sobota, 30 listopada 2013

♥ Louis ♥


Hej, hej. Tutaj @andzelikaab. Tzn, teraz @luuuvmyswaggy. Wiem, że nie było mnie tutaj od marca... Nawet nie wiem czy mnie pamiętacie, haha. No ale dodaje tego imagina o Louisie. Przy okazji chciałabym Was zaprosić na bloga wspaniałej i bardzo utalentowanej @92MargoGreen http://our-tumbler-of-tea.blogspot.com/ Sądzę, że naprawdę warto przeczytać jej opowiadanie :) Komentarze też były by bardzo miło widziane :)



Deszcz, pośpiech, samotność... Nigdy nie lubiłaś tych rzeczy. Niestety dzisiejszy dzień mogłaś opisać właśnie tymi trzema słowami. Od południa była jedna wielka ulewa, a ty zapomniałaś zabrać parasola. W taką pogodę zawsze wszyscy się gdzieś śpieszą. Auta, które szybko jeżdżą i ludzie, którzy biegają chodnikiem potrącając siebie nawzajem to jest coś na co nie możesz dłużej patrzeć. Szybkim krokiem wyszłaś z biblioteki udając się w stronę domu. Już w połowie drogi byłaś całkowicie przemoczona. Postanawiasz podbiec. Po kilku minutach dotarłaś na miejsce. Przewracasz do góry nogami torebkę, lecz dalej nie możesz w niej znaleźć kluczy do domu.
- Nie, nie mogłam ich zgubić - myślisz. - Przecież w domu nikogo nie będzie przez kolejne 12 godzin - załamujesz się. Niestety Twoi rodzice musieli iść na nocną zmianę do pracy, a Twoja siostra wyjechała do swojego chłopaka do Manchesteru.
- Co ja teraz zrobię? Tu w Londynie nie ma mi kto pomóc... - zakrywasz rękami twarz, gdyż jesteś bliska płaczu.
Masz rację, w tym mieście jeszcze nikogo nie znasz. Dopiero kilka dni temu się tu przeprowadziłaś z rodziną, dlatego że Twoi rodzice dostali tu dobrze płatną pracę.
- No nic. Widocznie tak miało być - próbujesz się sama pocieszyć.
Porządnie już zmarzłaś i przemokłaś, dlatego udajesz się do pobliskiej kawiarni. Po dotarciu do Starbucksa zamawiasz kubek ciepłej kawy, po czym siadasz jak najdalej od spojrzeń innych ludzi.
- Pewnie wyglądam jak idiotka – myślisz ironicznie.
Wiesz, że Starbucks jest czynny tylko do 21:30, a zegarek pokazywał już godzinę 21:05. Aby nie wylądować na ulicy na całą noc dzwonisz do mamy, aby zwolniła się z pracy i otworzyła Ci drzwi do domu. Po trzech próbach w słuchawce nadal cisza.
- Dobra, jeszcze raz spróbuję i dzwonię do taty - uspokajasz się w myślach.
Tym razem po kilku sygnałach Twoja rodzicielka odebrała telefon.
- Słucham córciu? Co się stało, że dzwonisz? Tylko mów szybciutko bo mam straszne urwanie w pracy. Zaraz mam bardzo ważną konferencję na którą muszę iść... - odzywa się Twoja mama.
- Czyli nie możesz przyjechać do domu? Nie mam kluczy ani parasola...Tak wiem, powinnam się już przyzwyczaić, że w Londynie ciągle pada no ale... - urywasz zmartwiona.
- Jak to nie masz klucza?! Przecież wiesz, że będę w domu dopiero rano. Nie mogę się teraz zwolnić. Zadzwoń do taty może on Ci pomoże bo ja naprawdę teraz nie mogę.
- Dobrze, super – odpowiadasz zdenerwowana.
Chciałabyś być już w domu, w ciepłym łóżku, w suchej piżamie. Niestety to tylko Twoje marzenie. Żegnasz się z mamą, po czym dzwonisz do taty.
- No dalej, odbierz to - myślisz. Niestety Twój ojciec nie odbiera nawet po pięciu próbach.
