poniedziałek, 22 lipca 2013

Zayn ♥



A dzisiejszy wyciskacz łez jest dla @MrJuliaXd


-Proszę wstać sąd idzie- oznajmił protokolant. A następnie zajęłaś wraz ze swoim adwokatem miejsce.
-Postępowanie cywilne, sprawa o rozwód Pani [T.I] Malik i Pana Zayn'a Malika. Oznajmiam, że nie pojawił się Pan na naszej pierwszej rozprawie, która miała jeszcze państwa pogodzić. - przytaknęłaś głową i spojrzałaś na Mulata siedzącego naprzeciwko Ciebie. Jego wyraz twarzy pokazywał jak bardzo nie jest zadowolony, że marnuje tutaj czas. Gdy tylko wasze oczy się spotkały zrozumiałaś, to nie jest ten sam chłopak w którym się zakochałaś. Osiem lat razem i 3 lata małżeństwa, choć przez ostatni rok bywałaś sama w waszym mieszkaniu.
-Rozwód z winą po stronie Pana Zayn'a Malika, który poświęcał się swojej karierze.- nie wytrzymał i wstał.
-Robiłem wszystko, żeby nie musiała pracować! Robiłem to wszystko dla niej! A ona tak mi się odwdzięcza?!- zaczął krzyczeć, a ty jedynie podskoczyłam na jego wysoki ton głosu. Nie poznawałaś go, jedynie pomachałaś głową z dezaprobatą. Po chwili uspokoił się słysząc swojego adwokata.
***
-Oznajmiam iż z dniem 22 lipca 2013 wraz z rozprawą rozwodową małżeństwo Pani [T.I] Malik i Zayn'a Malika w świetle prawnym zostaje zakończone.- opuściłaś sąd po ostatecznej wypowiedzi.


***
Położyłaś się wcześniej spać. Jutro miałaś opuścić Londyn z samego rana. Nie chciałaś wpadać na swojego byłego męża, szczególnie że prasa już nieźle obsmarowała Cię w gazetach. Stałaś się dla wszystkich tą najgorszą. Bo przecież kto nie oddałby życia, aby być z taką gwiazdą? Lecz ty nie zakochałaś w piosenkarzu z One Direction. Usłyszałaś głośne pukanie do drzwi. Pośpiechem otworzyłaś je. Stał tam, kompletnie pijany. Zaczął zsuwać się po ramie drzwi.
-Zayn!- krzyknęłaś łapiąc go. Obdarował Cię słabym uśmiechem.- Co ty wyprawiasz?- nigdy nie widziałaś go w takim stanie, co Cię zmartwiło.
-Tęsknie- chyba właśnie to zrozumiałaś z jego mamrotania.
-Wejdź zamówię Ci taksówkę do domu- oznajmiłaś mu.
-Naszego domu! Wracasz ze mną!- oburzył się na twoją odpowiedź.
-Zayn uspokój się! Jutro wylatuje- chciałaś, aby tego nie słyszał.
-Nic mi nie powiedziałaś- w jego oczach dostrzegłaś cierpienie, nie spodziewał się tego. Tak samo ty, że tak bardzo to przeżyje.-Nie możesz mnie zostawić- wyszeptał przytulając się do Ciebie. Poczułaś jak po twojej szyi spływają jego zimne łzy.
-To ty mnie zostawiłeś rok temu wyjeżdżając w trasę i odzywając się od czasu do czasu. Tęskniłam codziennie, nie mogłam porozmawiać z własnym mężem, najlepszym przyjacielem- nawet tobie udzieliła się ta nostalgia.
-Daj mi jeszcze szansę. Przecież zawsze mogłaś ze mną wyjechać. Proponowałem Ci to. Mieliśmy razem zwiedzać świat- odsunął się od Ciebie i spojrzał w twoje oczy. Zawsze to zrobił. Czekał na twoja odpowiedź, nie zrobił ani kroku w przód, ani w tył. Oczekiwał twojego zdania.
-I miałam tak po prostu porzucić pracę, naszych znajomych? - zaczęłaś panikować, zbyt długo nie poświęcał Ci tyle uwagi. Tak dawno, nie patrzył na Ciebie w milczeniu. Bolało to, tęskniłaś za tym. Zbliżył się i delikatnie opuszkiem palców wędrował po twoim policzku, aby następnie dotknąć twoich ust. Byłaś zdziwiona swoją odpowiedzią, ponieważ twoje dłonie przeniosłaś na kark ukochanego. Ucałował powolnie twoje usta i odsunął się.

-Decyzja należy do Ciebie. Możesz spakować walizki i jutro z rana znaleźć się na lotnisku, opuścić Londyn. Lub wrócić do mnie, do domu. Wiem, że źle się zachowałem. Chce to zmienić. Nie zależnie od twojej decyzji, pamiętaj. Ja i tak będę Cię kochał- puścił twoją dłoń i wyszedł. Zostawił Ci decyzję. Jaką podejmiesz? 

