko ja tu stoję sam – powiedział mulat, który szczerzył się w moją stronę.
- Przepraszam. Zawsze wpadałam na starsze małżeństwo i myślałam, że tym razem też tak było – tłumaczyłam się, a chłopak zaśmiał się. Spodobał mi się jego śmiech. Był taki melodyjny, aż chciało się go słuchać i słuchać. Jednak przypomniała sobie, że muszę  biec dalej.
- Jeszcze raz przepraszam, a teraz muszę biec dalej - powiedziałam i pobiegłam . Za sobą usłyszałam prośbę o numer telefonu, ale nie mogłam się zatrzymać, choć bardzo tego chciałam.  
Gdy dotarłam na miejsce, nie obyło się bez narzekań trenera. Nie słuchałam go zbytnio, bo myślałam o mulacie napotkanym w parku.
- Słuchasz mnie w ogóle [T.I.]?! – krzyknął pan Adams.
- No niezbyt, a co pan mówił?
- Szlak mnie zaraz trafi. Za karę masz przebiec trzy razy cały park. Nawet nie próbuj skracać, bo mam informatorów i wiem kiedy ćwiczysz, a kiedy obijasz się. Do roboty! – krzyczał, a z każdym jego słowem moja buzia otwierała się coraz szerzej. Przecież jedno okrążenie parku to z 20 kilometrów! On chce mnie do grobu wpędzić? Przecież ja nie dam rady. Może i jestem w tym bardzo dobra, ale moja najdłuższa trasa to 40 kilometrów. Coś czuję, że nie wrócę cała i zdrowa do domu.
- Na co jeszcze czekasz? Biegnij i bez numerów – krzyczał dalej. Ja chyba zabiję ojca za to, że znalazł mi akurat takiego trenera. Na początku był bardzo miły i podlizywał się mojemu ojcu, a teraz jest oschły i ciągle się wydziera. Będę musiała porozmawiać o tym z tatą.
Nie chciałam dostać dodatkowych kilometrów, więc ruszyłam w trasę. Po jednym okrążeniu miałam już trochę dość, ale niestety zostały mi jeszcze dwa i muszę się z nimi uporać. W pewnym momencie przyłączył się do mnie ten chłopak, którego staranowałam w parku.
- Cześć. Widziałem, że biegasz samotnie, więc postanowiłem dołączyć.
- Spoko, a będziesz w stanie zrobić jeszcze dwa okrążenia wokół tego parku? – zapytałam, a chłopakowi oczy wyszły na wierzch.
- Czemu aż tyle?
- To moja kara za spóźnienie się na trening.
- Następnym razem postaram się, aby nikt nie zagrodził ci drogi i żebyś zdążyła. A tak w ogóle jestem Zayn.
- [T.I.]
- Piękne imię dla pięknej dziewczyny.
- Daruj sobie z tymi tanimi tekstami na podryw, bo one tak mnie nie ruszają – powiedziałam i przyśpieszyłam, bo przez Zayna zwolniłam tępo i kolka zaczynała mnie brać.
- Czemu przyśpieszyłaś?
- Kolka – odpowiedziałam krótko. Nie obracałaś się za chłopakiem, bo na pewno kiedyś do mnie dołączy, chyba że już się zmęczył i siedzi na ławeczce. W pewnym momencie ujrzałam swojego trenera, który gestem ręki pokazał, że masz do niego podejść.
- Słucham?
- Ty wiesz z kim przed chwilą biegłaś? – zapytał wkurzony. Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem. Kto to może być, że trener się o niego czepia?!
- A co ja Duch Święty?
- To był Zayn Malik z najsławniejszego boys bandu na świecie. Należy do One Direction.
- Ten Zayn Malik, którego moja siostra wyje piosenki na cały dom? Jak jej powiem, to mnie rozszarpie, że nie wzięłam autografu – zaśmiałam się, a pan Adams zgromił mnie wzrokiem.
- Nie żartuj sobie [T.I.]. Jeżeli on zechce trenować u nas w placówce, to zdobędziemy wielu klientów, bo każda nastolatka marzy o spotkaniu swojego idola. Rozumiesz? – zapytał. Popatrzyłam na niego jak na debila. On myśli, że ja go sprowadzę do niego i wybłagam, aby trenował biegi? Po moim trupie.
- Co z tego będę miała?
- Satysfakcje, że mi pomogłaś.
- Za mało. Będę mogła już nie biec tych 60 kilometrów do końca? – zapytałam z nadzieją.
- Niech ci będzie, ale na sali jeszcze trochę będziesz musiała poćwiczyć – oznajmił, a ja się ucieszyłam, bo wolałam wykonywać jakieś ćwiczenia niż biegać ciągle w kółko.
- No to idź do niego zagadaj – popędził mnie, a ja cofnęłam się, aby odnaleźć mulata. Tak naprawdę nie chciałam go przekonywać, aby zaczął trenować biegi. Chciałam tylko skończyć dzisiejsze bieganie po parku. Po niecałych 15-stu minutach, w końcu go odnalazłam.
- Zayn, mam sprawę.
- Chcesz autograf dla młodszej siostry? – powiedział, a ja się zaśmiałam.
- To też, ale pan Adams kazał mi cię przekonać, abyś zaczął trenować biegi. Wiem, że nie będziesz chciał, bo on od razu sprowadzi na ciebie dużą grupę fanek, więc po prostu pójdź do niego za 15 minut i mu to powiedz, bo ja wtedy będę w bezpiecznej odległości od niego – powiedziałam wszystko na jednym tchu i z tego powodu zaczęłam się dusić. Chłopak poklepał mnie lekko po plecach, co pomogło.
- Właśnie problem w tym, że chciałbym ćwiczyć jeśli biegałbym z tobą – powiedział, a na mojej twarzy wyskoczyły dwa rumieńce. To było bardzo miłe, co powiedział.
- Takie sprawy, to trzeba załatwiać już z trenerem.
- No to chodźmy do niego – powiedział i wstał z ławki, na której siedzieliśmy podczas rozmowy. Podał mi rękę, którą natychmiast chwyciłam i podniosłam się. Myślałam, że mnie puści, ale on nie rozluźnił uścisku, tylko go powiększył. Przez tą krótką drogę Zayn opowiadał mi o jego rodzinie, a ja o swojej. Zanim znaleźliśmy się na miejscu, wymieniliśmy się numerami telefonów.
- Widzę, że pan Malik się zgodził na treningi – powiedział radośnie pan Adams.
- Będę ćwiczył jeżeli będzie mi towarzyszyła [T.I.].
- Ta nic nie znacząca dziewuch, która myśli, że jest dobra w biegach?! – oburzył się trener. Jego słowa mnie dotknęły, bo do oczu zaczęły napływać mi łzy. Zayn objął mnie ramieniem i przyciągnął do swojego torsu.
- Niech pan tak o niej nie mówi! Przez wiele miesięcy widzę ją codziennie po południu jak biega i się stara. Czasami nawet zaglądałem na wasze treningi. Jest ona świetna w tym co robi, a pan nie ma szacunku tylko dla niej. Dlaczego? Bo jej rodzice nie są milionerami jak innych uczennic i uczniów?! – krzyczał mulat, a pana Adamsa z każdym jego słowem bardziej zatkało. Oderwałam się od chłopaka i popatrzyłam na niego ze zdziwieniem.
- Jak to mnie widziałeś? Przecież masz trasy koncertowe i inne rzeczy do zrobienia, co robi gwiazda.
- Ale taka gwiazda jak ja, załatwiła sobie każde wolne popołudnie, gdy nie jestem w trasie – wytłumaczył.
- Niech was diabli wezmą. Nie chcę już pana tutaj w placówce, a ciebie [T.I.] wyrzucam! – krzyknął i z oburzeniem odszedł.
- Mam znajomego trenera i na pewno zechce cię trenować, gdy zobaczy twoje umiejętności – powiedział i przytulił mnie.
- Ale dlaczego ty mi tak pomagasz i czemu patrzyłeś jak trenuję?
- Ponieważ gdy pierwszy raz cię ujrzałem, wiedziałem że nie jesteś mi obojętna. Gdy za każdym razem widziałem jak się starasz i uśmiechasz, to moje serce było radosne. Każde wieczory spędzałem na rozmyślaniu o tobie i co możesz robić w tym momencie. Nawet nie znałem twojego imienia, a już mi bardzo na tobie zależało. Przez te niecałe trzy godziny poznałem cię trochę i wiem, że chcę spędzać z tobą więcej czasu, gdyż jesteś niesamowitą osobą, która zawładnęła moim sercem. Mogę stwierdzić, że zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia i będę czekał na ten dzień, gdy powiesz mi, że też darzysz mnie tym uczuciem – chłopak skończył, a ja rozpłakałam się na dobre. Nie wiedziałam, że z ust jakiegokolwiek chłopaka mogą paść tak przepięknie słowa. Do tego z ust Zayna Malika, który ma kobiety na pęczki. Jestem szczęśliwa, że wybrał akurat mnie. Chłopak otarł moje łzy i zaczął się zbliżać do mojej twarzy. Nie odsunęłam się, bo pragnęłam poczuć jego usta na moich.
- Kocham cię [T.I.] i będę czekał, aż ty pokochasz mnie – powiedział i znów wpił się w moje usta.
Przez resztę tygodni spotykałam się z Zaynem codziennie. Nawet niedawno poznałam resztę One Direction. Przyjazne z nich chłopaki i mam nadzieję, że gdy wrócą z trasy, to będę spotykała się z nimi częściej. Teraz czekam z chłopakami na lotnisku, bo wylatują do Irlandii, gdzie odbędzie się ich pierwszy koncert. Pożegnałam się już z każdym chłopakiem oprócz z Zaynem. Jego postanowiłam zostawić na samym końcu.
- Proszę uważaj na siebie. Miłej trasy – powiedziałam i przytuliłam chłopaka.
- Proszę nie znajdź sobie jakiegoś chłopaka przez ten czas, bo moje serce rozpadnie się na milion kawałeczków. Kocham cię [T.I.]  – powiedział, gdy odsunęliśmy się od siebie.
- Ja też cię kocham Zayn – wypowiedziałam te słowa po raz pierwszy od kilku tygodni. Chłopak popatrzył na mnie radosnym wzrokiem i pocałował mnie w policzek, ponieważ paparazzi kręciło się po lotnisku i nie chcieliśmy niepotrzebnego widowiska.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że mnie kochasz. Pocałowałbym cię i już nigdy nie puścił, ale wiesz … - odparł smutno.
- Nie martw się. Poczekam na ciebie, a potem najwyżej za szybko nie wyjdziemy z pokoju – zaśmialiśmy się, ale tą cudowną chwilę przerwał nam komunikat, że Zayn już musi iść.
- Kocham cię.