- Pewnie wykonuje jakąś ważną operację – myślisz poddając się. Tak to już było z Twoim tatą. Przez to, że był chirurgiem zaniedbywał Cię. Rzadko z nim spędzasz czas ale rozumiesz to. W końcu pracuje tak ciężko, abyś nie musiała sobie niczego odmawiać. Po zastanowieniu nagrywasz mu się jeszcze na sekretarkę. „Hmmm... Hej tato. Jak odsłuchasz moją wiadomość to oddzwoń do mnie. Zapomniałam kluczy do domu i nie mam się gdzie podziać, a zaraz zamykają kawiarnie... Proszę oddzwoń szybko”. Rozłączasz się, po czym chowasz twarz w dłoniach poddając się.
- Hmm, hej. Przepraszam, że przeszkadzam ale słyszałem Twoją rozmowę. - usłyszałaś męski głos.
Szybko zabierasz dłonie z twarzy, a Twoim oczom ukazuje się Louis Tomlinson.
- Lou... Louis? - pytasz zaskoczona. - Co ty tu robisz? To znaczy, czemu ze mną rozmawiasz? - pytasz rumieniąc się.
- A czemu miałbym tego nie robić? Wiesz... usłyszałem co mówiłaś... Sam kiedyś znalazłem się w podobnej sytuacji... - odpowiada Ci lekko speszony chłopak. - Jeśli byś się zgodziła to może mogę Ci jakoś pomóc? Co powiesz na suche ubrania i kubek gorącej herbaty? - proponuje Ci Louis z nadzieją w głosie.
- Cóż, chyba mogę mu zaufać. W końcu to mój idol. Lepsze będzie to niż błąkanie się nocą po Londynie – myślisz.
Chłopak widząc, że się wahasz postanawia dodać:
- Proszę, chodź ze mną. Jeśli coś Ci się stanie nie wybaczę sobie, że pozwoliłem Ci odejść. - Lou patrzy na Ciebie błagalnym wzrokiem.
- No dobrze. Z chęcią z Tobą pojadę. Ale mam jeden warunek... Zrobisz sobie ze mną później zdjęcie? - pytasz niepewnie.
- No jasne! Już myślałem, że nie spytasz! - odpowiada ucieszony Louis.
Piosenkarz przysiada się do Twojego stolika. Rozmawiacie jeszcze przez 15 minut, jednak po tym czasie podchodzi do Was kelnerka.
- Przepraszam ale już zamykamy – mówi do Was z uśmiechem.
Wraz z chłopakiem ubieracie swoje kurtki i wychodzicie na zewnątrz. Deszcz nadal pada lecz na szczęście Louis zaparkował blisko swój samochód. Po wejściu do auta odzywasz się speszona:
- Na pewno nie będę Ci przeszkadzać? Bo jeśli tak to może znajdę jeszcze jakiś tani hotel lub coś...
- Bardzo się cieszę, że spędzimy razem ten wieczór i nie, nie przeszkadzasz mi - Lou posyła w Twoją stronę swój cudowny uśmiech.
- Nie wiem jak Ci dziękować! To naprawdę wiele dla mnie znaczy, że zechciałeś mi pomóc.
- Oj, nie ma sprawy. Dla takich dziewczyn jak ty mógłbym robić wszystko - śmieje się chłopak.
Droga minęła Wam bardzo szybko. Rozmawiałaś z Louisem jak z normalnym chłopakiem. Widziałaś, że to mu się podoba, dlatego postanowiłaś nie wypytywać go o zespół. Gadaliście na bardzo różne tematy. Od jego pasji do grania w nogę, po jego przygody w szkole, aż w końcu usłyszałaś bardzo urzekającą historię o tym, że Louis miał kiedyś ptaka Kevina ale ten pewnego dnia odleciał i już nie wrócił. Gdy chłopak to mówił miał bardzo smutną i poważną minę. Aby go rozbawić opowiedziałaś mu o swoim dzieciństwie i o tym jak myślałaś, że Smerfy istnieją... Louis gdy to usłyszał, zaczął się śmiać i powiedział Ci w sekrecie, że on również tak kiedyś myślał.
