sobota, 30 listopada 2013

♥ Louis ♥


Hej, hej. Tutaj @andzelikaab. Tzn, teraz @luuuvmyswaggy. Wiem, że nie było mnie tutaj od marca... Nawet nie wiem czy mnie pamiętacie, haha. No ale dodaje tego imagina o Louisie. Przy okazji chciałabym Was zaprosić na bloga wspaniałej i bardzo utalentowanej @92MargoGreen http://our-tumbler-of-tea.blogspot.com/ Sądzę, że naprawdę warto przeczytać jej opowiadanie :) Komentarze też były by bardzo miło widziane :)



Deszcz, pośpiech, samotność... Nigdy nie lubiłaś tych rzeczy. Niestety dzisiejszy dzień mogłaś opisać właśnie tymi trzema słowami. Od południa była jedna wielka ulewa, a ty zapomniałaś zabrać parasola. W taką pogodę zawsze wszyscy się gdzieś śpieszą. Auta, które szybko jeżdżą i ludzie, którzy biegają chodnikiem potrącając siebie nawzajem to jest coś na co nie możesz dłużej patrzeć. Szybkim krokiem wyszłaś z biblioteki udając się w stronę domu. Już w połowie drogi byłaś całkowicie przemoczona. Postanawiasz podbiec. Po kilku minutach dotarłaś na miejsce. Przewracasz do góry nogami torebkę, lecz dalej nie możesz w niej znaleźć kluczy do domu.
- Nie, nie mogłam ich zgubić - myślisz. - Przecież w domu nikogo nie będzie przez kolejne 12 godzin - załamujesz się. Niestety Twoi rodzice musieli iść na nocną zmianę do pracy, a Twoja siostra wyjechała do swojego chłopaka do Manchesteru.
- Co ja teraz zrobię? Tu w Londynie nie ma mi kto pomóc... - zakrywasz rękami twarz, gdyż jesteś bliska płaczu.
Masz rację, w tym mieście jeszcze nikogo nie znasz. Dopiero kilka dni temu się tu przeprowadziłaś z rodziną, dlatego że Twoi rodzice dostali tu dobrze płatną pracę.
- No nic. Widocznie tak miało być - próbujesz się sama pocieszyć.
Porządnie już zmarzłaś i przemokłaś, dlatego udajesz się do pobliskiej kawiarni. Po dotarciu do Starbucksa zamawiasz kubek ciepłej kawy, po czym siadasz jak najdalej od spojrzeń innych ludzi.
- Pewnie wyglądam jak idiotka – myślisz ironicznie.
Wiesz, że Starbucks jest czynny tylko do 21:30, a zegarek pokazywał już godzinę 21:05. Aby nie wylądować na ulicy na całą noc dzwonisz do mamy, aby zwolniła się z pracy i otworzyła Ci drzwi do domu. Po trzech próbach w słuchawce nadal cisza.
- Dobra, jeszcze raz spróbuję i dzwonię do taty - uspokajasz się w myślach.
Tym razem po kilku sygnałach Twoja rodzicielka odebrała telefon.
- Słucham córciu? Co się stało, że dzwonisz? Tylko mów szybciutko bo mam straszne urwanie w pracy. Zaraz mam bardzo ważną konferencję na którą muszę iść... - odzywa się Twoja mama.
- Czyli nie możesz przyjechać do domu? Nie mam kluczy ani parasola...Tak wiem, powinnam się już przyzwyczaić, że w Londynie ciągle pada no ale... - urywasz zmartwiona.
- Jak to nie masz klucza?! Przecież wiesz, że będę w domu dopiero rano. Nie mogę się teraz zwolnić. Zadzwoń do taty może on Ci pomoże bo ja naprawdę teraz nie mogę.
- Dobrze, super – odpowiadasz zdenerwowana.
Chciałabyś być już w domu, w ciepłym łóżku, w suchej piżamie. Niestety to tylko Twoje marzenie. Żegnasz się z mamą, po czym dzwonisz do taty.
- No dalej, odbierz to - myślisz. Niestety Twój ojciec nie odbiera nawet po pięciu próbach.
- Pewnie wykonuje jakąś ważną operację – myślisz poddając się. Tak to już było z Twoim tatą. Przez to, że był chirurgiem zaniedbywał Cię. Rzadko z nim spędzasz czas ale rozumiesz to. W końcu pracuje tak ciężko, abyś nie musiała sobie niczego odmawiać. Po zastanowieniu nagrywasz mu się jeszcze na sekretarkę. „Hmmm... Hej tato. Jak odsłuchasz moją wiadomość to oddzwoń do mnie. Zapomniałam kluczy do domu i nie mam się gdzie podziać, a zaraz zamykają kawiarnie... Proszę oddzwoń szybko”. Rozłączasz się, po czym chowasz twarz w dłoniach poddając się.
- Hmm, hej. Przepraszam, że przeszkadzam ale słyszałem Twoją rozmowę. - usłyszałaś męski głos.
Szybko zabierasz dłonie z twarzy, a Twoim oczom ukazuje się Louis Tomlinson.
- Lou... Louis? - pytasz zaskoczona. - Co ty tu robisz? To znaczy, czemu ze mną rozmawiasz? - pytasz rumieniąc się.
- A czemu miałbym tego nie robić? Wiesz... usłyszałem co mówiłaś... Sam kiedyś znalazłem się w podobnej sytuacji... - odpowiada Ci lekko speszony chłopak. - Jeśli byś się zgodziła to może mogę Ci jakoś pomóc? Co powiesz na suche ubrania i kubek gorącej herbaty? - proponuje Ci Louis z nadzieją w głosie.