- Ja ciebie też – wyszeptałam i patrzyłam jak chłopak biegnie do bramek, a potem znika mi z pola widzenia. Jakbym wiedziała, że dzięki bieganiu w kółko po tym parku, odnajdę miłość swojego życia, to zaczęłabym już trenować tam wcześniej. 





Cześć :) 
Bardzo proszę Was o komentarze! Dziękuję tym, co skomentowali poprzedni imagin. Jestem Wam bardzo wdzięczna :)
Chciałabym wiedzieć, czy to co piszę nadaje się na wstawianie tutaj na bloga.
Czekam na komentarze i przepraszam za błędy xx

@JuliaKlove1D

piątek, 9 maja 2014

Niall część 6

HI KOCHANE SIOSTRY DIRECTIONERKI !!!!! MAM NADZIEJE ZE MI WYBACZYCIE ZE TAK RZADKO PISZE ALE MAM STRASZNE URWANIE GŁOWY ! ;(( Od razu mówię,że nie wiem kiedy dodam kolejny. postaram sie jak najszybciej. Nie bede dłużej przedłużać..zapraszam do czytania i komentowania ;)

Wyszłaś z uśmiechem na twarzy, usiadłaś na krześle w celu ochłonięcia. To był najpiękniejszy dzień w twoim życiu. Spędziłaś całe 45minut z Liamem , Louisem, Harrym, Zaynem oraz Niallem. Wciąż to do ciebie nie docierało. Chłopcy byli bardzo mili i zabawni ,byli po prostu sobą nawet poza kamerami. Cały czas miałaś w głowie wszystko co się wydarzyło niedawno. Po około 5 min ochłonęłaś wyjęłaś z torebki telefon, miałaś nie odebrane połacznie. Stwierdziłaś, że oddzwonisz jak będziesz już w hotelu. Wstałaś, wzięłaś torebkę  i udałaś się w stronę wyjścia < wiecie co mam na myśli. Opuszczałaś już arene> ,lecz wcześniej postanowiłaś iść do toalety w celu fizjologicznym. Po wykonanej czynności umyłaś ręce, poprawiłaś włosy a następnie wyszłaś. Otwierając drzwi poczułaś, że kogoś uderzyłaś, ktoś  na nie wpadł i upadł na ziemie. Otworzyłaś szerzej  drzwi i wszyłaś. Zobaczyłaś leżącego w kapturze chłopaka na ziemi, podeszłaś do niego.
- Hej, Przepraszam, nie chciałam. Żyjesz ?? powiedz coś ??? Boże, co ja narobiłam ??!! –zaczęłaś mówić kucają nad chłopakiem. Nie widziałaś jego twarzy ,gdyż miał twarz zasłoniętą kapturem lecz widziała usta, był odwrócony głową w przeciwną  stronę do ciebie. Chłopak odwrócił głowę w twoją stronę.
- Hallo !! słyszysz mnie ?? odezwij się ?? powiedz coś !! Boże zabiłam go !! – zaczęłaś panikować i się powtarzałaś. Chłopak podarł się na łokciach i zdjął kaptur. Wtedy ujrzałaś twarz osoby którą uderzyłaś drzwiami. Myślałaś, że spalisz się za wstydu. Miałaś ochotę zapaść się pod Ziemię i nigdy nie wychodzić.
- O boże Niall !!! To ty !!!??? Niall, Ty żyjesz !!! tak strasznie mi Przykro. Powinnam uważać, Przepraszam, Przepraszam, przepraszam !! – zaczęłaś mówić. Po skończonym zdaniu zakryłaś twarz rękami, gdyż czułaś, że się rumienisz, zaczęłaś się trząść z nerwów. Niall usiadł, spojrzał na ciebie. W pewnym momencie poczułaś czyjeś raniona, okazało się że Niall cie przytulił. Przez chwile byłaś ‘’sparaliżowana ‘’lecz po chwili nie wytrzymałaś i wtuliłaś się w niego. W jego ramionach czułaś się bezpieczna, czułaś że czas zatrzymał się w miejscu.
- Spokojnie, jestem cały, żyje. Nic mi nie jest. To nie twoja wina, spokojnie. – powiedział gdy się od siebie oderwaliście.
-  Jak nie moja wina, jak moja. Powinnam była uważać. Tak bardzo mi przykro ;(( Niall, mogę ci to jakoś wynagrodzić ??- powiedziałaś spoglądając w jego niebieskie tęczówki.
- Nie chce się z tobą kłócić ,ale wina jest moja ,bo to ja szedłem wpatrzony w telefon i nie zauważyłem jak wychodzisz. A jeśli chodzi o wynagrodzenie, to ja powianiem ci wynagrodzić a nie ty mi. Przeze mnie na jadłaś się strachu i Bóg wie czego jeszcze. To wiec [t.i] pozwól ,że ja ci wynagrodzę to co się stało.- powiedział Niall.
-To bardzo miłe w twojej strony ,ale chyba nie powinnam. Przecież teraz to powinieneś jechać do hotelu odpocząć lub do Mullingar a nie zawracać sobie mną głowę. – powiedziałaś wstając.
-  To może poczekać ,Nie daj się prosić godzinka nas nie zbawi.. Hotel mam teoretycznie blisko ,wiec to nie problem. Paul dał nam czas wolny a Do Mullingar  jadę za 2 dni. Tu za dole jest fajna kawiarnia ,to jak idziemy ?? W ten sposób mi to wynagrodzisz – powiedział stojąc na Prost ciebie cwaniacko się uśmiechając. Wiedział ,że teraz mu nie odmówisz.
- Dobrze ,w takim razie chodźmy – powiedziałaś odwzajemniając uśmiech. Po 5 min byliście już w kawiarni, usiedliście do stolika i złożyliście zamówienie po chwili zostało wam ono przyniesione.
Rozmawialiście na różne tematy, śmialiście się, na prośbę Nialla opowiedziałaś mu o Polsce, on opowiedziała ci o Irlandii i Mullingar.
- Polska to bardzo ciekawy kraj, musimy go odwiedzić –powiedział Niall.
- Ojj tak, Wszyscy na was czekamy – odpowiedziałaś.
- Żeby to było takie proste..niestety nie jest –rzekł lekko smutnym głosem.
- a nie jest ?? –zapytałaś
- Niestety nie – powiedział Niall.
- Ojj wiem, Nasi polscy organizatorzy boją się, że ten koncert nie wypali, boją się ,że nie zapewnimy np. stadionu lub hali na którym byście grali. Osobiście uważam ,że to nie prawda.- powiedziałaś spoglądając na blondyna.
- Masz racje. Zobaczysz, jeszcze przyjedziemy i zrobimy takie show, że…………. że zapamiętacie to do końca życia i dłużej – powiedział dumnie uśmiechając się.
- Liczę na to ;) – odpowiedziałaś.
- A co cie sprowadza tu do Irlandii ?? - Zapytał z ciekawością. Opowiedziałaś mu jak to było z cała przygodą z radiem i konkursem.
- […] i tak się właśnie tu znalazłam. A do tego za 2 dni kolejny przestanek mojej wycieczki. – skończyłaś opowiadać.
- Wow, niesamowita historia. A czemu akurat Irlandia ??-zapytał
- Głównym powodem jest to że to był najbliższy wasz koncert, bo następny macie po przerwie. A tak po za tym to chciałam zwiedzić Irlandie. Dużo opowiadałeś o Mullingar i prawdę powiedziawszy chciałam zobaczyć miejsce gdzie się wychowałeś, bo nie będę ukrywać jesteś moim ulubionym z całej Piątki. –opowiedziałaś obawiając się reakcji blondyna. Niall słysząc ostatnie twoje zdanie zarumienił się lekko co sprawiło ze stał się dla ciebie jeszcze bardziej seksowniejszy.
- Miło słyszeć takie słowa –powiedział na co się uśmiechnęłaś. Nagle zadzwonił telefon musiałaś odebrać bo dzwonił Kevin przeprosiłaś na Chwile Nialla wstałaś od stolika, odeszłaś kawałek dalej i odebrałaś. Po waszej krótkiej rozmowie rozłączyłaś się i wróciłaś do stolika gdzie czekał Niall.
- Coś nie tak ?- zapytał Niall widząc cie trochę smutną.
- Nie, wszystko dobrze tylko Kevin to znaczy szofer który mnie to przywiózł na koncert poinformował mnie że nie może po mnie przyjechać i ze musze sama wrócić do hotelu.  –powiedziałaś spoglądając na niego.
- ohhh..a znasz adres hotelu ?? – zapytał troskliwie
- Tak znam. Mam zapisany na kartce a czemu pytasz ? – powiedziałaś. Domyśliłaś się, że będę ją chciał wiec wyjęłaś kieszeni spodni karteczkę i położyłaś na stole. Niall chwycił ją a następnie  spojrzał na nią i się uśmiechnął.
- Nie martw się. Ja wraz z chłopakami zatrzymujemy się tam na 2 dni, wiec zabierzesz się znami i nie przyjmuje odmowy –powiedział stanowczo.
- Ale Niall… to bardzo miłe z twojej strony, ale nie chce się narzucać. O mnie się nie martw ja sobie rade dam, zamówię sobie taksówkę – powiedziałaś i napiłas się soku .
-Never in your wildest dreams < tł. Nigdy, nawet w najśmielszych snach.> 
Nie ma takiej opcji… Never in the million years . Nie będziesz się narzucać. A co to za różnica czy pojedziesz z nami czy taksówką. My tez tam jedziemy wiec to nie będzie problem- powiedział Niall uśmiechając się. Jego uśmiech, jego oczy sprawił, że ulegałaś mu.
- No dobrze. skoro tak mówisz to nie mam innego wyjścia, zgadzam się. – zgodziłaś się na co Niall się ucieszył. Posiedzieliście jeszcze chwile na następnie udaliście  się do pomieszczenia gdzie czekała reszta zespołu po czym pojechaliście do hotelu. 