Kiedy znaleźliście się w pięknym mieszkaniu chłopaka, on szybko pobiegł do swojej sypialni i przyniósł Ci swoje dresy i luźny Tshirt abyś mogła się przebrać w suche rzeczy. Dziękujesz mu i idziesz jak najszybciej się przebrać do toalety. Po odświeżeniu się, schodzisz na dół do kuchni. Louis widząc Cię w jego za dużych na Ciebie ciuchach rozpromienia się.
- Aww, słodko wyglądasz - uśmiecha się. - to znaczy chodziło mi, że... - tłumaczy się speszony.
- Dziękuję. - przerywasz mu rumieniąc się. - To co, może zrobimy coś ciepłego do picia? - proponujesz po chwili niezręcznej ciszy.
- Ah, tak, tak. - chłopak wraca na ziemię. - Już zrobiłem dla nas gorącą herbatę z cytryną. - podaje Ci kubek z parującym napojem.
- Widzę, że już wszystko zaplanowałeś. - mówisz do Louisa, posyłając mu uśmiech.
- No tak. Nie chcę abyś się przeziębiła. Może pójdziemy do salonu? Chcesz coś obejrzeć w telewizji? - pyta się Ciebie chłopak.
- W sumie miałam w planach obejrzeć mecz, no ale jesteśmy u Ciebie i wybór pozostawiam tobie. - uśmiechasz się do gospodarza.
- A jaki mecz chciałaś oglądnąć? Chyba mi nie powiesz, że jesteś fanką...
- Manchesteru. Jestem całym sercem z tą drużyną. - dokańczasz za chłopaka.
- Naprawdę? To moja ulubiona drużyna! - mówi z błyskiem w oku. - To jak? Idziemy kibicować przed telewizor? - pyta się Louis.
- No pewnie! Cieszę się, że tyle nas łączy. - mówisz. Siadacie obok siebie wygodnie na sofie i włączacie TV.
- Hmm, do meczu zostało jeszcze 40 minut. - odpowiadasz smutna.
- Oj, w twoim towarzystwie czas i tak leci bardzo szybko. Za szybko. - uśmiecha się. - Przynajmniej możemy jeszcze spokojnie porozmawiać. - mówi chłopak. Zaczynacie rozmawiać o wielu ciekawych rzeczach. Louis ma naprawdę wiele interesujących i śmiesznych rzeczy do powiedzenia. Po kilkunastu minutach płaczesz już ze śmiechu, gdyż Louis opowiada Ci kawał za kawałem. Kto jak kto, ale ten chłopak potrafi Cię rozbawić. W końcu ogarniasz się i przyglądasz się Louisowi lekko przygryzając dolną wargę.
- On jest naprawdę idealny. - myślisz.
- Hmm, właśnie zdałem sobie sprawę, że nie wiem jak masz na imię. - mówi zmartwiony chłopak.
- [T.I]. Miło mi. - podajesz mu rękę, śmiejąc się.
- Ah, te moje maniery. Bardzo Cię przepraszam. Po prostu ciągle mi się wydaje, że znam Cię już przynajmniej kilka lat. - odpowiada.
- Nie wiem czemu, ale też tak czuję. Trochę to dziwne... Patrz, już czas na mecz. - wskazujesz na zegarek.
- Oh, no tak. - odpowiada chłopak i włącza odpowiedni kanał. Przez kolejne 90 minut kibicujecie swojej ulubionej drużynie. Ostatni gwizdek i Manchester wygrywa 3:1.
- Yaaay. - zaczynacie razem się cieszyć i skakać po kanapie. - Wygraliśmy!
W tym momencie wpadasz na zwariowany pomysł, bierzesz najbliższą poduszkę i rzucasz nią w Louisa.
- O, więc tak chcesz się bawić? - śmieje się chłopak i zaczyna Cię łaskotać.
- Lou, Lou. Proszę cię. Przestań! - nie możesz wytrzymać ze śmiechu i kładziesz się na podłodze.
- Jeszcze z Tobą nie skończyłem. - śmieje się chłopak, po czym kładzie się tylko obok Ciebie. Leżycie tak w przyjemnej ciszy na puchatym dywanie przez kilka kolejnych minut. Po tym czasie obracasz głowę w stronę Louisa. Chłopak patrzy Ci w oczy i się uśmiecha.