środa, 17 lipca 2013

Liam ♥



Dedykacja dla @luvdjpayne


To okropne uczucie, gdy masz kogoś w swoim sercu, ale nie w ramionach” pomyślałaś wychodząc ze swojej szkoły. Zastanówmy się? Ile dobrych wspomnień, pieniędzy oddałabyś, żeby zobaczyć tego chłopaka? Otworzyłaś ostatnie drzwi, które wyprowadziły Cię na miejski chodnik. Owinęłaś swoje ramiona jeansową kurtką i ruszyłaś do najbliższej kawiarni. Zajęłaś jak zwykle ten sam stolik i zamówiłaś swoją ulubioną kawę.
-Coś jeszcze [T.I]- usłyszałaś przechodzącą kelnerkę. Znały Cię bardzo dobrze, nie ma co się dziwić bywałaś tutaj codziennie po szkole, a czasami nawet i przed pójściem na lekcje.
-Przepraszam zajęte?- usłyszałaś cichy głos za swoimi plecami. Rozejrzałaś się po kawiarni, nie było nigdzie wolnych miejsc. Byłaś z byt dobrą osobą, aby odmówić i zabrałaś z drugiego krzesła swoją torebkę.
-Proszę bardzo- posłałaś leniwy uśmiech osobie, która usiadła obok Ciebie. Za bardzo przejęta sprawdzianami, które mają Cię spotkać następnego dnia, nie zwracałaś uwagi na postać siedzącą i dotykającą przez przypadek twojej ręki przy każdym sięgnięciu po swój kubek z kawą. Musiał być to jakiś chłopak, tak wywnioskowałaś po jego głosie. Odstawiłaś swoją książkę na stoliku i wyjęłaś telefon. Sprawdziłaś, która godzina i zaraz on również znalazł się na zimnym drewnianym blacie obok kawy. W pomieszczeniu zrobił się straszny ruch, ludzie szeptali jak gdyby był tutaj ktoś długo wyczekiwany. Jedna z kobiet przebiegła obok Was i wydobyła z siebie zwierzęcy ryk, co spowodowało, że chłopak obok Ciebie potrącił kawę.
-Pięknie!- krzyknęłaś, widząc całkowicie zalaną książkę.
-Przepraszam.. nie chciałem- zaczął się tłumaczyć zakapturzony. Spojrzałaś na niego, nadal jego kaptur nie opuścił włosów, a przez okulary widziałaś własne odbicie.
-Pajac- powiedziałaś pod nosem, ale równie głośno żeby usłyszał. Złapałaś swój telefon i do niczego nie nadającą się już książkę.