Przepraszam za wszystkie błędy jakie się tam pojawiły : ) 
 I CO O TYM MYŚLICE ??? 
Kolejną cześć nie wiem kiedy dodam bo mam chwilowo brak WENY ;((( postaram sie jak  najszybciej ;))
                        CZYTASZ = KOMENTUJ,ZOSTAW ŚLAD PO SOBIE ;)
         TWÓJ KOMENTARZ=MOJA MOTYWACJA DO PISANA ;)) Mam do was pytanko ;)) Z KIM CHCECIE KOLEJNEGO IMAGINA ?? PISZCIE W KOMENTARZACH
 Liczę na szczere komentarze ;))Piszcie co myślicie... ;)Macie jakieś pytania, zapraszam na aska :  http://ask.fm/Darcy97poland 

Czytasz= komentarz

Pozdrawiam ;) Kocham WAS ;) XXXX
 @darcy97poalnd   


sobota, 12 kwietnia 2014

Louis ♥ cz. 2


*Louis*

Nareszcie ją ujrzałem! Jest mi bardzo przykro, że nie skontaktowałem się z [T.I.], ale zgubiłem jej numer telefonu. Wiem, że to głupie wytłumaczenie, ale innego nie mam. Gdy zobaczyłem ją na koncercie, to myślałem, że oszaleję ze szczęścia. Jednak ona płakała. Poczułem, że to przeze mnie, a gdy wybiegła z koncertu, to byłem już tego w stu procentach pewny. Byliśmy w trakcie piosenki, więc nie mogłem wybiec za nią. Raz próbowałem, ale Harry popatrzył na mnie z gniewem, więc postanowiłem zostać. Po zakończonej piosence, nie tłumacząc ni fanom, pobiegłem za kulisy od razu kierując się ku wyjściu. Zauważyłem tłum ludzi, którzy okrążyli jakąś osobę. Pobiegłem w tamtą stronę, bo miałem złe przeczucia, które się sprawdziły. [T.I.] leżała na drodze. Jeden pan wzywał pogotowie, a drugi próbował ją ratować. Stałem tam i wpatrywałem się jak moja miłość z koncertu powoli umiera.
Po dziesięciu minutach przyjechało pogotowie. Sprawdzili jej puls.
- Żyje! Szybko, zabieramy ją do szpitala! - krzyknął jeden z sanitariuszy.
- Mogę jechać z wami?
- A kim pan jest?
- Jej chłopakiem - wypaliłem bez zastanowienia.
- Dobrze, niech pan wsiada - pokazał ręką na miejsce wolne. Usiadłem szybko na wyznaczone miejsce i ruszyliśmy. Przez całą drogę sanitariusze robili coś [T.I.]. Gdy wkuwali jej igłę, aby podłączyć wenflon, to odwróciłem się do tyłu, bo nie mogłem na to patrzeć.
Do szpitala dojechaliśmy po pięciu minutach. Jeszcze dobrze nie zaparkowali, a lekarz już biegł w naszą stronę.
- Co się stało?
- Potrąciła ją ciężarówka. Z tego co mówił świadek, to kierowca nie widział tej dziewczyny, więc uderzył w nią z mocną siłą.
- Jakie obrażenia? - spytał się w drodze.
- Najprawdopodobniej złamana prawa ręka, kilka żeber, ma parę ran z których leci krew i nie możemy tego utamować.
- Panno Stacy proszę zawiadomić pana Richarda i panią Olivię, że mają się stawić na bloku operacyjnym 6B natychmiast.
- Już idę po nich panie doktorze - powiedziała pielęgniarka i po chwili zniknęła mi z pola widzenia.
Teraz czekam przed salą, aż skończy się operacja. Gdy stanie jej się coś poważnego, a w najgorszym wypadku umrze, to nie wybaczę sobie tego do końca życia. Siedziałem załamany na krześle. W pewnym momencie przybiegło małżeństwo. Chyba rodzice [T.I.].
- Gdzie jest [T.I.]? - spytała zrozpaczona kobieta.
- Operują ją, bo miała kilka ran mocno krwawiących - powiedziałem ze smutkiem.
- To twoja wina! Wiedziałem, że nie może iść na wasz koncert, bo stanie się coś złego - powiedział jej ojciec i podszedł do mnie. - Narobiłeś jej nadziei, a potem nie odzywałeś ponad miesiąc. Nawet nie wiesz jak ona cierpiała! - krzyczał.
- Ja nie chciałem. Zgubiłem jej numer telefonu, a nie mogłem do państwa przyjechać, bo miałem ciągłe próby z których wracałem po północy - tłumaczyłem się, ale jej ojciec nie chciał tego słuchać.
- To nie jest żadne porządne wytłumaczenie! A teraz słuchaj. Jeżeli [T.I.] nie wyjdzie w jednym kawałku, to cię pozwę!
-Dobrze - powiedziałem bezradnie i znów schowałem twarz w dłoniach.
Po godzinie operacja się skończyła. Rodzice [T.I.] nie pozwolili mi do niej wejść. Byłem pewny, że posiedzą tu trochę, więc opuściłem szpital ze smutkiem.