- Jesteś niesamowita. Dziękuję za dzisiejszy dzień. Gdyby nie ty to pewnie nudziłbym się tutaj sam. - rumieni się chłopak.
- To ja dziękuję, że mnie uratowałeś, ty mój superbohaterze. - całujesz Lou w policzek.
- Okeej, wstajemy z tej podłogi. - mówi zawstydzony chłopak, po czym pomaga Ci wstać. Kładziecie się razem na sofie, okrywając się kocem. - Co powiesz na jeszcze jakiś film? - proponuje chłopak.
- Z wielką chęcią. - odpowiadasz, nie chcąc aby ten dzień się już kończył. W końcu przerzucając kanały znajdujecie jakiś horror. Już po kilku minutach zakrywasz sobie oczy, a Louis Cię przytula.
- To jest straszne! - śmiejesz się, zasłaniając rękami ekran.
- Chcesz abym przełączył? - pyta zmartwiony chłopak. Widzisz, że Louisowi podoba się film, dlatego mówisz aby oglądał dalej. Ty w tym czasie coraz mocniej wtulasz się w ciepły tors chłopaka, nie martwiąc się, że znasz go tylko kilka godzin. Po kilkunastu minutach zasypiasz zmęczona ciężkim dniem.
- Jesteś idealna. - szepcze Ci do ucha Louis, ale ty już go nie słyszysz.
Chłopak gasi telewizor, po czym zanosi Cię do swojej sypialni. Całuje Cię w policzek na dobranoc i schodzi na dół, aby spać na sofie.
Po kilku minutach przebudzasz się ze strasznego snu, w roli głównej z potworem z horroru. Przestraszona, że nie ma obok Ciebie Louisa szybko schodzisz na dół. Stajesz w drzwiach i patrzysz jak Lou ścieli sobie kanapę.
- Yhm, Louis... Przepraszam, że ci przeszkadzam, ale może zechciałbyś spać ze mną na górze? Prooszę? Boję się być tam sama. - mówisz z lekkim uśmiechem i błagalnym wzrokiem.
- Naprawdę mogę? - pyta uradowany chłopak.
- No pewnie! To przecież Twój dom. - bierzesz Louisa za rękę i idziecie do sypialni. Razem kładziecie się do łóżka, a chłopak obtula Cię opiekuńczo ramieniem.
- Mam nadzieję, że się już nie boisz. - chłopak, odgarnia czule włosy z twojej twarzy.
- Przy tobie chyba jestem bezpieczna. Jestem? - śmiejesz się.
- Oczywiście, że tak.
Leżycie obok siebie bardzo blisko, gdyż jesteście do siebie wtuleni. Po krótkim czasie znowu zasnęłaś.
Rano budzi Cię stukot w kuchni. Zegarek pokazuje godzinę 8:30 rano. Przeciągasz się i schodzisz na dół.
- O już wstałaś. Zrobiłem dla nas naleśniki z Nutellą. - Lou kładzie przed Tobą talerz ze śniadaniem.
- Ooo, kochany jesteś. - całujesz go w policzek. Po skończonym posiłku niestety musisz się już zbierać do domu. Chłopak proponuje Ci, że Cię odwiezie. Gdy jesteście już na miejscu mocno przytulasz Louisa i jeszcze raz dziękujesz mu z wszystko. Wysiadasz powoli z samochodu, ale wtedy Lou łapie Cię za rękę.
- Może spotkamy się za trzy godziny w Milkshake City? - proponuje chłopak z nadzieją w głosie.
- Z wielką chęcią. - jeszcze raz chcesz pocałować chłopaka w policzek, ale on odwraca głowę i wasze usta się stykają. Nie protestujesz, gdyż marzyłaś o tym już od kilkunastu godzin. Louis całuje naprawdę wspaniale.
- To, to było naprawdę miłe. - chłopak jeszcze raz się uśmiecha. - To jak widzimy się za kilka godzin?
- Tak. Taką mam nadzieję. Spotkamy się na miejscu?
- Nie. Mam lepszy pomysł. Przyjadę po Ciebie. Już wiem gdzie mieszkasz. - chłopak wysiada z auta i otwiera Ci drzwi.