***
Kiedy znalazłaś się już w domu, pierwszą rzeczą jaką zrobiłaś był szybki bieg do łazienki. W nadziei, że jeszcze zdołasz uratować swoją ulubioną książkę, zaczęłaś wycierać ją wilgotnym ręcznikiem.
-To nic nie da..- powiedziałaś załamana sama do siebie. Wyciągnęłaś swój telefon, aby dodzwonić się do przyjaciółki i powiedzieć o pechowym zajściu. Ale zaraz! Telefon ten sam. Czarny iPhone. Tylko, że na wyświetlaczu nie znajduje się twoja ulubiona wieża Eiffela, a czerwony Big Ben na szarym tle miasta. Czyżbyś znowu zapomniała, że zmieniłaś tapetę? Drugą rzeczą, która zmyliła Cię w telefonie było hasło. Przenigdy nie ustawiałaś żadnego pieprzonego kodu. A nagle wyskakuje Ci okienko, aby wpisać odpowiednie liczby. Złapałaś się szybko za głowę. Musiałaś pomylić telefony, gdy szybko wychodziłaś z kawiarni. Musiał być tego chłopaka, tej niezdary, która poplamiła twoją ulubioną książkę.
Po niecałych 30 minutach zabrzmiał dźwięk telefonu. Wstałaś z kanapy pędem i podbiegłaś do komórki.
-Halo?- zapytałaś niepewnie.
-Liam do cholerki! Gdzie ty jesteś?!- usłyszałaś ochrypnięty głos. Wiedziałaś kto ma taki głos, ale to było przecież nie możliwe.
-Miałeś wyskoczyć tylko na kawę i nam też przynieść! No i kanapki! Wiesz, że umieram tutaj z głodu?!- zaśmiałaś się pod nosem na te słowa, ale szybko spoważniałaś. Wszystkie słowa wypowiedziane przez te dwie postacie zwracały Cię do twojego idola. Odsunęłaś telefon od ucha, chociaż grupka chłopców nadal coś do Ciebie mówiła. Ale nawet nie do Ciebie. Nie znali Cię. Oni mówili do Liama. Liam Payne. Tak to jest jego własność. Zaczęłaś skakać szczęśliwa, że to właśnie on siedział obok Ciebie w kawiarni, a jeszcze na dodatek teraz posiadasz jego telefon. Co z tego, że wszystko jest zablokowane! To uczucie, że wcześniej jego ucho spoczywało przy tej słuchawce, jego usta mówiły do tego małego mikrofonu. Jego dotyk pieścił ten ekran. Objęłaś telefon z całej siły.
-Liam jesteś tam?- odbijało się echem od twojej klatki piersiowej. Podniosłaś niepewnie znowu telefon do buzi.
-Tutaj nie ma Liama- powiedziałaś cicho. Zamilkli wszyscy.
-Skoro to telefon Liama? Nie wygłupiaj się stary!- powiedział poddenerwowany sytuacją Harry.
-Jestem [T.I]. Musiałam pomylić nasze telefony w kawiarni- podrapałaś się po głowie, nasłuchując niezręcznej ciszy. Chłopacy mówili coś do siebie, lecz nie mogłaś ich zrozumieć. Nagle trzask!
-Chłopaki! Nie uwierzycie, co mi się dzisiaj przydarzyło!- krzyknął już Ci znajomy głos.
-Wiesz mi, że już we wszystko uwierzę!- krzyknął przerażony Niall.
-Więc spotkałem dzisiaj piękną dziewczynę i mam jej telefon przypadkowo. Ale czaicie? Nie numer telefonu! Tylko jej komórkę! Niall nie patrz tak na mnie! Przecież wiesz, że go nie ukradłem.- usłyszałaś jego śmiech ze słuchawki. Musieli mieć włączony głośno mówiący, ponieważ wyraźnie słyszałaś Payne'a.
-Stary właśnie z nią gadamy- wyjaśnił mu Niall. Liam od razu zamilkł i usłyszałaś szybszy bieg w stronę telefonu.
-Hej!- odsunęłaś telefon od ucha. Zdecydowanie był to za głośny dźwięk na wcześniejsze ich szepty.
-Musiałam pomylić nasze telefony- zaśmiałaś się.
-Zdecydowanie. Masz może czas za jakąś godzinę?- zaproponował brunet.
-Myślę, że tak- spojrzałaś na zegarek. Pożegnałaś się z nim i dopiero teraz zrozumiałaś powagę sytuacji. Już za godzinę masz się spotkać z nim. Z Liam'em. Musiałaś pobić jakiś rekord, gdy przebierałaś się w inne ubrania oraz pędziłaś na miejsce spotkania. Chłopak był już na miejscu.