*Dwa tygodnie później [T.I.]*

Tydzień temu obudziłam się ze śpiączki, ponieważ podczas operacji wystąpiły jakiejś komplikacje. Od tygodnia Louis nie odwiedził mnie ani razu. Może w ogóle nie wiedział o wypadku? Nie wiem. A może nie chce mnie już widzieć? Rozmyślałam tak dalej dopóki w telewizji nie pokazał sie wywiad z chłopakami z One Direction na żywo. Poprosiłam pielęgniarkę, aby pod głosiła, bo nie mogłam sięgnąć pilota.
- Dziękuję - powiedziałam z uśmiechem i zaczęłam oglądać wywiad. Najpierw rozmawiali o nowym teledysku, potem o zaręczynach Zayna, aż w końcu prezenterka zadała pytanie, którego odpowiedź interesowała mnie cholernie.
- Dwa tygodnie temu po waszym koncercie doszło do wypadku. Louis znalazł się na miejscu i pojechał razem z tą dziewczyną do szpitala. Jak się ona czuje? - zapytała, a mnie zamurowało. Oni rozmawiają o mnie!
- Pojechałem i czekałem do końca operacji. Niestety od tamtego czasu nie widziałem się z [T.I.}, ponieważ jej rodzice zabronili mi przyjeżdżać do szpitala. Parę razy próbowałem ją odwiedzić, ale zawsze trafiałem na nich. Jeżeli oglądasz to, to przepraszam za wszystko. Jak wyjdziesz ze szpitala, to mam nadzieję, że się spotkamy i będę mógł ci wszystko wytłumaczyć - powiedział. Gdy wypowiedział przed ostatnie zdanie, to do moich oczu napłynęły łzy. On nie ma mnie gdzieś! To przez rodziców. Niech tylko tu przyjdą.
Po odpowiedzeniu na parę pytań zaśpiewali moją ulubioną piosenkę, czyli They Don't Know About Us. Popłakałam się, ponieważ ta piosenka jest prześliczna, a słowa jeszcze lepsze. Po skończonym utworze Louis zabrał jeszcze głos.
- To co teraz powiem może wszystkich wstrząsnąć, ale chcę aby wszyscy wiedzieli, że moje serce jest już zajęte. Kocham cię [T.I.] i będę walczył o ciebie - ostatnie słowa wyszeptał, po czym zniknęli z ekranu. Zamurowało mnie. Siedziałam wpatrując się w telewizor. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Gdyby nie ogłosił to całemu światu, to myślałabym, że to jakiś kiepski żart.
- On mnie kocha! - pisnęłam i opadłam na poduszkę.
- Kto cię kocha córciu?
- Louis, któremu zabroniliście widywać się ze mną.
- To tylko dla twojego dobra. Nie odzywał się do ciebie przez długi czas, a jak powiedział w wywiadzie, że cię kocha, to od razu wybaczasz mu wszystko?
- Oglądaliście? - zapytałam zdziwiona. Przecież oni nigdy nie oglądają takich rzeczy.
- Tak i nadal nie zobaczysz się z nim.
- Nie będziecie mi mówili co mam robić. Zrobię to co uważam za słuszne - powiedziałam obrażona. Spotkam się z Lou, czy tego chcą, czy nie.
- Jeszcze zobaczymy, a teraz śpij - powiedział ojciec i wyszedł razem z matką ze sali. Obróciłam się tyłem do drzwi i próbowałam zasnąć. W pewnym momencie ktoś wszedł do sali. Na pewno to rodzice, więc nie zwracałam na nich uwagę. Ale to nie byli oni.
- [T.I.] śpisz? - zapytał Louis. Od razu się do niego odwróciłam. Do moich oczu napłynęły łzy, bo w końcu go zobaczyłam.
- Louis - wyszeptałam.
- Coś nie tak?
- Już wszystko dobrze - powiedziałam i wyciągnęłam ręce, aby mnie przytulił. Zrobił to natychmiast.
- Przepraszam, że nie zadzwoniłem, ale zgubiłem twój numer. Nie mogłem do ciebie przyjechać, bo były próby do późna i nie chciałem cię budzić - tłumaczył się. - Oglądałaś wywiad? - zapytał.
- Tak i też cię kocham - powiedziałam, a chłopak przysunął mnie do siebie i pocałował. Trochę zgniatał moje żebra, które jeszcze się nie zrosły, więc pisnęłam z bólu. Lou odskoczył ode mnie natychmiast.
- Przepraszam. Zapomniałem, że jeszcze wszystko ci się nie zrosło i nie zagoiło. Przepraszam, ja nie chciałem - powtarzał.
- Nic się nie stało. Tylko następnym razem nie zgniataj mnie - odparłam z szerokim uśmiechem.
- Obiecuję, że będę uważał - powiedział i cmoknął mnie w czoło.
- Ej! Ale ja wolę w usta - powiedziałam udając obrażoną. Chłopak dał mi całusa w usta i od razu rozchmurzyłam się.
- Co tu się dzieje? - krzyknął ojciec.
- To co widać.
- Powiedziałem coś na ten temat.
- A ja nie mam cię zamiaru słuchać.
- Dobra, ale jeśli on cie zrani, to nie przychodź do mnie z płaczem - odparł i wyszedł wściekły. Posmutniałam.
- Nie smutaj. Będzie dobrze. Udowodnię mu, że jestem dobrym chłopakiem, o ile zgodzisz się zostać moją dziewczyną.
- Oczywiście, że będę - i znów dostałam całusa.