KONIEC. Teraz zostawiam miejsce na Waszą wyobraźnię 



niedziela, 24 listopada 2013

Harry Styles

Siedziała jak zwykle w małej kawiarence na obrzeżach miasta. Po raz kolejny spojrzała na swój zegarek i westchnęła zrezygnowana. Spóźniał się. Nie było to spóźnienie 10 minutowe, ale godzinne. Czekała za tą szumowiną wielkiego świata już od godziny, aż łaskawie pojawi się tutaj i da jej następne zadanie do wykonania. Zaczęła przeglądać swój aparat, który był ozdobą jej szyi. Inne dziewczyny pewnie nosiłby wielkie srebrne łańcuszki, lecz ona ozdobiła swoją, jak uważała najseksowniejszą części ciała zwykłym czarnym paskiem, na którego końcu znajdowało się cudeńko. Urządzenie potrafiące zniszczyć życie wielu osób w ciągu minuty. Seks, zdrady, pijackie powroty, tak to było to, co wywoływało u niej gęsią skórkę i dreszczyk podniecenia. Usłyszała dzwoneczek przyczepiony do głównych drzwi kafeterii i ujrzała długo oczekiwaną osobę. Ubrany w codzienne rzeczy bez pośpiechu zmierzał w jej stronę. Zmarszczyła brwi dając mu do zrozumienia, że czas jest dla niej jak złoto. Przyspieszył. Rozumiał, że z nią nie ma żartu.
-Czy Ciebie do końca pojebało?- syknęła nim zdążył zająć koło niej miejsce.
-Korki- westchnął robiąc przepraszającą minę.
-Drogi są puste od 30 minut. Masz mnie za głupią?- pomachała mu przed twarzą swoim telefonem. Następna rzecz, która budziła w ludziach strach. Jeden przycisk, może nawet tylko odblokowanie, a ludzie błagali ją na kolanach.
-Ze mną się nie pogrywa. Przecież dobrze wiesz, że twoja sytuacja nie jest za ciekawa. Romans z szefową dla awansu? A na karku dwie córki i chorująca żona.- uniosła swój ton. Miała szczęście, że nikt nie zwrócił na nich uwagi. Podniosła się z krzesła, a on od razu złapał ją za rękę.
-Przepraszam ok? Siadaj, bo ja także wiem, że krucho u Ciebie z kasą- pojawił się ten przebiegły uśmieszek. Miał ją w garści. Znalazł jej słaby punkt, a ona od razu zajęła poprzednie miejsce.
-Ładna pogoda prawda?- uśmiech nie znikał z jego twarzy.
-Do prawdy? Jest cholerne 0 stopni, wiatr z szybkością 35 km/h i do tego mżawka. Przejdzie do sedna sprawy.- wysyczała.
-Harry Styles.
-Harry kto?- zapytała zdziwiona wystukując na swoim telefonie podane nazwisko.
-Harry S t y l e s.- przeliterował.
-Musiało być o nim cicho ostatnio, jeśli go nie znam. Albo dobrze się ukrywa skubany.- zachichotała, lecz to był tylko chichot jej czarnego humoru. Znała już takich ukrytych w cieniu z najgorszymi przeżyciami.
-Otóż to. Członek największego zespołu One Direction.- wyjął ze swojego płaszcza kopertę i położył na stół. Przysunął w jej stronę. Wzięła ją i od razu otworzyła. Ukazał jej się plik zdjęć chłopaka o brązowych lokowanych włosach z zielonymi oczami i wielkim uśmiechem w stronę obiektywu. Od razu poznała, iż to zdjęcie jest pozowane. Spojrzała na dane.
Urodzony: 01 Lutego 1994
-Czyli ma 19 lat- mówiła sama do siebie.
-Masz racje- przytaknął.