-Przepraszam, chyba się spóźniłam- spojrzałaś na niego smutnym wzrokiem. Uśmiechnął się i wręczył Ci dobrze zapakowany prezent, kiedy ty próbowałaś złapać oddech.
-O mój boże! Jak to znalazłeś! Przecież nie ma ich już w księgarniach!- zapytałaś zachwycona.
-Tak się składa, że również ją lubię- uśmiechnął się do Ciebie. Czerwień oblała twoją twarz, gdy otworzyłaś pierwszą stronę. Znajdowała się tam dedykacja, a może po prostu nabazgrolił coś na odczepkę. Zaczęłaś czytać.
Przepraszam, za zniszczenie twojej książki. Czy masz ochotę wyskoczyć kiedyś na kawę? Obiecuje, że teraz nie będę takim 'pajacem'.”
Spojrzałaś na niego. Był lekko zdenerwowany, oczekiwał twojej odpowiedzi.
-Bardzo chętnie- objęłaś książkę.

-Hmmm. Pasuje Ci właśnie teraz?- zapytał zadowolony. Przytaknęłaś uśmiechnięta na jego odpowiedź i już po chwili zadowoleni kroczyliście w kierunku twoje, a jak się okazało waszej ulubionej kawiarni. 

poniedziałek, 8 lipca 2013

Opowiadanie ♥ cz.VII

Wysiadłam z samochodu, a wisiorek wrzuciłam do tylnej kieszeni jeansów. Mins wyjechała z podjazdu i kierowała się już drogą do własnego mieszkania. Zanim dobiegłam do domofonu, rozejrzałam się spanikowana, czy aby na pewno nie przejedzie teraz tędy policja. Czy ja już na serio jestem nienormalna?


Obudził mnie dźwięk budzika oznaczający, iż powinnam już wstać. Przetarłam leniwie oczy i przewróciłam się na lewy bok, aby spojrzeć kątem oka na pogodę za oknem. Zapowiadał się przepiękny wiosenny dzień. Podniosłam się na łokciach i sięgnęłam do stolika nocnego. Zaczęłam obracać między palcami mały wisiorek. Dla kogo on był? Nie miałam pojęcia. Musiałam się dowiedzieć. Ale jak zacząć? Hej... wiesz wczoraj włamałam się do twojego domu i zabrałam to? Oczywiście, że nie mogę tak zrobić! Próbowałam poukładać sobie w głowie dobre wytłumaczenie. Ale nie było takiego. Przecież nie jest to możliwe, aby z jego domu znalazł się tutaj ten wisiorek. Usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Zezłoszczona, iż ktoś postanowił mnie obudzić ruszyłam korytarzem. Znowu nie sprawdzając kto to może być, otworzyłam drzwi wejściowe.
-Dzień dobry. Pani Olivia......- zawahał się mężczyzna- Przepraszam nie mam nazwiska..- zaśmiał się zdenerwowany.
-Tak to ja- odpowiedziałam pogodnym uśmiechem, aby go uspokoić.
-Przywiozłem meble- zaczął rozglądać się po pomieszczeniu zza mojego ramienia.
-Ale ja nie zamawiałam..- nie zdążyłam dokończyć, ponieważ pojawiło się jeszcze kilku mężczyzn już ze stołem.
-Spokojnie. Zapłacone- zażartował jeden trzymający wielki karton, na co reszta zaśmiała się głośno.
-Ale ja naprawdę nie zamawiałam- stanowczo stanęłam, zagradzając im wejście.
-Pani Olivio, proszę nie utrudniać nam pracy. Na pewno jeden z życzliwych znajomych zrobił to dla Pani- posłał mi formalny uśmiech. Może Mins jednak postanowiła w ten sposób przeprosić za wszystko? Wpuściłam ich do środka i pokierowałam palcem w stronę salonu. Szczęście, że wczoraj w tym całym szoku po włamaniu zamiast spać postanowiłam posprzątać ten bałagan. Po dwóch godzinach w końcu skończyli rozkładać meble, a kiedy chciałam wręczyć im napiwek poinformowali mnie, iż już dostali spory. Gdy już opuścili moje mieszkanie, dopiero teraz dotarło do mnie. Spory napiwek. Tak to na pewno Niall. On widział cały ten bałagan. Fala czerwoności oblała moje policzki, a ja ległam na nowej kanapie. Poczułam, iż coś znajduje się pod poduszą. Koperta, którą postanowiłam od razu otworzyć.

