Hej, hej. Tutaj @andzelikaab. Tzn, teraz @luuuvmyswaggy. Wiem, że nie było mnie tutaj od marca... Nawet nie wiem czy mnie pamiętacie, haha. No ale dodaje tego imagina o Louisie. Przy okazji chciałabym Was zaprosić na bloga wspaniałej i bardzo utalentowanej @92MargoGreen http://our-tumbler-of-tea.blogspot.com/ Sądzę, że naprawdę warto przeczytać jej opowiadanie :) Komentarze też były by bardzo miło widziane :)
Deszcz, pośpiech, samotność... Nigdy
nie lubiłaś tych rzeczy. Niestety dzisiejszy dzień mogłaś opisać
właśnie tymi trzema słowami. Od południa była jedna wielka
ulewa, a ty zapomniałaś zabrać parasola. W taką pogodę zawsze
wszyscy się gdzieś śpieszą. Auta, które szybko jeżdżą i
ludzie, którzy biegają chodnikiem potrącając siebie
nawzajem to jest coś na co nie możesz dłużej patrzeć. Szybkim
krokiem wyszłaś z biblioteki udając się w stronę domu. Już w
połowie drogi byłaś całkowicie przemoczona. Postanawiasz
podbiec. Po kilku minutach dotarłaś na miejsce. Przewracasz do góry
nogami torebkę, lecz dalej nie możesz w niej znaleźć kluczy do
domu.
- Nie, nie mogłam ich zgubić -
myślisz. - Przecież w domu nikogo nie będzie przez kolejne 12
godzin - załamujesz się. Niestety Twoi rodzice musieli iść na
nocną zmianę do pracy, a Twoja siostra wyjechała do swojego
chłopaka do Manchesteru.
- Co ja teraz zrobię? Tu w Londynie
nie ma mi kto pomóc... - zakrywasz rękami twarz, gdyż jesteś
bliska płaczu.
Masz rację, w tym mieście jeszcze
nikogo nie znasz. Dopiero kilka dni temu się tu przeprowadziłaś z
rodziną, dlatego że Twoi rodzice dostali tu dobrze płatną pracę.
- No nic. Widocznie tak miało być -
próbujesz się sama pocieszyć.
Porządnie już zmarzłaś i
przemokłaś, dlatego udajesz się do pobliskiej kawiarni. Po
dotarciu do Starbucksa zamawiasz kubek ciepłej kawy, po czym siadasz
jak najdalej od spojrzeń innych ludzi.
- Pewnie wyglądam jak idiotka –
myślisz ironicznie.
Wiesz, że Starbucks jest czynny tylko
do 21:30, a zegarek pokazywał już godzinę 21:05. Aby nie wylądować
na ulicy na całą noc dzwonisz do mamy, aby zwolniła się z pracy i
otworzyła Ci drzwi do domu. Po trzech próbach w słuchawce
nadal cisza.
- Dobra, jeszcze raz spróbuję i
dzwonię do taty - uspokajasz się w myślach.
Tym razem po kilku sygnałach Twoja
rodzicielka odebrała telefon.
- Słucham córciu? Co się
stało, że dzwonisz? Tylko mów szybciutko bo mam straszne
urwanie w pracy. Zaraz mam bardzo ważną konferencję na którą
muszę iść... - odzywa się Twoja mama.
- Czyli nie możesz przyjechać do
domu? Nie mam kluczy ani parasola...Tak wiem, powinnam się już
przyzwyczaić, że w Londynie ciągle pada no ale... - urywasz
zmartwiona.
- Jak to nie masz klucza?! Przecież
wiesz, że będę w domu dopiero rano. Nie mogę się teraz zwolnić.
Zadzwoń do taty może on Ci pomoże bo ja naprawdę teraz nie mogę.
- Dobrze, super – odpowiadasz
zdenerwowana.
Chciałabyś być już w domu, w
ciepłym łóżku, w suchej piżamie. Niestety to tylko Twoje
marzenie. Żegnasz się z mamą, po czym dzwonisz do taty.
- No dalej, odbierz to - myślisz.
Niestety Twój ojciec nie odbiera nawet po pięciu próbach.