- Cóż, chyba mogę mu zaufać. W końcu to mój idol. Lepsze będzie to niż błąkanie się nocą po Londynie – myślisz.
Chłopak widząc, że się wahasz postanawia dodać:
- Proszę, chodź ze mną. Jeśli coś Ci się stanie nie wybaczę sobie, że pozwoliłem Ci odejść. - Lou patrzy na Ciebie błagalnym wzrokiem.
- No dobrze. Z chęcią z Tobą pojadę. Ale mam jeden warunek... Zrobisz sobie ze mną później zdjęcie? - pytasz niepewnie.
- No jasne! Już myślałem, że nie spytasz! - odpowiada ucieszony Louis.
Piosenkarz przysiada się do Twojego stolika. Rozmawiacie jeszcze przez 15 minut, jednak po tym czasie podchodzi do Was kelnerka.
- Przepraszam ale już zamykamy – mówi do Was z uśmiechem.
Wraz z chłopakiem ubieracie swoje kurtki i wychodzicie na zewnątrz. Deszcz nadal pada lecz na szczęście Louis zaparkował blisko swój samochód. Po wejściu do auta odzywasz się speszona:
- Na pewno nie będę Ci przeszkadzać? Bo jeśli tak to może znajdę jeszcze jakiś tani hotel lub coś...
- Bardzo się cieszę, że spędzimy razem ten wieczór i nie, nie przeszkadzasz mi - Lou posyła w Twoją stronę swój cudowny uśmiech.
- Nie wiem jak Ci dziękować! To naprawdę wiele dla mnie znaczy, że zechciałeś mi pomóc.
- Oj, nie ma sprawy. Dla takich dziewczyn jak ty mógłbym robić wszystko - śmieje się chłopak.
Droga minęła Wam bardzo szybko. Rozmawiałaś z Louisem jak z normalnym chłopakiem. Widziałaś, że to mu się podoba, dlatego postanowiłaś nie wypytywać go o zespół. Gadaliście na bardzo różne tematy. Od jego pasji do grania w nogę, po jego przygody w szkole, aż w końcu usłyszałaś bardzo urzekającą historię o tym, że Louis miał kiedyś ptaka Kevina ale ten pewnego dnia odleciał i już nie wrócił. Gdy chłopak to mówił miał bardzo smutną i poważną minę. Aby go rozbawić opowiedziałaś mu o swoim dzieciństwie i o tym jak myślałaś, że Smerfy istnieją... Louis gdy to usłyszał, zaczął się śmiać i powiedział Ci w sekrecie, że on również tak kiedyś myślał.
Kiedy znaleźliście się w pięknym mieszkaniu chłopaka, on szybko pobiegł do swojej sypialni i przyniósł Ci swoje dresy i luźny Tshirt abyś mogła się przebrać w suche rzeczy. Dziękujesz mu i idziesz jak najszybciej się przebrać do toalety. Po odświeżeniu się, schodzisz na dół do kuchni. Louis widząc Cię w jego za dużych na Ciebie ciuchach rozpromienia się.
- Aww, słodko wyglądasz - uśmiecha się. - to znaczy chodziło mi, że... - tłumaczy się speszony.
- Dziękuję. - przerywasz mu rumieniąc się. - To co, może zrobimy coś ciepłego do picia? - proponujesz po chwili niezręcznej ciszy.
- Ah, tak, tak. - chłopak wraca na ziemię. - Już zrobiłem dla nas gorącą herbatę z cytryną. - podaje Ci kubek z parującym napojem.
- Widzę, że już wszystko zaplanowałeś. - mówisz do Louisa, posyłając mu uśmiech.
- No tak. Nie chcę abyś się przeziębiła. Może pójdziemy do salonu? Chcesz coś obejrzeć w telewizji? - pyta się Ciebie chłopak.
- W sumie miałam w planach obejrzeć mecz, no ale jesteśmy u Ciebie i wybór pozostawiam tobie. - uśmiechasz się do gospodarza.
- A jaki mecz chciałaś oglądnąć? Chyba mi nie powiesz, że jesteś fanką...
- Manchesteru. Jestem całym sercem z tą drużyną. - dokańczasz za chłopaka.
- Naprawdę? To moja ulubiona drużyna! - mówi z błyskiem w oku. - To jak? Idziemy kibicować przed telewizor? - pyta się Louis.
- No pewnie! Cieszę się, że tyle nas łączy. - mówisz. Siadacie obok siebie wygodnie na sofie i włączacie TV.
- Hmm, do meczu zostało jeszcze 40 minut. - odpowiadasz smutna.
- Oj, w twoim towarzystwie czas i tak leci bardzo szybko. Za szybko. - uśmiecha się. - Przynajmniej możemy jeszcze spokojnie porozmawiać. - mówi chłopak. Zaczynacie rozmawiać o wielu ciekawych rzeczach. Louis ma naprawdę wiele interesujących i śmiesznych rzeczy do powiedzenia. Po kilkunastu minutach płaczesz już ze śmiechu, gdyż Louis opowiada Ci kawał za kawałem. Kto jak kto, ale ten chłopak potrafi Cię rozbawić. W końcu ogarniasz się i przyglądasz się Louisowi lekko przygryzając dolną wargę.
- On jest naprawdę idealny. - myślisz.
- Hmm, właśnie zdałem sobie sprawę, że nie wiem jak masz na imię. - mówi zmartwiony chłopak.
- [T.I]. Miło mi. - podajesz mu rękę, śmiejąc się.