"Przepraszam, że wczoraj doszczętnie zniszczyłem twój salon. Mam nadzieję, że nowy będzie idealnie pasował do tak pięknej buźki. Podoba się? Mam nadzieję, że przy następnym spotkanie ładnie się w nim zabawimy"

Zwinęłam kartkę w kulkę i gwałtownie wstałam z kanapy. Obróciłam się dookoła skanując nowe meble. Jak ten śmieć śmiał zrobić coś takiego?! Nie dość, że zniszczył wcześniej moje mieszkanie i prawie moją psychikę, nie mówiąc o wyglądzie. To jeszcze miał czelność kupować mi nowe rzeczy. A co jeśli są tutaj kamery. Zaczęłam spanikowana oglądać po kolei każdy skrawek metalowych powierzchni, lecz nic na to nie wskazywało. Usiadłam na podłodze w celu uspokojenia się. Usłyszałam ponowny dźwięk dzwonka do drzwi. Podniosłam się gwałtownie z dywanu. Czy to on? Przyszedł zniszczyć teraz rzeczy za swoje pieniądze. Otworzyłam drzwi.
-Zobacz! A ona jak zwykle w pidżamie. Która to godzina Henry?- zapytała zezłoszczona, ale i zarazem uradowana moja mama.
-Mamo! Kiedy przyjechaliście?- zapytałam zszokowana, przytulając się do nich. Ostatni raz, kiedy ich widziałam było to rok temu. Nie mogliśmy wypuścić siebie z objęcia. W końcu przekroczyli próg mojego mieszkania i zaprosiłam ich do nowego salonu.

***
-Bardzo się cieszę, że w końcu mnie odwiedziliście i...-przerwał mi dźwięk dzwonka.- Wybaczcie mi na chwilę- posłałam im radosny uśmiech.
Otworzyłam drzwi słysząc ich rozmowę między sobą. Osoba, która postanowiła mnie odwiedzić, gwałtownie mnie podniosłam.
-W końcu znalazłem chwilę czasu- poinformował mnie radośnie i złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
-Harry proszę Cię puść mnie- powiedziałam rozbawiona szeptem, lecz on nie chciał sobie przerywać. Oplótł mnie swoimi dłońmi i składał pojedyncze całusy na mojej szyi. - Styles.. to nie odpowiedni moment- próbowałam wyrwać się z jego uścisku, ale na marne.
-Masz okres? Nie przeszkadza mi to- zaśmiał się i ponownie pocałował moje usta. W końcu przestał, kiedy usłyszał chrząkanie dochodzące z salonu. Moje nogi dotknęły podłogi, a ja odwróciłam się do niego plecami. W progu salonu stali moi rodzice, chyba już dłuższą chwilę przypatrywali się naszemu obściskiwaniu. Widziałam, że moja mama emanuje szczęściem, z każdej części swojego ciała. Tata próbował zachować poważną minę, chociaż jego oczy zdradzały go na kilometr, zachwycone widokiem chłopaka.
-Dzień dobry- przywitał się speszony Harry i odgarnął swoje loki z czoła.
-Mamo, tato to jest Harry. Mój przyjaciel- poinformowałam rodziców.
-Przyjaaaaaaciel- przeciągnęła moja mama, na co zaczerwieniłam się. Puściła do mnie oczko chcąc rozluźnić atmosferę.
-Miło Cię poznać Harry- podeszła do niego moja mama i uściskała. Widziałam, że jest zszokowany jej postawą oraz ledwo łapie oddech. Zaśmiałam się cicho, za co od razu dostałam od rodzicielki małego kuksańca w ramię.
-Może tak zaprosisz swojego gościa do środka- zaproponowała.
-Ja... ja nie powinienem Wam przeszkadzać. Przyjdę innym razem- zaczął się jąkać, przez co ledwo powstrzymywałam śmiech razem z rodzicami.
-Przecież sam powiedziałeś, że w końcu znalazłeś chwile czasu. Więc Harry, to może my nie powinniśmy przeszkadzać- zabrał głos mój tata, co ostatecznie nas rozśmieszyło. Styles sam w końcu się rozluźnił i podążyliśmy wszyscy razem do salonu. Poczułam jak chłopak delikatnie klepie mnie po tyłu. Odwróciłam się do niego z pytającym wzrokiem, w odpowiedzi otrzymałam bezdźwięczne 'no co?' i jego cichy ochrypnięty śmiech.