- Pewnie wykonuje jakąś ważną
operację – myślisz poddając się. Tak to już było z Twoim
tatą. Przez to, że był chirurgiem zaniedbywał Cię. Rzadko z nim
spędzasz czas ale rozumiesz to. W końcu pracuje tak ciężko, abyś
nie musiała sobie niczego odmawiać. Po zastanowieniu nagrywasz mu
się jeszcze na sekretarkę. „Hmmm... Hej tato. Jak odsłuchasz
moją wiadomość to oddzwoń do mnie. Zapomniałam kluczy do domu i
nie mam się gdzie podziać, a zaraz zamykają kawiarnie... Proszę
oddzwoń szybko”. Rozłączasz się, po czym chowasz twarz w
dłoniach poddając się.
- Hmm, hej. Przepraszam, że
przeszkadzam ale słyszałem Twoją rozmowę. - usłyszałaś męski
głos.
Szybko zabierasz dłonie z twarzy, a
Twoim oczom ukazuje się Louis Tomlinson.
- Lou... Louis? - pytasz zaskoczona. -
Co ty tu robisz? To znaczy, czemu ze mną rozmawiasz? - pytasz
rumieniąc się.
- A czemu miałbym tego nie robić?
Wiesz... usłyszałem co mówiłaś... Sam kiedyś znalazłem
się w podobnej sytuacji... - odpowiada Ci lekko speszony chłopak. -
Jeśli byś się zgodziła to może mogę Ci jakoś pomóc? Co
powiesz na suche ubrania i kubek gorącej herbaty? - proponuje Ci
Louis z nadzieją w głosie.
- Cóż, chyba mogę mu zaufać.
W końcu to mój idol. Lepsze będzie to niż błąkanie się
nocą po Londynie – myślisz.
Chłopak widząc, że się wahasz
postanawia dodać:
- Proszę, chodź ze mną. Jeśli coś
Ci się stanie nie wybaczę sobie, że pozwoliłem Ci odejść. - Lou
patrzy na Ciebie błagalnym wzrokiem.
- No dobrze. Z chęcią z Tobą pojadę.
Ale mam jeden warunek... Zrobisz sobie ze mną później
zdjęcie? - pytasz niepewnie.
- No jasne! Już myślałem, że nie
spytasz! - odpowiada ucieszony Louis.
Piosenkarz przysiada się do Twojego
stolika. Rozmawiacie jeszcze przez 15 minut, jednak po tym czasie
podchodzi do Was kelnerka.
- Przepraszam ale już zamykamy –
mówi do Was z uśmiechem.
Wraz z chłopakiem ubieracie swoje
kurtki i wychodzicie na zewnątrz. Deszcz nadal pada lecz na
szczęście Louis zaparkował blisko swój samochód. Po
wejściu do auta odzywasz się speszona:
- Na pewno nie będę Ci przeszkadzać?
Bo jeśli tak to może znajdę jeszcze jakiś tani hotel lub coś...
- Bardzo się cieszę, że spędzimy
razem ten wieczór i nie, nie przeszkadzasz mi - Lou posyła w
Twoją stronę swój cudowny uśmiech.
- Nie wiem jak Ci dziękować! To
naprawdę wiele dla mnie znaczy, że zechciałeś mi pomóc.
- Oj, nie ma sprawy. Dla takich
dziewczyn jak ty mógłbym robić wszystko - śmieje się
chłopak.
Droga minęła Wam bardzo szybko.
Rozmawiałaś z Louisem jak z normalnym chłopakiem. Widziałaś, że
to mu się podoba, dlatego postanowiłaś nie wypytywać go o zespół.
Gadaliście na bardzo różne tematy. Od jego pasji do grania w
nogę, po jego przygody w szkole, aż w końcu usłyszałaś bardzo
urzekającą historię o tym, że Louis miał kiedyś ptaka Kevina
ale ten pewnego dnia odleciał i już nie wrócił. Gdy chłopak
to mówił miał bardzo smutną i poważną minę. Aby go
rozbawić opowiedziałaś mu o swoim dzieciństwie i o tym jak
myślałaś, że Smerfy istnieją... Louis gdy to usłyszał, zaczął
się śmiać i powiedział Ci w sekrecie, że on również tak
kiedyś myślał.