Po tygodniu opuściłam szpital. Lou ciągle mi pomagał we wszystkim. Najlepsze jest to, że przekonał mojego ojca, że jest dobrym chłopakiem. Teraz nie spotykam się z nim, bo pojechał w trasę koncertową. Codziennie piszemy ze sobą, a późnym wieczorem rozmawiamy przez skypa. Mam nadzieję, że do końca swoich dni będę z chłopakiem moich marzeń.


No to koniec tego imaginu. Spodobał Wam się? Proszę skomentujcie szczerze, bo chciałabym poznać Waszą opinię. Dziękuję za komentarze pod ostatnim postem ♥

Przepraszam za błędy xx

@JuliaKlove1D

niedziela, 6 kwietnia 2014

Louis ♥ cz. 1


Kocham, kocham i jeszcze raz kocham moich rodziców! Właśnie dowiedziałam się, że przeprowadzam się do Londynu i do dzielnicy, gdzie mieszkają same sławy. Najlepsze jest to, że kupili mi bilet na koncert 5 Seconds Of Summer. Uwielbiam ich, ale moje serce należy do chłopaków z 1D. Niestety na ich koncert nie mogę iść, bo rodzice mi nie pozwalają. Nawet nie podali powodu, tylko powiedzieli stanowczo 'nie'. Byłam na nich wściekła przez pewien czas, ale postanowiłam, że nie będę się na nich złościć, bo jeszcze zakażą mi iść na koncert 5SOS.
- [T.I] pośpiesz się! Jeżeli chcesz, abyśmy zdążyli na samolot, to schodź już! - krzyknęła mama z dołu. Pożegnałam się ze swoim pokoikiem i zbiegłam na dół. Uśmiechnęłam się szeroko do rodziców i wyszliśmy z domu, po czym wsiedliśmy do samochodu. Droga na lotnisko była krótka, gdyż nie mieszkaliśmy daleko od niego.
- Jesteś gotowa na nowe życie? - zapytał radośnie ojciec.
- Oczywiście! Jeżeli zobaczę 5SOS i możliwe, że mieszkają gdzieś niedaleko nas, to jestem gotowa. - Bardzo mnie to cieszy. Później już nie rozmawialiśmy. W ciszy czekaliśmy na odprawę, a potem na lot, który cały przespałam. Miałam piękny sen. Na koncercie spotkałam Louisa i dobrze się bawiliśmy. Chciałabym, aby było tak na prawdę. Po odebraniu walizek poszliśmy na parking, gdzie czekało służbowe auto taty. Tak na prawdę nie wiem kim on jest. Nigdy nie interesowało mnie to, a tym bardziej on mi nie powiedział. Droga dłużyła się niemiłosiernie. Ciągle pytałam za ile będziemy, ale ciągle dostawałam tą samą odpowiedź 'zaraz będziemy'. Chciałam znów zadać pytanie, ale mama wyprzedziła mnie.
- Teraz na prawdę zaraz będziemy. Wjeżdżamy już w dzielnice.
- No nareszcie -westchnęłam i popatrzyłam przez okno. Ujrzałam Eda Shareen'a. Nie przepadam za jego muzyką, ale go nie hejtuje tak jak moje koleżanki z poprzedniej klasy. Jak jedna zaczęła obrażać One Direction, to rzuciłam się na nią z pazurami. Jakie to były piękne czasy ...
- Jesteśmy - oświadczyła matula.
- Wow - tylko te słowa zdołałam wypowiedzieć. Ta chata na prawdę jest wielka!
- Podoba ci się? - Jest cudowny!! - pisnęłam i wybiegłam z samochodu.
Pobiegłam na ogród. Był tam gigantyczny basen. Już kocham ten dom!! Podziwianie pięknego ogrodu przerwał mi dźwięk telefonu. Był to mój były chłopak. Chciałam rozstać się z nim w zgodzie przed wyjazdem, ale tego dnia nakryłam go z moim wrogiem. Chodzili po parku za rękę i co jakiś czas całowali się. Za każdym razem czułam, że zaraz puszczę pawia. W czasie ich spacerku wysłałam mu sms-a 'Mam nadzieję, że będziesz z tą tapeciarą szczęśliwy! Wyjeżdżam na stałe. Nie dzwoń i nie pisz! Szczęścia. Twoja była xx'. Tego dnia obiecałam sobie, że nie zaufam już żadnemu chłopakowi tak szybko jak jemu.
- Wyraziłam się jasno w sms-ie - warknęłam do telefonu.
- Wszystko zrozumiałem, ale chciałem cię przeprosić za wszystkie krzywdy, które kiedyś ci wyrządziłem. Mam nadzieję, że w Londynie będzie ci lepiej.
- Na pewno. Nie będzie tam ciebie. Pa - rozłączyłam się i włożyłam telefon do tylnej kieszeni moich szortów. Skąd on wie, że jestem w Londynie?!
Rozejrzałam się jeszcze raz po ogrodzie i ruszyłam do nowego domu. Po wejściu do środka moje oczy zrobiły się jak pięciozłotówki. Nigdy nie widziałam takiego pięknego domu. Dekoratorzy postarali się.
- Twój pokój jest na samej górze - powiedział ojciec.
- Okej Pobiegłam we wskazane miejsce. Pokój był koloru czarno-białego. Na największej ścianie była fototapeta z widokiem wieży Eiffla. Łóżko było ogromne i mięciutkie, a meble były dopasowane do wnętrza. Nie miałam za dużo sił, aby pooglądać zdjęcia powieszone na ścianach, więc wyciągnęłam piżamę z walizki, którą wcześniej przyniósł ojciec i poszłam do łazienki. Wskoczyłam pod prysznic i po chwili byłam czysta. Zmyłam makijaż i podeszłam do pokoju. Wskoczyłam do łóżka i po chwili odpłynęłam.