***
-Więc ty i Harry poznaliście się w kawiarni, w której pracujesz?- zaczęła wypytywać moja mama przy obiedzie. Głośno przełknęłam moją porcję dania. Wiedziałam, że w końcu o to zapyta, a powstrzymywała się już dobre dwie godziny.
-Tak- powiedział pewny siebie Styles. Chyba zrozumiał całą tą gierkę. Spojrzał na mnie, kiedy moi rodzice wymieniali się zdaniami. Puścił do mnie oczko i na chwilę ścisnął moją dłoń w geście zapewnienia, iż rozumie moje kłamstwo. Nie umiałabym powiedzieć im, że Harry jest moim klientem. Wolałam ich okłamywać, dla ich własnego dobra. Woleli być rodzicami dziewczyny, która pracuje w londyńskiej kawiarni.
-Kiedy się poznaliście?- nie przerywali wywiadu. Skarciłam ich wzrokiem, lecz im to nie przeszkadzało.
-Za tydzień będzie rok i siedem miesięcy- odpowiedział dumny i popił łyk czerwonego wina. Spojrzałam na niego zaskoczona. Jak on dobrze pamiętał. Nawet nie patrząc na mnie, wiedział iż mój wzrok jest skierowany teraz na niego. Podniósł delikatnie kąciki swoich ust, ukazując wspaniałe dołeczki i oblizał delikatnie usta. Miałam już sięgnąć dłonią w kierunku jego policzku w celu narodzenia ich.
-I jak zwykle tajemnicza Olivia nie mogła nam powiedzieć, kiedy ostatni raz nas odwiedziła- usłyszałam smutniejszy ton głosu mojej mamy.
-Przepraszam...- nie zdążyłam dokończyć, ponieważ przerwał mi brunet.
-To moja wina. Nie chciałem od razu tego ujawniać. Musi Pani zrozumieć, nie chciałem narażać Olivii na tych wszystkich dziennikarzy- na jego twarzy pojawił się zatroskany uśmiech i pogładził mój policzek. Usłyszałam cichy jęk zachwytu mojej mamy, na co jeszcze bardziej się zarumieniłam.
-Opowiadajcie! Jak pierwszy raz wymieniliście się zadaniami!- spojrzałam zrozpaczona po tych słowach na tatę.
-Naprawdę? Nawet ty tato- zażenowanie pojawiło się na mojej twarzy, ale nie zwrócili na nie nawet uwagi. Za bardzo byli wpatrzeni w Harry'ego.
-Więc... poproszę małą czarną- zażartował Harry, a moi rodzice zaśmiali się.- Jak wiadomo, Via czasami jest bardzo niezdarna- na jego buzi pojawił się łobuzerski uśmiech. Tak to kara.. kara za to, że go w to wplątałam. Już bałam się jakie pomysły przyjdą mu do głowy, ale po nim wszystkiego można się spodziewać.
-Wybacz kochanie, ale musisz się ze mną zgodzić- powiedział roześmiany, czując moje wcześniejsze kopnięcie jego łydki.
-Olivia. Daj mu dokończyć!- skarciła mnie mama, zaciekawiona dalszym przebiegiem opowiadania.
-Cóż siedziałem przy stoliku, kiedy przyniosła mi kawę i dosłownie wylała na moje spodnie. Na początku sądziłem, iż to przez przypadek. Ale kiedy zaczęła się śmiać zrozumiałem, że nie mogła mi się oprzeć- ostatnie słowa wypowiedział o połowę tonu głośniej i odwracając głowę w moim kierunku.
-Chciałbyś- wytknęłam na niego język, a w odpowiedzi usłyszałam jego śmiech.- To ty zapytałeś mnie pierwszy o numer i o spotkanie. A zaśmiałam się widząc twoją smutną minkę, jak małe dziecko- podniosłam jedną brew, chcąc usłyszeć jego odpowiedź. Lecz Harry otworzył jedynie usta i powstrzymał się od odpowiedzi.
-To prawda- dodał po chwili z przegranym głosem- To wielki skarb- wtedy splótł nasze dłonie i spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Nie irytowali mnie już teraz wzdychający z zachwytu na przemian moi rodzice. Liczył się on. Harry Styles, który oczarował mnie swoim opowiadaniem. Tak bardzo pragnęłam, aby było ono prawdziwe. Abyśmy poznali się w takich okolicznościach i siedzieli przy tym stole opowiadając tą historię z czystym sumieniem.