Kiedy znaleźliście się w pięknym
mieszkaniu chłopaka, on szybko pobiegł do swojej sypialni i
przyniósł Ci swoje dresy i luźny Tshirt abyś mogła się
przebrać w suche rzeczy. Dziękujesz mu i idziesz jak najszybciej
się przebrać do toalety. Po odświeżeniu się, schodzisz na dół
do kuchni. Louis widząc Cię w jego za dużych na Ciebie ciuchach
rozpromienia się.
- Aww, słodko wyglądasz - uśmiecha
się. - to znaczy chodziło mi, że... - tłumaczy się speszony.
- Dziękuję. - przerywasz mu rumieniąc
się. - To co, może zrobimy coś ciepłego do picia? - proponujesz
po chwili niezręcznej ciszy.
- Ah, tak, tak. - chłopak wraca na
ziemię. - Już zrobiłem dla nas gorącą herbatę z cytryną. -
podaje Ci kubek z parującym napojem.
- Widzę, że już wszystko
zaplanowałeś. - mówisz do Louisa, posyłając mu uśmiech.
- No tak. Nie chcę abyś się
przeziębiła. Może pójdziemy do salonu? Chcesz coś obejrzeć
w telewizji? - pyta się Ciebie chłopak.
- W sumie miałam w planach obejrzeć
mecz, no ale jesteśmy u Ciebie i wybór pozostawiam tobie. -
uśmiechasz się do gospodarza.
- A jaki mecz chciałaś oglądnąć?
Chyba mi nie powiesz, że jesteś fanką...
- Manchesteru. Jestem całym sercem z
tą drużyną. - dokańczasz za chłopaka.
- Naprawdę? To moja ulubiona drużyna!
- mówi z błyskiem w oku. - To jak? Idziemy kibicować przed
telewizor? - pyta się Louis.
- No pewnie! Cieszę się, że tyle nas
łączy. - mówisz. Siadacie obok siebie wygodnie na sofie i
włączacie TV.
- Hmm, do meczu zostało jeszcze 40
minut. - odpowiadasz smutna.
- Oj, w twoim towarzystwie czas i tak
leci bardzo szybko. Za szybko. - uśmiecha się. - Przynajmniej
możemy jeszcze spokojnie porozmawiać. - mówi chłopak.
Zaczynacie rozmawiać o wielu ciekawych rzeczach. Louis ma naprawdę
wiele interesujących i śmiesznych rzeczy do powiedzenia. Po
kilkunastu minutach płaczesz już ze śmiechu, gdyż Louis opowiada
Ci kawał za kawałem. Kto jak kto, ale ten chłopak potrafi Cię
rozbawić. W końcu ogarniasz się i przyglądasz się Louisowi lekko
przygryzając dolną wargę.
- On jest naprawdę idealny. - myślisz.
- Hmm, właśnie zdałem sobie sprawę,
że nie wiem jak masz na imię. - mówi zmartwiony chłopak.
- [T.I]. Miło mi. - podajesz mu rękę,
śmiejąc się.
- Ah, te moje maniery. Bardzo Cię
przepraszam. Po prostu ciągle mi się wydaje, że znam Cię już
przynajmniej kilka lat. - odpowiada.
- Nie wiem czemu, ale też tak czuję.
Trochę to dziwne... Patrz, już czas na mecz. - wskazujesz na
zegarek.
- Oh, no tak. - odpowiada chłopak i
włącza odpowiedni kanał. Przez kolejne 90 minut kibicujecie swojej
ulubionej drużynie. Ostatni gwizdek i Manchester wygrywa 3:1.
- Yaaay. - zaczynacie razem się
cieszyć i skakać po kanapie. - Wygraliśmy!
W tym momencie wpadasz na zwariowany
pomysł, bierzesz najbliższą poduszkę i rzucasz nią w Louisa.
- O, więc tak chcesz się bawić? -
śmieje się chłopak i zaczyna Cię łaskotać.
- Lou, Lou. Proszę cię. Przestań! -
nie możesz wytrzymać ze śmiechu i kładziesz się na podłodze.
- Jeszcze z Tobą nie skończyłem. -
śmieje się chłopak, po czym kładzie się tylko obok Ciebie.
Leżycie tak w przyjemnej ciszy na puchatym dywanie przez kilka
kolejnych minut. Po tym czasie obracasz głowę w stronę Louisa.
Chłopak patrzy Ci w oczy i się uśmiecha.
