Wysiadłam z samochodu, a wisiorek wrzuciłam do tylnej kieszeni jeansów. Mins wyjechała z podjazdu i kierowała się już drogą do własnego mieszkania. Zanim dobiegłam do domofonu, rozejrzałam się spanikowana, czy aby na pewno nie przejedzie teraz tędy policja. Czy ja już na serio jestem nienormalna?
Obudził mnie dźwięk budzika
oznaczający, iż powinnam już wstać. Przetarłam leniwie oczy i
przewróciłam się na lewy bok, aby spojrzeć kątem oka na
pogodę za oknem. Zapowiadał się przepiękny wiosenny dzień.
Podniosłam się na łokciach i sięgnęłam do stolika nocnego.
Zaczęłam obracać między palcami mały wisiorek. Dla kogo on był?
Nie miałam pojęcia. Musiałam się dowiedzieć. Ale jak zacząć?
Hej... wiesz wczoraj włamałam się do twojego domu i zabrałam to?
Oczywiście, że nie mogę tak zrobić! Próbowałam poukładać
sobie w głowie dobre wytłumaczenie. Ale nie było takiego. Przecież
nie jest to możliwe, aby z jego domu znalazł się tutaj ten
wisiorek. Usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Zezłoszczona, iż
ktoś postanowił mnie obudzić ruszyłam korytarzem. Znowu nie
sprawdzając kto to może być, otworzyłam drzwi wejściowe.
-Dzień dobry. Pani Olivia......-
zawahał się mężczyzna- Przepraszam nie mam nazwiska..- zaśmiał
się zdenerwowany.
-Tak to ja- odpowiedziałam pogodnym
uśmiechem, aby go uspokoić.
-Przywiozłem meble- zaczął rozglądać
się po pomieszczeniu zza mojego ramienia.
-Ale ja nie zamawiałam..- nie zdążyłam
dokończyć, ponieważ pojawiło się jeszcze kilku mężczyzn już
ze stołem.
-Spokojnie. Zapłacone- zażartował
jeden trzymający wielki karton, na co reszta zaśmiała się głośno.
-Ale ja naprawdę nie zamawiałam-
stanowczo stanęłam, zagradzając im wejście.
-Pani Olivio, proszę nie utrudniać
nam pracy. Na pewno jeden z życzliwych znajomych zrobił to dla
Pani- posłał mi formalny uśmiech. Może Mins jednak postanowiła w
ten sposób przeprosić za wszystko? Wpuściłam ich do środka
i pokierowałam palcem w stronę salonu. Szczęście, że wczoraj w
tym całym szoku po włamaniu zamiast spać postanowiłam posprzątać
ten bałagan. Po dwóch godzinach w końcu skończyli rozkładać
meble, a kiedy chciałam wręczyć im napiwek poinformowali mnie, iż
już dostali spory. Gdy już opuścili moje mieszkanie, dopiero teraz
dotarło do mnie. Spory napiwek. Tak to na pewno Niall. On widział
cały ten bałagan. Fala czerwoności oblała moje policzki, a ja
ległam na nowej kanapie. Poczułam, iż coś znajduje się pod
poduszą. Koperta, którą postanowiłam od razu otworzyć.
"Przepraszam, że wczoraj
doszczętnie zniszczyłem twój salon. Mam nadzieję, że nowy
będzie idealnie pasował do tak pięknej buźki. Podoba się? Mam
nadzieję, że przy następnym spotkanie ładnie się w nim zabawimy"
Zwinęłam kartkę w kulkę i
gwałtownie wstałam z kanapy. Obróciłam się dookoła
skanując nowe meble. Jak ten śmieć śmiał zrobić coś takiego?!
Nie dość, że zniszczył wcześniej moje mieszkanie i prawie moją
psychikę, nie mówiąc o wyglądzie. To jeszcze miał czelność
kupować mi nowe rzeczy. A co jeśli są tutaj kamery. Zaczęłam
spanikowana oglądać po kolei każdy skrawek metalowych powierzchni,
lecz nic na to nie wskazywało. Usiadłam na podłodze w celu
uspokojenia się. Usłyszałam ponowny dźwięk dzwonka do drzwi.
Podniosłam się gwałtownie z dywanu. Czy to on? Przyszedł
zniszczyć teraz rzeczy za swoje pieniądze. Otworzyłam drzwi.
-Zobacz! A ona jak zwykle w pidżamie.
Która to godzina Henry?- zapytała zezłoszczona, ale i
zarazem uradowana moja mama.
-Mamo! Kiedy przyjechaliście?-
zapytałam zszokowana, przytulając się do nich. Ostatni raz, kiedy
ich widziałam było to rok temu. Nie mogliśmy wypuścić siebie z
objęcia. W końcu przekroczyli próg mojego mieszkania i
zaprosiłam ich do nowego salonu.
***
-Bardzo się cieszę, że w końcu mnie
odwiedziliście i...-przerwał mi dźwięk dzwonka.- Wybaczcie mi na
chwilę- posłałam im radosny uśmiech.