***
-Zadzwońcie do mnie jak już dojedziecie- poprosiłam rodziców, gdy żegnali się z nami. Spędziliśmy prawie cały dzień razem i pierwszy raz spędziłam tyle czasu z Harrym.
-Nie sądzę, abyś miała czas odebrać- zażartowała moja mama spoglądając na bruneta. Styles objął mnie w talii za moimi plecami.
-Będziemy czekać- uśmiechnął się uroczo do mojej mamy. Wyglądał jak małe niewinne dziecko. Zamknęłam za nimi drzwi i ruszyłam do kuchni, gdzie Harry udawał, że myje naczynia. Popchnęłam go delikatnie biodrem od umywalki.
-Daj... bo jeszcze poniszczysz sobie paznokcie- zaśmiałam się, zabierając z jego dłoni małą gąbkę.
-Pozwól- powiedział stanowczo- że ja to zrobię- uśmiech znowu zawitał na jego buzi.
-Jak chcesz- ucałowałam jego policzek i usiadłam na kuchennym blacie. Po upływie 15 minut chłopak pochował wszystkie naczynia do szafek.
-Będę się zbierał- stanął pomiędzy moimi nogami i splótł nasze dłonie, bawiąc się moimi palcami.
-Zamówię Ci taksówkę- sięgnęłam po telefon leżący obok mnie.
-Nie trzeba. Pojadę swoim samochodem- ucałował moje czoło.
-Nawet o tym nie myśl! Wypiłeś chyba za dużo wina!- poinformowałam go zła.
-W takim razie będziesz musiała mnie przenocować- zaśmiał się.
-Bardzo chętnie- wtuliłam się w niego.
-Prysznic?- zaproponował.
-Wiesz... idź już, a ja zaraz do Ciebie dołączę- ucałowałam jego usta i zeskoczyłam z blatu, kierując się do sypialni. Szybko zaczęłam chować skradzione rzeczy. Wrzuciłam wszystko na dno szafy. Złapałam za wisiorek, on nie mógł tam wylądować.
-Via? Idziesz?- usłyszałam krzyki chłopaka z łazienki.
-Już idę!- odpowiedziałam mu i usłyszałam strumień prysznica. Uklęknęłam szybko przy łóżku i położyłam wisiorek na samym jego końcu. Nie chciałam, aby go znalazł, a co jeszcze gorsze rozpoznał. Wstałam i pobiegłam do chłopaka.



Ps. Zaczynam pisać Wasze zamówione imagine ;p 



sobota, 6 lipca 2013

Harry ♥♥ Część 3


Przepraszam, że tak w długim odstępie czasowym dodaje, ale miałam małe problemy z komputerem. Mam nadzieje, że wam się spodoba. Miłego czytania xxx


Po drodze do domu wstąpiłaś do sklepu na zakupy.
Była godzina 15.00 postanowiłaś włączyć laptopa aby zobaczyć co się dzieje na świecie i co u chłopaków. Przeczytałaś aktualności ze świata, następnie o chłopakach. Weszłaś na Twitter’a. Pierwsze co rzuciło ci się w oczy to liczba osób która cię obserwowała, wzrosła ona o 369 osób. Byłaś zdziwiona. Zobaczyłaś jakie to osoby… Nie mogłaś uwierzyć w to co zobaczyłaś.. Wśród tych osób był ,, Harry Styles’’ . Weszłaś w zakładkę ,,informacje’’ i zobaczyłaś widomość od Hazzy ,, Śliczny profil. Widać że prawdziwa z Ciebie Directionerka. ‘’ Zaniemówiłaś z wrażenia.  Hazza do ciebie napisał.. Wow.. Po chwili odpisałaś mu ,, Dziękuję, to miło z twojej strony.  Zawsze marzyłam abyś mnie zaobserwował, dzieki tobie to marzenie się spełniło. Dziękuję’’ . Zaobserwowałaś kilka osób odpisałaś na Kilka Twitów i wylogowałaś się. Już miałaś wyłączać laptopa, kiedy zadzwonili twoi rodzice na skype, odebrałaś. Przywiałaś się z rodzicami, odpowiedziałaś im co działo się u ciebie w ostatnim czasie. Gdy powiedziałaś im o pracy byli z ciebie bardzo dumni. Twoja mama powiedziała żebyś zajrzała do bocznej kieszeni w walizce, zaglądasz tam… nie mogłaś w to uwierzyć. Zaczęłaś piszczeć na cały głos, po chwili podziękowałaś rodzicom. Rozmawialiście przez godzinę. Po zakończonej rozmowie wyłączyłaś laptopa.  Usiadłaś na łóżku i włączyłaś TV.  ,,Skakałaś’’ po kanałach, w pewnym momencie zobaczyłaś że na BBC jest wywiad z One Direction. Pogasiłaś obornik i uważnie oglądałaś.. Jak to u nich podczas wywiadu były śmiech i wygłupy. W pewnym momencie wywiadu padło pytanie
Reporter: ,,  Jak wszyscy wiemy Harry i Niall są  singlami. Wiec stąd pytanie. Macie jaką dziewczyną na oku ?? ‘’
- Niall : Nie,  na chwlię obecną nie mam nikogo na oku.
-Louis: Racja, Niall nie, ale Harry !!!! Haroldzie , Może ty się wypowiesz coś na ten temat.
-Harry: LOUIS !!!!!!
Lou: słucham Loczku??- zaśmiał się Lou.
Harry: Zabije cię, ale dopiero  po wywiadzie… heheh.
Lou: Oj Harry, Harry…
Harry:  Okey, wracając do pytania to jest pewna dziewczyna którą mam na oku.
Reporter : Naprawdę ??  Możesz udzielić więcej informacji??
Harry: tak, jasne. A wiec, ma <  kolor twoich oczu > oczy, < kolor twoich włosów > włosy, jest troche niższa ode mnie…  Wiem że lubi naszą muzykę, gdyż miała naszyjnik z napisem ,, Directioner’’ . Jest inteligenta, wrażliwa…
Niall: Czy ty właśnie opisałeś Directionerkę ??
Harry: tak.
Reporter :  Awww.. super.  A możesz nam zdradzić chociaż jak ma na imię.
Harry: Wydaje mi się, że to nie jest możliwe.
Reporter : Rozumiem… Harry, ostatnie pytanie co do wybranki… Jak się poznaliście??
Harry : Spotkaliśmy się na lotnisku. Mała przygoda z Walizką… * uśmiech Hazzy* .
Zayn: To by wyjaśniało twój wpis na TT. –zaśmiał się Zayn
Liam: Ona musi być na prawdę wyjątkowa, skoro się w niej zakochał.
Harry pokiwał twierdząco głową, poczym się zaczerwienił . Ty nie mogłaś uwierzyć w to co usłyszałaś. Zamurowało cię. Chłopcy odpowiedzieli jeszcze na kilka pytań a następnie zaśpiewali piosenkę na zakończenie wywiadu .
Harry: Te Piosenkę dedykuję tej dziewczynie od przygody w walizką… Little Things. Mam nadzieje że to oglądasz i nie jesteś zła na mnie .
Zaczęli śpiewać , tobie popłynął łzy. Po skończeniu wywiadu wyłączyłaś telewizor. Wzięłaś Kąpiel i poszłaś spać, gdyż kolejny dzień. Dzień na który bardzo długo czekałaś. 