Obudziłam się około dwunastej. Na rogu łóżka leżała mała karteczka od mamy.
Koncert jest o 17:00. Bądź gotowa na 16-stą, bo przyjadę po ciebie i cię na niego zawiozę. Pojechaliśmy z ojcem do pracy.

Mama x

PS. Śniadanko masz uszykowane na stole w kuchni.


Wstałam szybko i pobiegłam na dół zobaczyć co uszykowała mi rodzicielka. Znalazłam naleśniki i szklankę soku pomarańczowego. Oblizałam usta i usiadłam do śniadania. Zjadłam je szybko, ponieważ byłam bardzo głodna. Po posiłku umyłam naczynia i poszłam do salonu, aby zobaczyć co leci w telewizji. Najpierw włączyłam kanały muzyczne, ale nie było tam nic ciekawego, więc przełączyłam na przyrodniczy. Był program o kotach rasowych, więc postanowiłam go obejrzeć. Gdy skończył się, to była już 14:30. Pobiegłam do góry i wyjęłam z walizki rzeczy na koncert. Udałam się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic, uczesałam się i umalowałam. Efekt końcowy był całkiem niezły. Usłyszałam dzwonek telefonu, więc pobiegłam do sypialni i potwierdziłam połączenie od mamy.
- Słucham?
- Przyjadę za 15 minut.
- Dobrze, to powoli schodzę na dół - powiedziałam i rozłączyłam się. Tak jak mówiła mama, była po 15-stu minutach. Weszłam szczęśliwa do samochodu.
- Cieszę się ,że w jakiś sposób mogę cię uszczęśliwić - nie odpowiedziałam nic, tylko uśmiechnęłam się promiennie. O 16:40 byliśmy pod areną O2. Nie mogłam doczekać się występu chłopaków. Byłam cała nabuzowana.
- Jak skończy się koncert, to zadzwoń do mnie i po ciebie przyjadę.
- Dobrze - przytaknęłam i wyszłam z pojazdu. Skierowałam się do wejścia. Po pokazaniu biletu weszłam na arenę. Była już prawie cała zapełniona. Udałam się na swoje miejsce. Koło mnie stał jakiś chłopak. Niestety nie ujrzałam jego twarzy, bo światła zgasły. Podczas koncertu nie zwracałam na niego uwagi, tylko dobrze się bawiłam. W pewnym momencie odezwał się Luke.
 - Dziękujemy kochani za przybycie! Piosenkę, którą teraz zagramy jest zadedykowana Louisowi! - krzyknął i wskazał na chłopaka obok mnie. Popatrzyłam na niego i doznałam szoku. Od godziny stoję obok mojego idola i najgorsze jest to, że go nie poznałam! O cholera!!
- Proszę nie krzycz- poprosił Lou.
- Dobrze - tylko to udało mi się powiedzieć. Dalej próbowałam bawić się jak przedtem, ale obecność Lou nie umożliwiała mi to. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że przygląda się mojej osobie. Speszona odwróciłam wzrok.
- Chodź - powiedział i pociągnął mnie do wyjścia. Gdyby to nie on, to miałabym jakieś dziwne sceny przed oczami, ale mu ufałam, więc byłam spokojna. Gdy wyszliśmy na powietrze, to w końcu popatrzył na mnie.
- Jak masz na imię?
-[T.I.].
- Piękne masz imię. A mnie na pewno kojarzysz?
- Jasne - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Liczyłem, że odpowiesz coś w stylu 'oczywiście! Jesteś najseksowniejszym chłopakiem na tej planecie', ale się przeliczyłem.
- Haha! Zabawny jesteś.
- To w końcu jestem ja - odparł wymachując rękoma. - Odprowadzę cię do domu, bo nie mogę niestety nigdzie cię zaprosić, bo obiecałem chłopakom, że nie wrócę zbyt późno.
- Spoko.
Przez całą drogę gadaliśmy jak dobrzy znajomi. W pewnych momentach nie mogłam wyrobić ze śmiechu. Niestety co dobre w końcu się kończy. Dotarliśmy pod mój dom.
- Było mi z tobą na prawdę dobrze. Mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy. Dasz mi swój numer?
- Też mam taką nadzieję. Proszę - podałam mu kawałek papieru z numerem.
- Do zobaczenia piękna - powiedział i ucałował mój policzek. Cała w skowronkach weszłam do domu. Rodzice wypytywali mnie jak wróciłam, więc im opowiedziałam. Nie byli zadowoleni, że z nim rozmawiałam, ale zaakceptowali to po chwili. Pobiegłam do góry, aby wykąpać się. Później położyłam się i zasnęłam z uśmiechem na twarzy. 


Od miesięcy Louis nie pisał, ani nie dzwonił. Nie mogłam tego zrobić ja, bo on miał mój numer, a nie ja jego. Dzisiaj rodzice pozwolili mi iść na koncert 1D i właśnie na nim jestem. Chcę mu spojrzeć prosto w oczy i pokazać, że cierpiałam przez te miesiące. Przed chwilą puścili filmik, który zawsze wyświetlają minutę przed wyjściem chłopców. 3, 2, 1 i wbiegli na scenę. Chciałam złapać kontakt wzrokowy z Lou, ale nie patrzył w ogóle w moją stronę. Stało się to dopiero pod koniec. Gdy mnie ujrzał, to na jego twarzy pojawiło się zdziwienie, a na mojej łzy. Nie wytrzymałam, więc wybiegłam. Pędziłam najszybciej jak się dało. Na pasach nie zauważyłam ciężarówki. Wjechała wprost we mnie.