- Ah, te moje maniery. Bardzo Cię przepraszam. Po prostu ciągle mi się wydaje, że znam Cię już przynajmniej kilka lat. - odpowiada.
- Nie wiem czemu, ale też tak czuję. Trochę to dziwne... Patrz, już czas na mecz. - wskazujesz na zegarek.
- Oh, no tak. - odpowiada chłopak i włącza odpowiedni kanał. Przez kolejne 90 minut kibicujecie swojej ulubionej drużynie. Ostatni gwizdek i Manchester wygrywa 3:1.
- Yaaay. - zaczynacie razem się cieszyć i skakać po kanapie. - Wygraliśmy!
W tym momencie wpadasz na zwariowany pomysł, bierzesz najbliższą poduszkę i rzucasz nią w Louisa.
- O, więc tak chcesz się bawić? - śmieje się chłopak i zaczyna Cię łaskotać.
- Lou, Lou. Proszę cię. Przestań! - nie możesz wytrzymać ze śmiechu i kładziesz się na podłodze.
- Jeszcze z Tobą nie skończyłem. - śmieje się chłopak, po czym kładzie się tylko obok Ciebie. Leżycie tak w przyjemnej ciszy na puchatym dywanie przez kilka kolejnych minut. Po tym czasie obracasz głowę w stronę Louisa. Chłopak patrzy Ci w oczy i się uśmiecha.
- Jesteś niesamowita. Dziękuję za dzisiejszy dzień. Gdyby nie ty to pewnie nudziłbym się tutaj sam. - rumieni się chłopak.
- To ja dziękuję, że mnie uratowałeś, ty mój superbohaterze. - całujesz Lou w policzek.
- Okeej, wstajemy z tej podłogi. - mówi zawstydzony chłopak, po czym pomaga Ci wstać. Kładziecie się razem na sofie, okrywając się kocem. - Co powiesz na jeszcze jakiś film? - proponuje chłopak.
- Z wielką chęcią. - odpowiadasz, nie chcąc aby ten dzień się już kończył. W końcu przerzucając kanały znajdujecie jakiś horror. Już po kilku minutach zakrywasz sobie oczy, a Louis Cię przytula.
- To jest straszne! - śmiejesz się, zasłaniając rękami ekran.
- Chcesz abym przełączył? - pyta zmartwiony chłopak. Widzisz, że Louisowi podoba się film, dlatego mówisz aby oglądał dalej. Ty w tym czasie coraz mocniej wtulasz się w ciepły tors chłopaka, nie martwiąc się, że znasz go tylko kilka godzin. Po kilkunastu minutach zasypiasz zmęczona ciężkim dniem.
- Jesteś idealna. - szepcze Ci do ucha Louis, ale ty już go nie słyszysz.
Chłopak gasi telewizor, po czym zanosi Cię do swojej sypialni. Całuje Cię w policzek na dobranoc i schodzi na dół, aby spać na sofie.
Po kilku minutach przebudzasz się ze strasznego snu, w roli głównej z potworem z horroru. Przestraszona, że nie ma obok Ciebie Louisa szybko schodzisz na dół. Stajesz w drzwiach i patrzysz jak Lou ścieli sobie kanapę.
- Yhm, Louis... Przepraszam, że ci przeszkadzam, ale może zechciałbyś spać ze mną na górze? Prooszę? Boję się być tam sama. - mówisz z lekkim uśmiechem i błagalnym wzrokiem.
- Naprawdę mogę? - pyta uradowany chłopak.
- No pewnie! To przecież Twój dom. - bierzesz Louisa za rękę i idziecie do sypialni. Razem kładziecie się do łóżka, a chłopak obtula Cię opiekuńczo ramieniem.
- Mam nadzieję, że się już nie boisz. - chłopak, odgarnia czule włosy z twojej twarzy.
- Przy tobie chyba jestem bezpieczna. Jestem? - śmiejesz się.
- Oczywiście, że tak.
Leżycie obok siebie bardzo blisko, gdyż jesteście do siebie wtuleni. Po krótkim czasie znowu zasnęłaś.
Rano budzi Cię stukot w kuchni. Zegarek pokazuje godzinę 8:30 rano. Przeciągasz się i schodzisz na dół.
- O już wstałaś. Zrobiłem dla nas naleśniki z Nutellą. - Lou kładzie przed Tobą talerz ze śniadaniem.
- Ooo, kochany jesteś. - całujesz go w policzek. Po skończonym posiłku niestety musisz się już zbierać do domu. Chłopak proponuje Ci, że Cię odwiezie. Gdy jesteście już na miejscu mocno przytulasz Louisa i jeszcze raz dziękujesz mu z wszystko. Wysiadasz powoli z samochodu, ale wtedy Lou łapie Cię za rękę.
- Może spotkamy się za trzy godziny w Milkshake City? - proponuje chłopak z nadzieją w głosie.
- Z wielką chęcią. - jeszcze raz chcesz pocałować chłopaka w policzek, ale on odwraca głowę i wasze usta się stykają. Nie protestujesz, gdyż marzyłaś o tym już od kilkunastu godzin. Louis całuje naprawdę wspaniale.
- To, to było naprawdę miłe. - chłopak jeszcze raz się uśmiecha. - To jak widzimy się za kilka godzin?
- Tak. Taką mam nadzieję. Spotkamy się na miejscu?
- Nie. Mam lepszy pomysł. Przyjadę po Ciebie. Już wiem gdzie mieszkasz. - chłopak wysiada z auta i otwiera Ci drzwi.