Miasto
Holmes Chapel, Cheshire,Anglia,Wielka Brytania

Mieszka
SW9 Londyn,Anglia

Rodzina
  • Des Styles-Ojciec,
  • Anne Cox-Matka
  • Robin Twist-Ojczym
  • Gemma Styles-Siostra

Przerzuciła na następne kartki, lecz tylko znalazła jakieś stek gówien o wielkiej sławie. Po drodze rzucająca się nazwa zespołu i znanego jej programu X Factor.
-Romanse?- zapytała sprawdzając następne strony.
-To nie ważne- wyrzucił bez emocji.
-Chyba właśnie na tym polega moja praca prawda?- zaczynała się irytować tak długo trwającą rozmową. W głowie miała już poukładany plan, gdzie go znajdzie. Jest muzykiem, więc to dawało jasno do myślenia, że zalicza co tydzień inną.
-Każdy już pisał o jego romansach. Masz znaleźć nowe. Gazety srają jego zdjęciami z Taylor Swift lub starą babą, z którą spotykał się 2 lata temu. Masz znaleźć jego nowe 'mięso'- zachichotał z doboru słownictwa. Na jej buzi przebiegł chytry uśmieszek, lecz nie ze względu na jego żart. Miała więcej roboty niż zwykle. Musiała zabawić się w kotka i myszkę, a to kochała najbardziej.
-Co właściwie Cie interesuje?
-Wszystko. Masz go zniszczyć- jego ręce utworzyły piąstki.
-Wow. Wiesz, że będę potrzebowała na to więcej czasu. A mój czas kosztuje- przerzuciła włosy na jedną stronę.
-Dam Ci 50.000$. On jest tego wart. Uwierz mi. To najlepszy zespół na świecie, a on jest od początku roku za idealny. One Direction musi się w końcu rozpaść- uderzył ręką w blat, powodując zainteresowanie innych ludzi. Wstała od stołu tym samym kończąc zamieszanie przy ich miejscu.


-Odezwę się jutro- powiedział stanowczo, a ona sięgnęła po swoje rzeczy i wyszła bez słowa.


Więcej rozdziałów na Destroy Harry Styles

niedziela, 3 listopada 2013

Harry ♥♥♥ cześć 8 OSTATNIA

 Tak, to już ostania część. Mam nadzieję,że wam się spodoba :)))
KONIECZNIE WŁĄCZCIE TO: http://www.youtube.com/watch?v=W-TE_Ys4iwM gdy sie skończy piosenka włącz od nowa
ŻYCZE MIŁEGO CZYTANIA XXX