Hej :) Mam nadzieję, że spodobała Wam się pierwsza część. Kolejna będzie jakoś za tydzień, bo mam obowiązki szkolne jak każdy. Czekam na komentarze xx

@JuliaKlove1D

niedziela, 30 marca 2014

Niall ♥♥♥ Część 5

HEJ SIOSTRY DIRECTIONER ;)))))) MAM DLA WAS KOLEJNĄ CZĘŚĆ IMAGINU O naszym kochanym blondynku. Wybaczcie ,że tak długo musiałyście czekać,ale postarałam sie i napisałam dłuższą tą część. Mam nadzieję,że mi wybaczycie ??? Mam nadzieję,że wam sie spodoba ta cześć Kocham Was ;)
Postaram sie dodawać cześciej ;)

Nie bedę już przedłużać..zapraszam do czytania. MIŁEGO CZYTANIA :)
CZYTASZ=KOMENTARZ 

dedykacja dla ;)   

Weszłaś do środka. Byłaś zestresowana. Miałaś wrażenie że zapomniałaś angielskiego, bałaś się że ich nie rozumiesz a przecież tyle lat się uczyłaś języka, miedzy innymi dlatego żeby  któregoś dnia z  nimi porozmawiać.
- Nie krępuj się, Nie gryziemy. Chodź, chodź. Nie takie 1D straszne jak ich malują. – powiedział Louis ze śmiechem  w głosie gdy cie tylko zobaczył na co ty się  lekko uśmiechnęłaś. Podeszłaś bliżej, byłaś na środku pokoju a naprzeciwko ciebie stali już Louis i Harry.
-Oooo, proszę jaka ładna dziewczyna, a jaki ma ładny uśmiech..no nieeeee pogadasz – rzekł Harry ukazując swoje dołeczki.  Po słowach loczka zarumieniłaś się i byłaś bardziej zdenerwowana.
-  VAAASSS HAPPPPINNNGGG !!!!!!!!!!!????????????? – wyskoczył Zayn z za rogu i zaczął krzyczeć. Na co ty troche się wystraszyłaś.
 -  Ejj!!! Nie widzicie, że dziewczyna jest zdenerwowana, zestresowana..Dajcie jej chwile, musi się oswoić z nami i pewnie musi do niej dotrzeć co się właśnie dzieje.  – Rzekł troskliwie Liam po czym podszedł do ciebie objął cie i się przywitał
-  Hej, Jestem Liam, ale to już pewnie wiesz ;) Przepraszam cie za nich, oni tak czasem mają. Czasem nie wiem czemu tak się im  dzieje . Jak się masz ???Wszystko dobrze??-powiedział Liam.
- Hej, jestem [T.i]. Spoko. Dobrze ,dziękuję. Nie masz za co przepraszać.  Ja tam wiem czemu tak się dzieje. – powiedziałaś lekko drżącym głosem.  Cała czwórka patrzyła na ciebie pytający wzrokiem. Widząc to postanowiłaś im to wyjaśnić, wdziałaś głęboki wdech, spojrzałaś na nich i zaczęłaś mówić:
- Harry to pewnie przesadził z bananami. Zdecydowanie powinien je ograniczyć.
Louis za dużo marchewek. Lou, owszem one są zdrowe ale nie w dużej ilości, w dużej ilości szkodzą. , a Zayn to pewnie wypił za dużo energy drink’ów – powiedziałaś z uśmiechem.
Chłopacy słysząc to wybuchli śmiechem.  Cały czas zastanawiałaś się gdzie jest Niall, myślałaś że jest w toalecie. Zaczęłaś rozmawiać z chłopakami, byli bardzo mili. Po krótkiej chwili rozluźniłaś się. Zaproponowałaś chłopakom wspólne zdjęcia, zgodzili się. Nagle w twojej torebce zadzwonił telefon, przeprosiłaś ich na chwile i wyciągałaś telefon a następnie zanulowałaś połączenie i wyciszyłaś telefon ,schowałaś go do torebki. Korzystając z tego że chowałaś telefon postanowiłaś od razu wyjąć aparat, zaczęłaś szukać go. Po chwili znalazas to czego szukałaś, wyjęłaś aparat z futerału. Prawą ręką chwaciłaś urządzenie a lewą wrzuciałas futerał do torebki. Udałaś się w stronę idol lecz na chwile się zatrzymałaś aby włączyć aparat. Podeszłaś do chłopaków .Wciąż zastanawiałaś się gdzie jest blondyn. Rozmawiałaś z Harry i robiliście zdjęcia, gdy nagle usłyszałaś że ktoś wszedł do pomieszczenia, nie przejmowałaś się tym kto wszedł. Byłaś odwrócona tyłem do drzwi ale na wprost Hazzy. Rozmawiając z nim zatraciłaś się w jego uśmiechu, mieliście wiele wspólnych tematów.