KONIEC. Teraz zostawiam miejsce na Waszą wyobraźnię 



6 komentarzy:

  1. Swietny !!! Czy znowu zaczynacie pisac jednoparty? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem jak z dziewczynami, ale ja mogę jeszcze dodać tutaj kiedyś jakiegoś imagina :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prosze dodawaj :) i prosze porozmawiaj z dziewczynami i zacznijcie prowadzic tego bloga tak jak kiedys bo byl naprawde swietny. Mam nadzieje ze ci sie uda ich do tego namowic :)

      Usuń
  3. Ten gif. Kurwa.
    No i dzięki w ogóle, małpo jedna, że nie dałaś mi znać!
    Ale dziękuję za reklamę. ^_^
    I spodziewałam się czegoś bardziej wakacyjnego po tym co mi mówiłaś. A teraz chcę świąteczny. Taka świnia jestem.
    Ale mnie lajk yt! :D
    Buziaczki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałam ci powiedzieć, że piszesz świetnie masz ogromny talent dlatego postanowiłam cię nominować do Libster Award Blog więcej informacji znajdziesz tutaj : http://caseclosedstory.blogspot.com/2013/12/libster-award-blog.html

    OdpowiedzUsuń

Za każdą opinię dziękujemy ♥
Wasze komentarze motywują nas do dalszej pracy nad blogiem ♥