Otworzyłam drzwi słysząc ich rozmowę
między sobą. Osoba, która postanowiła mnie odwiedzić,
gwałtownie mnie podniosłam.
-W końcu znalazłem chwilę czasu-
poinformował mnie radośnie i złożył na moich ustach delikatny
pocałunek.
-Harry proszę Cię puść mnie-
powiedziałam rozbawiona szeptem, lecz on nie chciał sobie
przerywać. Oplótł mnie swoimi dłońmi i składał pojedyncze
całusy na mojej szyi. - Styles.. to nie odpowiedni moment-
próbowałam wyrwać się z jego uścisku, ale na marne.
-Masz okres? Nie przeszkadza mi to-
zaśmiał się i ponownie pocałował moje usta. W końcu przestał,
kiedy usłyszał chrząkanie dochodzące z salonu. Moje nogi dotknęły
podłogi, a ja odwróciłam się do niego plecami. W progu
salonu stali moi rodzice, chyba już dłuższą chwilę przypatrywali
się naszemu obściskiwaniu. Widziałam, że moja mama emanuje
szczęściem, z każdej części swojego ciała. Tata próbował
zachować poważną minę, chociaż jego oczy zdradzały go na
kilometr, zachwycone widokiem chłopaka.
-Dzień dobry- przywitał się speszony
Harry i odgarnął swoje loki z czoła.
-Mamo, tato to jest Harry. Mój
przyjaciel- poinformowałam rodziców.
-Przyjaaaaaaciel- przeciągnęła moja
mama, na co zaczerwieniłam się. Puściła do mnie oczko chcąc
rozluźnić atmosferę.
-Miło Cię poznać Harry- podeszła do
niego moja mama i uściskała. Widziałam, że jest zszokowany jej
postawą oraz ledwo łapie oddech. Zaśmiałam się cicho, za co od
razu dostałam od rodzicielki małego kuksańca w ramię.
-Może tak zaprosisz swojego gościa do
środka- zaproponowała.
-Ja... ja nie powinienem Wam
przeszkadzać. Przyjdę innym razem- zaczął się jąkać, przez co
ledwo powstrzymywałam śmiech razem z rodzicami.
-Przecież sam powiedziałeś, że w
końcu znalazłeś chwile czasu. Więc Harry, to może my nie
powinniśmy przeszkadzać- zabrał głos mój tata, co
ostatecznie nas rozśmieszyło. Styles sam w końcu się rozluźnił
i podążyliśmy wszyscy razem do salonu. Poczułam jak chłopak
delikatnie klepie mnie po tyłu. Odwróciłam się do niego z
pytającym wzrokiem, w odpowiedzi otrzymałam bezdźwięczne 'no co?'
i jego cichy ochrypnięty śmiech.
***
-Więc ty i Harry poznaliście się w
kawiarni, w której pracujesz?- zaczęła wypytywać moja mama
przy obiedzie. Głośno przełknęłam moją porcję dania.
Wiedziałam, że w końcu o to zapyta, a powstrzymywała się już
dobre dwie godziny.
-Tak- powiedział pewny siebie Styles.
Chyba zrozumiał całą tą gierkę. Spojrzał na mnie, kiedy moi
rodzice wymieniali się zdaniami. Puścił do mnie oczko i na chwilę
ścisnął moją dłoń w geście zapewnienia, iż rozumie moje
kłamstwo. Nie umiałabym powiedzieć im, że Harry jest moim
klientem. Wolałam ich okłamywać, dla ich własnego dobra. Woleli
być rodzicami dziewczyny, która pracuje w londyńskiej
kawiarni.
-Kiedy się poznaliście?- nie
przerywali wywiadu. Skarciłam ich wzrokiem, lecz im to nie
przeszkadzało.
-Za tydzień będzie rok i siedem
miesięcy- odpowiedział dumny i popił łyk czerwonego wina.
Spojrzałam na niego zaskoczona. Jak on dobrze pamiętał. Nawet nie
patrząc na mnie, wiedział iż mój wzrok jest skierowany
teraz na niego. Podniósł delikatnie kąciki swoich ust,
ukazując wspaniałe dołeczki i oblizał delikatnie usta. Miałam
już sięgnąć dłonią w kierunku jego policzku w celu narodzenia
ich.
-I jak zwykle tajemnicza Olivia nie
mogła nam powiedzieć, kiedy ostatni raz nas odwiedziła- usłyszałam
smutniejszy ton głosu mojej mamy.
-Przepraszam...- nie zdążyłam
dokończyć, ponieważ przerwał mi brunet.
-To moja wina. Nie chciałem od razu
tego ujawniać. Musi Pani zrozumieć, nie chciałem narażać Olivii
na tych wszystkich dziennikarzy- na jego twarzy pojawił się
zatroskany uśmiech i pogładził mój policzek. Usłyszałam
cichy jęk zachwytu mojej mamy, na co jeszcze bardziej się
zarumieniłam.