Przepraszam za wszystkie błędy jakie się tam pojawiły : ) ;) Następną cześć nie wiem kiedy dodam,gdyż mam kilka spraw związanym z moją przyszła szkołą. Postaram się jak najszybciej.
xxxxx
P.S Chcecie kolejną cześć ???...  Piszcie w komentarzach. Piszcie co myślicie... Liczę  na szczerość



Gdyby ktoś chciał dedykację, proszę o kontakt, a dogadamy się.

Twitter; @darcy97poland

wtorek, 2 lipca 2013

Louis ♥


Dla Pani Tomlinson, która mnie wczoraj poprosiła o napisanie imaginu dla niej na urodziny. Kochana! Życzę Ci wszystkiego najlepszego i abyś kiedyś poznała tą wspaniałą piątkę! Spełnienia marzeń! Mam nadzieję, że to co wybazgrałam na dole spodoba się. I aby taki dzień przytrafił się Ci! ♥



Poczułam zapach róż unoszący się nad moim łóżkiem.
-Wszystkiego Najlepszego- usłyszałam głosy dobijające się do moich uszu. Zniekształcone odgłosy spowodowane zasłoniętą buzią przez poduszkę. Ledwo zdążyłam odsunąć ja od moich oczu, a poczułam wielki ciężar na swoich nogach. Nie mogąc ruszyć nóg, mruknęłam coś w stylu ' daj mi spokój' i zawinęłam się mocniej kołdrą. Osoba, która zgniatała mnie od dłuższej chwili zaśmiała się i poruszyła, wbijając jeszcze bardziej swoje kościste pośladki w moje uda.
-No dalej [T.I]- głos coraz bardziej poirytowany moim lenistwem. Ale ja przecież tylko spałam prawda? Odwróciłam się na bok korzystając z chwili, gdy ciężar podniósł się na milimetr. Nagle ogarnęła mną gęsia skórka spowodowana gwałtownym odsunięciem kołdry.
-Czy ty sobie żartujesz?- wybełkotałam, dusząc się włosami w mojej buzi. Poczułam unoszącą się znajomą klatkę piersiową na moich plecach.- Niall, błagam zejdź.- grzecznie go poprosiłam, ale złość rosła we mnie w każdej sekundzie jego polegiwania na mnie.
-To ja Cię proszę. Twoja najlepsza przyjaciółka, która właśnie od godziny siedzi w kuchni zrobiła pyszne naleśniki- skakał uradowany na moich plecach.
-Dobra, dobra zaraz wstanę- próbowałam pozbyć się go z mojego pokoju. Nie posłuchał mnie. Poczułam jak moje lejące od snu ciało zostaje przewieszone przez jego ramię. Zniósł mnie na dół i posadził na stołku. Ucałował moje czoło i przysunął talerz pełen naleśników i cicho chichocząc wypowiedział 'Smacznego'. Na mojej szyi uwiesiła się moja przyjaciółka, krzycząc mi życzenia do wrażliwego ucha. Nadal nie przebudzona szukałam zamglonymi oczami sztućce. Gdy nagle w zauważyłam w drzwiach tarasowych Louisa. Odsunęłam od siebie talerz, odechciało mi się jeść na sam jego widok. Zmierzył mnie od stóp do głowy i ruszył do blondyna w celu przywitania się.
-Najlepszego- powiedział szorstkim głosem i poklepał mnie po plecach, powodując tym samym iż moja klatka piersiowa uderzyła w blat kuchenny. Zaśmiał się z mojej niezdarności i ruszył do swojego pokoju. 'Jeszcze tylko 2 lata' pomyślałam. Tak musiałam jeszcze przeżyć dwa lata pod jednym studenckim domem z tym.... tym.... chłopakiem. Wielka gwiazdka, której nie znosiłam od samego początku. To Irlandczyk się uparł, że powinien z nami zamieszkać. Jak mogłam odmówić tym wspaniałym niebieskim oczom? Po prostu się zgodziłam i codziennie zaciskam pięści i usta, aby nie uderzyć tego bruneta lub nie nakrzyczeć na niego.
-Przygotuj się na wspaniałą imprezę dzisiaj!- zaśmiała się moja przyjaciółka i nie zdążyłam już jej o cokolwiek zapytać, ponieważ zniknęła za drzwiami. Zostałam sama, babrając widelcem w pewnie przepysznych naleśnikach.
Cały dzień przesiedziałam w swoim pokoju. Dostałam jakąś godzinę temu wielki ochrzan od biegającej po całym domu przyjaciółki, aby zaczęła się szykować. Postanowiłam chociaż we własne urodziny ubrać się wyjątkowo. Założyłam kremową, koronkową sukienkę i czarne szpilki. Rozpuściłam swoje włosy i wykonałam delikatny makijaż, zakończony głębokim odcieniem czerwieni moich ust. Cieszyłam się, że od rana udało mi się omijać Tomlinsona. Te jego szaro-niebieskie oczy, które zawsze znalazły skrawek mojego ciała, ubioru do naśmiewania. Spojrzeć w nie, to jakby popełnić samobójstwa, sam narażasz siebie na hejt. W końcu ruszyłam pośpiesznie na dół. Moim oczom ukazał się salon pełen znajomych wykrzykujących moje imię i śpiewających mi 'Sto lat'. Każdy trzymał w dłoni kieliszek z szampanem i uniósł go do góry, widząc mnie przy progu dużego pokoju. Jedynie brunet z uniesioną grzywką był oparty o ścianę i przeglądał swój telefon. Jeżeli tak bardzo nie chciał tutaj być, mógł siedzieć w swoim pokoju. Wtedy zobaczyłam jak jego znajoma Eleanor przynosi mu drinka. No tak, jest tutaj dla niej. Dziewczyna uwielbiała imprezy i... jego? To dziwne, była taka ładna i latała za nim jak mucha, a on po prostu miał ją gdzieś. Chyba jak każdą dziewczynę w swoim otoczeniu. Wypuściłam głęboki oddech, czując ulgę, iż nie tylko ja jestem tak poniewierana przez wysokiego chłopaka w bluzce w paski.
Zawsze czułam się niekomfortowo przez składanie mi życzeń, ładnie za wszystkie podziękowałam. I zaczęła się zabawa, tańce, picie i śmiechy. Muzyka dudniąca z głośników, które na ostatni moment przywiózł jak zwykle spóźniony Styles. Kiedy tańczyłam z Malikiem poczułam jak ktoś ciągnie mnie za rękę. Dłoń wstawała z wysokiego tłumu, kiedy ponownie odwróciłam się do Zayn'a, jego już nie było przy mnie. A ciepła dłoń ciągnęła mnie w stronę ogrodu. Stwierdziłam, że za dużo wypiłam i mam omamy. Zatrzymaliśmy się w milczeniu. Lou odwrócił się do mnie z łobuzerskim uśmieszkiem.
-Nie dostałaś dzisiaj jeszcze od jednej osoby prezentu- wymruczał do mojego ucha, a ja spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
-Wszystkiego Najlepszego- wręczył mi małe pudełeczko i musną delikatnie moje usta. Stałam sparaliżowana, kiedy wymruczał mi coś, co chyba oznaczało 'mam nadzieję, że to najlepszy prezent w twoim życiu' i poszedł, zostawiając mnie samą. Otworzyłam po chwili mały kartonik, w którym umieszczony był naszyjnik. Naszyjnik, który ostatnio oglądałam w internecie z moją przyjaciółką, a on stał oparty o drzwi i śmiał się nas żałośnie. Pamiętał. Próbowałam odwrócić się i go znaleźć, ale zniknął. Rozpłynął się. Dotknęłam ust, na których nadal spoczywał jego smak i ciepły dotyk. Usiadłam opierając się o drzewo i przewracałam między palcami mały prezent. Miał rację, najlepsze urodziny.


Mam teraz dużo czasu więc, jeśli ktoś chce zadedykowany imagine proszę pisać w komentarzach! Z kim i nazwa tt najlepiej ;)  Postaram się dodawać częściej. Jeszcze dzisiaj pojawi się kolejna część opowiadania ;)