- Chłopieeeee, gdzieś ty się podziewał ??!!! Miałeś wrócić za 5 min a minęło chyba z 15min. Przecież mamy jeszcze spotkanie z fanami a przerwa się dawno skończyła. – odezwał sie Zayn.
- Byłem w toalecie i pod areną na chwile, myślałem, że jeszcze ją zobaczę ale niestety nie. Pewnie już opuściła arenę.- rzekł blondyn smutno.
- Staryy, Nie martw się. Pomyśl…. Skoro była na koncercie to musi tu gdzieś być. Pewnie zatrzymała się w jakimś hotelu. A po resztą Na twitter’ze o tym głośnio wiec pewnie lada chwila nasze Directioners znajdą jej Twittera i na pewno się o tym dowiesz. Uwierz mi ona może być bliżej niż ci się wydaje. A teraz Uśmiechnij się i idź się przywitać z fanką. Stoi obok Hazzą, gadają już z 5 nim. To już ostatnia osoba na dziś-Powiedział Liam puszczając do niego oko i poklepał przyjaciela po ramieniu.
- Dzięki Liam. Masz racje. Ide do nich, bo widze ze Hardziątko się rozkręca. – rzekł Niall
- * Kurcze co on Miał na myśli ??? Wow ta dziewczyna co rozmawia z Loczkiem,ona mi bardzo przypomina ta dziewczynę… eeee to pewnie tylko złódzenie.  Mineła już godzina ja nie mogę przestać o niej myśleć.. Nialler ogarnij się !!!ZNAJDZIESZ JĄ niedługo. Pamietaj o tym co Liam mówił !!!  * -powiedział Niall w myślach spoglądając na ciebie daleka, po czym podniósł coś gdy szedł w twoją stronę.
Wciąż rozmawiałaś Harrym śmiejąc się wraz z nim, czułaś że ktoś jest za plecami . Byłaś przekonana że to jest Louis. Przeszedł cie lekki dreszcz po plecach. Trzymałaś w rece aparat.
-  Przepraszam, to chyba jest twoje ??- usłyszałaś męski głos z za pleców, dobrze znany ci głos. Harry chyba wyczuł co się dzieje, wiec odsuną się na bok wcześniej uśmiechają się do ciebie. . Harry udał się do reszty chłopaków stojących obok.
wzięłaś wdech, przeczesałaś ręką włosy, odwróciłaś sie i spojrzałaś na osobę przed tobą. Przed tobą stał Niall Horan a w ręce trzymał twój futerał na aparat.
-Tak, to moje, dziękuję. Nawet nie zauważyłam, że mi wypadł, jeszcze raz dziękuję- powiedziałaś do Niall’a a ten podał Ci futerał dodając uśmiech w skutek czego poczułaś, że miękną ci kolana.
-dziękuję. – podziękowałaś po raz kolejny wzięłaś rzecz do reki
-  jak Masz na imię ?? – zapytał Niall, gdy odłożyłaś futerał na stolik.
- jestem [T.i] – powiedziałaś odwróciwszy się po wykonanej wcześniej czynności co spowodowało że stałaś  na wprost blondyna. Staliście bardzo, bardzo blisko siebie, tak blisko, że zauważyłaś że powiększyły mu się źrenice i oddech przyśpieszył, czyjąś jego oddech, patrzyliście sobie przez jakieś 20sek w oczy wtedy Niall zrobił 2 kroki w tył, spojrzał na Ciebie ,przeczesał swoje blond włosy. Był zmieszany. Właśnie do niego dotarło co się dzieje.
- Woooooow, Ja po prostu nie wierzę… To naprawdę Ty. Już myślałem że cie nigdy nie spotkam – powiedział na jednym tchu. Harry, Liam, Zayn, Louis patrzyli na tą sytuacje z boki , nie chcieli się wtrącać.
- NEVER SAY NEVER - Rzekłaś uśmiechając się po czym dodałaś
-  Niall uwierz, Nie sądziłam, że cie spotkam jeszcze. A jednak. Marzenia się spełniają, wystarczy w nie uwierzyć. Chce ci podziękować za To co się wydarzyło tam na scenie to było coś niesamowitego a w dodatku to moja ulubiona piosenka z tego albumu. Dziękuję za dedykację. Dziękuję, dziękuję, dziękuję – powiedziałaś i  pod wpływem chwili wtuliłaś się do Nialla a ten po 5sek odwzajemnił.
-  To ja dziękuję- powiedział Niall patrząc ci prosto w oczy. Widać było w nich iskierki. Chłopcy już nie wytrzymali i zaczęli bić wam bravo’a oraz podeszli do was.
- No co tam moje Keviniątka – powiedział Louis podchodząc do was z reszta chłopaków. Ty i Niall słysząc oderwaliście się od siebie i popatrzeliście na Ciebie i wybuchliście śmiechem a wraz z wami reszta.
- Ojjj Lou.. ty jak już coś powiesz to klękajcie narody –powiedziałaś na co Lou miał zmieszaną minę.
- hahahah [t.i] dobry tekst. musze go kiedyś wykorzystać. – rzekł Harry po czym się uśmiechnął.
- Chłopcy, bo jak wiecie mój czas spotkania z wami się zaraz kończy. Mogłabym was prosić abyście dali mi swój autograf.- zapytałaś stoją na wprost nich.
- No oczywiście. A co więcej do każdego autografu zdjęcie z każdym z nas i grupowe. Spokojnie do końca spotkanie jest jeszcze 30min.- odparł Liam na co się uśmiechnęłaś.
Położyłaś aparat na stoliku wyjęłaś z niej  płytę oraz zeszyt. Usiedliście na dużej czerwonej narożnej sofie. Siedziałaś na wprost Niall ale obok Harryego. Chłopcy podpisali ci płyte i zeszyt wraz z dedykacją i rozmawialiście. Niall jako ostatni podpisał się w zeszycie. . Niall zapytam się czy może ci cos narysować, zgodziłaś się . Podczas rozmowy czułaś wzrok Niall na sobie, trochę cie to krępowało ale starałaś się to ukryć. Dowiedziałaś się wielu ciekawych rzeczy z życia z trasie jak również z prywatnych.
- [t.i] , powiedz skąd jesteś ??- zapytał Niall podając ci zeszyt.
- jestem z Polski. Jestem polką. A czemu pytasz ??- odpowiedziałaś odkładając zeszyt na stolik.
- Awwww To już wiem dlaczego jesteś taka ładna. Przecież polki są najładniejsze na całym świecie- rzekł Harry na co się uśmiechnęłaś, podziękowałaś  i lekko zarumieniłaś.
- To wszystko wyjaśnia. Pytam Bo masz ciekawy akcent. Taki mieszany – odpowiedział.
-hahah..to może dlatego,  że uczę się od Mistrza – rzekłaś spoglądając na blondyna.
- ooo. Ciekawe kim jest ten mistrz – stwierdził Niall.
- Spójrz w lustro to się dowiesz.- Powiedziałaś do Irlandczyka na co ten się uśmiechnął..
-Dlugo tu zostajesz ??zapytał Zayn.
- na 2 tyg, lecz za 2 dni przenoszę się do hotelu do 
Mullingar tam będę przez 10 dni i wracam do Polski.– odpowiedziałaś. Niall słysząc to uśmiechnął się. Chłopcy mieli teraz 2 tyg wiec każdy z  nich wraca do swojego miasta odpoczać ,spotkać się z przyjaciółmi.
 - [t.i],mogłabyś podać swojego Twitter’a ?? – zapytał Niall
- oczywiście-  wzięłaś zeszyt, wyrwałaś kartkę z tyłu i napisał swój Nick i podałaś blondynowi. Zastanawiałaś się w jakim celu mu twój twister. Rozmowa ciągła się dobre. Lecz czas spotkania szybko mija. Zrobiłaś sobie z nimi zdjęcia z każdym z osobna. Gdy Nadszedł czas na zdjecie z Niallem, byłaś lekko zdenerwowana, wkońcu to twój ulubieniec z całego, jemu wiele zawdzięczasz. Kiedy poszedł i cie obiał cały stres zniknął. Zrobino wam z 15 zdjec. Po skończonej sesji z każdym z osobna, zrobiliście zdjęcie grupowe a następnie pożegnałaś się z idolami wcześniej schowają płyte i zeszyt do torebki. Każdego z nich przytuliłaś mówiąc każdemu parę słów podziękować i wgl. Kiedy przytulałaś się z Niall’em  i powiedziałaś mu to co chciałaś powiedzieć od rzekł ci do ucha
- Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś się spotkamy.. . Dziękuję.– Słysząc to jeszcze mocniej się do niego wtuliłaś.
Chwile potem wzięłaś torebkę aparat do reki.
- Dowiedzenia, dziękuje za spotkanie, to były najlepsze chwile w moim życiu – powiedziałaś. 1D słysząc to podeszli do ciebie i przytulili się grupowo. Po skończonym uścisku, spojrzałaś na nich po raz ostatni, widziałaś ich uśmiechniętych a następnie  chwyciłaś za klamkę i wyszłaś z uśmiechem na twarzy.



 Przepraszam za wszystkie błędy jakie się tam pojawiły : ) 
 I CO O TYM MYŚLICE ??? 
                        CZYTASZ = KOMENTUJ,ZOSTAW ŚLAD PO SOBIE ;)
         TWÓJ KOMENTARZ=MOJA MOTYWACJA DO PISANA ;)) Mam do was pytanko ;)) Z KIM CHCECIE KOLEJNEGO IMAGINA ?? PISZCIE W KOMENTARZACH
 Liczę na szczere komentarze ;))Piszcie co myślicie... ;)Macie jakieś pytania, zapraszam na aska :  http://ask.fm/Darcy97poland 

Czytasz= komentarz

Pozdrawiam ;) Kocham WAS ;) XXXX
 @darcy97poalnd