-Opowiadajcie! Jak pierwszy raz
wymieniliście się zadaniami!- spojrzałam zrozpaczona po tych
słowach na tatę.
-Naprawdę? Nawet ty tato- zażenowanie
pojawiło się na mojej twarzy, ale nie zwrócili na nie nawet
uwagi. Za bardzo byli wpatrzeni w Harry'ego.
-Więc... poproszę małą czarną-
zażartował Harry, a moi rodzice zaśmiali się.- Jak wiadomo, Via
czasami jest bardzo niezdarna- na jego buzi pojawił się łobuzerski
uśmiech. Tak to kara.. kara za to, że go w to wplątałam. Już
bałam się jakie pomysły przyjdą mu do głowy, ale po nim
wszystkiego można się spodziewać.
-Wybacz kochanie, ale musisz się ze
mną zgodzić- powiedział roześmiany, czując moje wcześniejsze
kopnięcie jego łydki.
-Olivia. Daj mu dokończyć!- skarciła
mnie mama, zaciekawiona dalszym przebiegiem opowiadania.
-Cóż siedziałem przy stoliku,
kiedy przyniosła mi kawę i dosłownie wylała na moje spodnie. Na
początku sądziłem, iż to przez przypadek. Ale kiedy zaczęła się
śmiać zrozumiałem, że nie mogła mi się oprzeć- ostatnie słowa
wypowiedział o połowę tonu głośniej i odwracając głowę w moim
kierunku.
-Chciałbyś- wytknęłam na niego
język, a w odpowiedzi usłyszałam jego śmiech.- To ty zapytałeś
mnie pierwszy o numer i o spotkanie. A zaśmiałam się widząc twoją
smutną minkę, jak małe dziecko- podniosłam jedną brew, chcąc
usłyszeć jego odpowiedź. Lecz Harry otworzył jedynie usta i
powstrzymał się od odpowiedzi.
-To prawda- dodał po chwili z
przegranym głosem- To wielki skarb- wtedy splótł nasze
dłonie i spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Nie irytowali mnie
już teraz wzdychający z zachwytu na przemian moi rodzice. Liczył
się on. Harry Styles, który oczarował mnie swoim
opowiadaniem. Tak bardzo pragnęłam, aby było ono prawdziwe. Abyśmy
poznali się w takich okolicznościach i siedzieli przy tym stole
opowiadając tą historię z czystym sumieniem.
***
-Zadzwońcie do mnie jak już
dojedziecie- poprosiłam rodziców, gdy żegnali się z nami.
Spędziliśmy prawie cały dzień razem i pierwszy raz spędziłam
tyle czasu z Harrym.
-Nie sądzę, abyś miała czas
odebrać- zażartowała moja mama spoglądając na bruneta. Styles
objął mnie w talii za moimi plecami.
-Będziemy czekać- uśmiechnął się
uroczo do mojej mamy. Wyglądał jak małe niewinne dziecko.
Zamknęłam za nimi drzwi i ruszyłam do kuchni, gdzie Harry udawał,
że myje naczynia. Popchnęłam go delikatnie biodrem od umywalki.
-Daj... bo jeszcze poniszczysz sobie
paznokcie- zaśmiałam się, zabierając z jego dłoni małą gąbkę.
-Pozwól- powiedział stanowczo-
że ja to zrobię- uśmiech znowu zawitał na jego buzi.
-Jak chcesz- ucałowałam jego policzek
i usiadłam na kuchennym blacie. Po upływie 15 minut chłopak
pochował wszystkie naczynia do szafek.
-Będę się zbierał- stanął
pomiędzy moimi nogami i splótł nasze dłonie, bawiąc się
moimi palcami.
-Zamówię Ci taksówkę-
sięgnęłam po telefon leżący obok mnie.
-Nie trzeba. Pojadę swoim samochodem-
ucałował moje czoło.
-Nawet o tym nie myśl! Wypiłeś chyba
za dużo wina!- poinformowałam go zła.
-W takim razie będziesz musiała mnie
przenocować- zaśmiał się.
-Bardzo chętnie- wtuliłam się w
niego.
-Prysznic?- zaproponował.
-Wiesz... idź już, a ja zaraz do
Ciebie dołączę- ucałowałam jego usta i zeskoczyłam z blatu,
kierując się do sypialni. Szybko zaczęłam chować skradzione
rzeczy. Wrzuciłam wszystko na dno szafy. Złapałam za wisiorek, on
nie mógł tam wylądować.
-Via? Idziesz?- usłyszałam krzyki
chłopaka z łazienki.
-Już idę!- odpowiedziałam mu i
usłyszałam strumień prysznica. Uklęknęłam szybko przy łóżku
i położyłam wisiorek na samym jego końcu. Nie chciałam, aby go
znalazł, a co jeszcze gorsze rozpoznał. Wstałam i pobiegłam do
chłopaka.
Ps. Zaczynam pisać Wasze zamówione imagine ;p