 Budzisz się o 9.00 rano wstajesz, wykonujesz poranne czynności a następnie szykujesz sobie  śniadanie.  Właśnie kończysz robić sobie kanapki, gdy zadzwonił telefon. Momentalnie przestałaś wykonywać poprzednią czynność i odebrałaś telefon.
-Hi, nie obudziłam Cię ?- Powiedziała  Alex.
- Hi, nie skądże. Właśnie robie sobie śniadanie. – odpowiedziałaś po czym dodałaś.
- Słuchaj, Mam do ciebie prośbę – zaczeła.
- Słucham, o co chodzi?- rzekłaś.
- Wiem, że masz dziś wolne. Mogłabyś dziś mnie zastąpić w pacy, bo muszę iść do lekarza ?? Byłabym Ci bardzo wdzięczna – zapytała Alex.
- Oczywiście, że mogę. żaden problem. O której zaczynasz prace ?-powiedziłaś.
- Mam na popołudnie, wiec od 12 do 18. Bardzo dziękuję. Ja nie wiem jak ja ci się odwdzięczę ?? poinformuje szefową o tym. – rzekła dziewczyna.
- Okey. Nie ma za co dziękować – odpowiedziałaś po czym się rozłączyłaś.
 Wróciłaś do wcześniej zaczętej czynności, po chwili kanapki były gotowe. Nalałaś do szklanki soku jabłkowego a następnie usiadłaś do stołu i zjadłaś posiłek.  
Po zjedzonym posiłku udałaś się do łazienki gdzie zrobiłaś make-up i ubrałaś się. Dochodziła  11 wiec wzięłaś torebkę, założyłaś buty, kurtkę  i  wyszłaś zamykając drzwi.  Udałaś się do pracy, po drodze wstąpiłaś po wodę. Tuz przed 12 byłaś już w „MILKSHAKE’’. Lubiłaś tą prace, podobała ci się tam. Zauważyłaś, że jest mu więcej klientów już zwykle, trochę się zdziwiłaś.  Dniówka szybko mijała. 2h przed zamknięciem twoja szefowa musiała pilnie wyjść i poprosiła, żebyś zamknęła bar. Godzinę przed zamknięciem nie było klientów. Stałaś odwrócona tyłem do kasy i układałaś na półce, nagle usłyszałaś otwierające się drzwi. Akurat skończyłaś układać , odwróciłaś się i zobaczyłaś Liam’a, Zayn’a, Niall’a i Louis’a. Zaniemówiłaś, po chwili przyjęłaś ich zamówanie. Chłopacy usiedli to stolika a ty zajęłaś się ich zamówieniem. Zauważyłaś, że chłopcy przyglądali się tobie. Już kończyłaś robić ostatniego shake, gdy do baru wszedł  Harry. Loczek przywitał się z chłopakami i podszedł do baru zamówić shake’a. Podeszłaś do kasy i przyjęłaś  Harry’ego zamówienie a następnie dosiadł się do reszty zespołu. Po skończeniu zamówienia udałaś się do chłopaków i podałaś im shake z uśmiechem a następnie wróciłaś do kasy. Chłopcy rozmawiali.
* rozmowa chłopaków*
-  Hey, Znalazłem to czego tak długo szukałem. -powiedział Harry.
-  Co masz na myśli ? zapytał Lou, upijając shake’a.
- Znalazłem ją, Ona była tu caly czas. To jest [T.i] !!! –powiedział radośnie loczek. Nagle  czułaś wzrok chłopków na sobie, udawałaś ,że ci to nie przeszkadza chodź trochę krępowałaś się.
- Dobrze mi się wydawało, że skądś ją kojarzę. I się nie myliłem – powiedział Liam
-  Ejj.. No to Na co czekasz ?? działaj. –powiedział Niall, klepiąc loczka w remie. Ty widząc to uśmiechnęłaś się lekko.
- Masz racje. Już raz pozwoliłem jej odejść drugi raz na to nie pozwole. Raz ją staciłem nie chce popełnić drugi raz tego samego błędu.-rzekł Harry. 
- Wiedz się rusz, jesteśmy z Toba. TRZYMAJ SIĘ- powiedział Zayn.
Liam, Niall, Zayn i Louis wyszli. Harry została sam, pił shake.
* koniec rozmowy chłopków normalna perspektywa < wiecie co mam na myśli >.*