- Jesteś niesamowita. Dziękuję za
dzisiejszy dzień. Gdyby nie ty to pewnie nudziłbym się tutaj sam.
- rumieni się chłopak.
- To ja dziękuję, że mnie
uratowałeś, ty mój superbohaterze. - całujesz Lou w
policzek.
- Okeej, wstajemy z tej podłogi. -
mówi zawstydzony chłopak, po czym pomaga Ci wstać.
Kładziecie się razem na sofie, okrywając się kocem. - Co powiesz
na jeszcze jakiś film? - proponuje chłopak.
- Z wielką chęcią. - odpowiadasz,
nie chcąc aby ten dzień się już kończył. W końcu przerzucając
kanały znajdujecie jakiś horror. Już po kilku minutach zakrywasz
sobie oczy, a Louis Cię przytula.
- To jest straszne! - śmiejesz się,
zasłaniając rękami ekran.
- Chcesz abym przełączył? - pyta
zmartwiony chłopak. Widzisz, że Louisowi podoba się film, dlatego
mówisz aby oglądał dalej. Ty w tym czasie coraz mocniej
wtulasz się w ciepły tors chłopaka, nie martwiąc się, że znasz
go tylko kilka godzin. Po kilkunastu minutach zasypiasz zmęczona
ciężkim dniem.
- Jesteś idealna. - szepcze Ci do ucha
Louis, ale ty już go nie słyszysz.
Chłopak gasi telewizor, po czym zanosi
Cię do swojej sypialni. Całuje Cię w policzek na dobranoc i
schodzi na dół, aby spać na sofie.
Po kilku minutach przebudzasz się ze
strasznego snu, w roli głównej z potworem z horroru.
Przestraszona, że nie ma obok Ciebie Louisa szybko schodzisz na dół.
Stajesz w drzwiach i patrzysz jak Lou ścieli sobie kanapę.
- Yhm, Louis... Przepraszam, że ci
przeszkadzam, ale może zechciałbyś spać ze mną na górze?
Prooszę? Boję się być tam sama. - mówisz z lekkim
uśmiechem i błagalnym wzrokiem.
- Naprawdę mogę? - pyta uradowany
chłopak.
- No pewnie! To przecież Twój
dom. - bierzesz Louisa za rękę i idziecie do sypialni. Razem
kładziecie się do łóżka, a chłopak obtula Cię opiekuńczo
ramieniem.
- Mam nadzieję, że się już nie
boisz. - chłopak, odgarnia czule włosy z twojej twarzy.
- Przy tobie chyba jestem bezpieczna.
Jestem? - śmiejesz się.
- Oczywiście, że tak.
Leżycie obok siebie bardzo blisko,
gdyż jesteście do siebie wtuleni. Po krótkim czasie znowu
zasnęłaś.
Rano budzi Cię stukot w kuchni.
Zegarek pokazuje godzinę 8:30 rano. Przeciągasz się i schodzisz na
dół.
- O już wstałaś. Zrobiłem dla nas
naleśniki z Nutellą. - Lou kładzie przed Tobą talerz ze
śniadaniem.
- Ooo, kochany jesteś. - całujesz go
w policzek. Po skończonym posiłku niestety musisz się już zbierać
do domu. Chłopak proponuje Ci, że Cię odwiezie. Gdy jesteście już
na miejscu mocno przytulasz Louisa i jeszcze raz dziękujesz mu z
wszystko. Wysiadasz powoli z samochodu, ale wtedy Lou łapie Cię za
rękę.
- Może spotkamy się za trzy godziny w
Milkshake City? - proponuje chłopak z nadzieją w głosie.
- Z wielką chęcią. - jeszcze raz
chcesz pocałować chłopaka w policzek, ale on odwraca głowę i
wasze usta się stykają. Nie protestujesz, gdyż marzyłaś o tym
już od kilkunastu godzin. Louis całuje naprawdę wspaniale.
- To, to było naprawdę miłe. -
chłopak jeszcze raz się uśmiecha. - To jak widzimy się za kilka
godzin?
- Tak. Taką mam nadzieję. Spotkamy
się na miejscu?- Nie. Mam lepszy pomysł. Przyjadę po Ciebie. Już wiem gdzie mieszkasz. - chłopak wysiada z auta i otwiera Ci drzwi.