Wzięłaś szmatkę i zaczęłaś wycierać stoliki, gdyż zbliżała się już godzina zamknięcia. Po chwili były już czyste, wróciłaś za ladę. Zauważyłaś że Styles pisze nerwowo na telefonie. Dopił shake’a do końca wstał od stolika i zamiast udać się w stronę drzwi idzie w twoją stronę.
- Hi [t.i] – powiedział niepewnie. Zdziwiłaś się że cie pamięta. Uśmiechnęłaś się do loczka
- Hi Harry. Mogę  w czymś pomoc, podać coś ?? – powiedziałaś drżącym głosem.
- Tak, masz chwile? Za ile kończysz prace , chciałbym porozmawiać a nie chce ci przeszkadzać w pracy ??- zapytał .
-  Właściwie to już kończyłam, musze tylko zamknąć bar. Za chwile pogadamy tylko zamknę .- powiedziałaś na co chłopak uśmiechnął się i wskazał gestem że będzie czekał przy stoliku.
Odeszłaś od lady, podeszłaś do drzwi i przekrecięłaś  tabliczkę  co skutkowało tym, że  już zamknięte. Udałaś się do stolika przy którym siedział. Loczek nerwowo bawił się kluczykami po chwili dosiadłaś się do niego na co on się uśmiechnął i schował kluczyki do kieszeni.
- [t.i] , nie wiem od czego mam zacząć- zaczął.
- Hej , spokojnie. Nie śpiesz się. Nie wiem co mi chcesz powiedzieć, ale zacznij od początku – powiedziałaś uśmiechając się.
-  Codziennie wracam do tego dnia, gdy ujrzałem cię pierwszy raz tam na lotnisku. Potem pamiętam gdy stałem u twych drzwi w Twoją walizką, byłaś taka nieśmiała. Od tamtego czasu codziennie o Tobie myślałam. Już myślałem, że cie nigdy nie zobaczę a tu kilka dni później jesteś na naszym koncercie a później na backstage’u… Zamarłem jak Cię zobaczyłem. Czas wtedy szybko minął. Pamiętasz to zdjęcie ,które zrobił nam Louis moim telefonem – zapytał loczek
- Tak, pamiętam- odpowiedziałaś.
-  Mam je w ustawione cały czas na tapecie w telefonie * pokazuje ci swój telefon, gdzie jest wasze zdjęcie na tapecie*. Gdy wyszłaś po spotkaniu < na backstage’u> po chwili pobiegłem za Tobą, lecz Ciebie już nie było..odjechałaś taksówką. Byłem załamany, lecz od tamtej pory postanowiłem, że Cię odnajdę nawet jeśli miało by to trać wieki. Dziś nadszedł ten wymarzony dzień..zlazłem Cie * wstał i usiał obok siebie i chwycił za rękę * Nie Chce stracić Cię po raz kolejny, chce Cię mieć gdy kładę się spać i wstaje rano. Proszę nie odrzucaj mnie. Będę walczyć o Ciebie jak kot. [T.I] Kocham Cię !!! Czy zostaniesz moją dziewczyną ????  – powiedział patrząc się głęboko w oczy. Harry pochylił się lekko nad tobą i otarł łzę.
- Taka odpowiedź ci wystarczy ??Kocham Cię – powiedziałaś po czym pocałowałaś Harry’ego, od odwzajemnił pocałunek. Jakiś czas później Harry pokazuje ci jego wpis a tam wasze zdjecie i podpis '' Znalazłem ją. !! To jest ta dziwczyna od walizki. nazywa sie [T.i] <twoj twitter> KOCHAM JĄ !! Na Zawsze RAZEM ''. Gdy to zobaczyłaś pocałowałaś Harry'ego.

I tak zaczął się początek waszej Miłości, Fani cie zaakceptowali, chodź było osoby które cie hejtowały ale dałaś radę bo miałaś wsparcie Chłopaka i reszty zespołu .


 

  Przepraszam za wszystkie błędy jakie się tam pojawiły : ) 
 Liczę na szczere komentarze ;))Piszcie co myślicie...
Gdyby ktoś chciał dedykację, proszę o kontakt na Twiter'rze, a dogadamy się.

Macie jakieś pytania, zapraszam na aska :  http://ask.fm/Darcy97poland


Pozdrawiam ;)
 @darcy97poalnd