-Wiesz, że zawsze pomogę Ci.- ukucnęłam przed nią i złapałam za jej małe dłonie w geście pocieszenia.
-Nie dam rady- puściłam jej dłoń i poruszyłam głową w geście zaprzeczenia. Pomysł Mins nie był prosty. Przerażają mnie czasami klienci, a co dopiero takie zadanie? Wstałam czując moje ścierpnięte uda od kucania przed przyjaciółką. Chodziłam od jednej ściany do drugiej. Zajęta swoimi przemyśleniami, nie zwracałam uwagi na bałagan panujący w salonie i przerażoną dziewczynę, która głęboko oddychała, aby się uspokoić.
-Musisz mi pomoc. Sama nie dam rady, dobrze o tym wiesz- spojrzała na mnie. Zmarszczyła brwi dając mi tym samym znak, iż powinnam zatrzymać się i dać jej odpowiedz. Wlepiłam w nią swój błagający wzrok, typu: 'proszę, nie karz mi robić nic wbrew samej sobie'. Lecz Mini jedynie przewróciłam oczami.
-A tak w ogóle. To ty masz przejebane, nie ja! Wiec po co mam brać w tym udział?!- zapytałam oburzona. W odpowiedzi otrzymałam jej łobuzerski uśmieszek. O nie! Co ja zrobiłam.... Pogrywam z ogniem.
-Pamiętaj, że to Tobie on groził- zakręciła na swoim palcu końcówki moich włosów - No i Horanowi- dodała układając usta jak typowa zimna suka. Nerwowo bawiłam się palcami, czując jak jej chłodny wzrok nie chce opuścić mojej twarzy.
- Zrób to dla niego- wyszeptała do mojego ucha i po chwili ruszyła do mojej sypialni. Strzepnęłam z kosmyków włosów jej dotyk i odgarnęłam loki za ucho. Co ja mam zrobić? Tak po prostu się zgodzić? Może to czym się zajmuje tez jest niezgodne z prawem. Ale to co ona wymyśliła jeszcze bardziej zrujnuje moje życie. Już dawno próbowałam z tym wszystkim skończyć. Ilekroć znalazłam normalną prace to zaplata nie wystarczyłaby mi na czynsz, a co dopiero na normalne wyżywienie i własne potrzeby.
-Odpalę Ci z tego kilka procent- krzyknęła z drugiego końca mieszkania. Zalało mnie gorące powietrze. Czy ona czyta w moich myślach? Rozejrzałam się po resztkach salonu. Widząc rozwalone meble musiałam przyznać, że pieniądze w tym momencie będą bardzo potrzebne. Spojrzałam na balkon i zawahałam się, czy powinnam teraz skoczyć i uciekać jak najdalej od niej i wszystkich problemów.
- Dobra, wchodzę w to- powiedziałam szeptem, gdy znalazłam się w sypialni. Mins stała przy lustrze i poprawiała już dłuższy czas swoja fryzurę. Słysząc moja odpowiedz uśmiechnęła się do swojego odbicia.
- Alee chyba same tego nie zrobimy? No wiesz.... Dwie bezbronne dziewczyny- zapytałam z zawahaniem i usiadłam na łóżku. Moja przyjaciółka odwróciła się w moja stronę nadal oparta o toaletę.
-Spokojnie. Mam swoja ekipę- powiedziała nieporuszona i przejechała moim błyszczykiem po swoich idealnych dużych wargach.
- A osoby?- ciągnęłam dalej temat.
-Jakie osoby?- udawała, ze nie wie o co mu chodzi.
- No wiesz... My ich wybieramy?- czułam się coraz gorzej z ta sytuacja.
-Nie spokojnie. Są przypadkowe..... Tak mi się zdaje, ja po prostu przychodzę na sam koniec. Wszystkim zajmują się oni- odpowiadała nadal nie przejmując się. Czy ona naprawdę nie miała uczuć? Ja tutaj ledwo powstrzymuje serce, aby nie wybiegło z mojej klatki piersiowej.
-Oni? Czyli kto? - poddenerwowana położyłam się na zimnej pościeli.
-Wyluzuj. Poznasz ich jutro- poczułam jak skoczyła na łóżko i już znajduje się kolo mnie.
-Jutro?- przełknęłam głośno ślinę, a moje ręce zrobiły się mokre od potu.
- Tak jutro. Napisze jeszcze do Ciebie- ucałowała mój policzek i poleciała do wyjścia jucz nic nie mówiąc.
***
Podjechałyśmy po 23:00 na tyły jakiegoś wielkiego mieszkania.-Jesteś pewna, ze nikogo tam nie ma- przerwałam jej próbę parkowania. Spojrzała na mnie poirytowanym wzrokiem. Wiadomo, ze nikt nie próbowałby się włamać do czyjegoś domu, jeżeli jego właściciel jest w środku. Kiedy moje nogi dotknęły asfaltu, moje ciało oblał zimny, przyjemny chłód. Mins przedstawia mnie swoim dwom koleżkom. Nawet nie przywiązywałam uwagi na ich imiona, chciałam już mieć to za sobą i więcej ich nie spotkać. Ruszyliśmy w stronę wysokiego ogrodzenia. Znaleźliśmy się przy małej furtce. Jeden z nich wyjął kluczyk i otworzył. Miłym gestem wskazał nam, abyśmy weszły razem z moja przyjaciółką jako pierwsze.
-Skąd masz ten klucz?- zapytałam zdenerwowana. Wszyscy w trójkę wybuchnęli cichym śmieszkiem i próbowali nawzajem się uspokoić.
-Oj jesteś taka kochana Olivia. Widzisz... Ochroniarz również ma w tym swój udział, wiec bierz jak najwięcej, abyś była na plusie- objął mnie w talii, a dłoń po chwili ściskała mój pośladek. Po dłuższym czasie udało mi się wyrwać z uścisku, na co uśmiechnął się delikatnie i rozbawiony moim zachowaniem. Wreszcie znaleźliśmy się przed tarasem, który również otworzyli kluczami. Byliśmy już w środku. Każdy poszedł w inną stronę, a ja stanęłam sparaliżowana.
- Via rusz się w końcu!- skarciła mnie Mins, gdy powróciła do przestrzennego pomieszczenia z drinkiem.
-Zajmiemy się dołem. Idź z mało doświadczona koleżaneczką na górę- wyczuwałam poirytowanie moim zachowaniem w jego glosie. Blondyna pociągnęła mnie za dłoń w kierunku schodów. Weszłyśmy po chromowanych schodach na piętro. Mins skręciła w lewo. Nie mogłam ciągle chodzić za jej ogonem, wiec skręciłam w druga stronę . Znajdowały się tutaj tylko jedne drzwi, co mnie ucieszyło. Nie musiałam tyle grzebać w kogoś prywatności. Lecz szybko tego pożałowałam, gdy zauważyłam iż to sypialnia. Przekroczyłam próg i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Przytulnym, ogromnym pokoju, który był wspaniale zaprojektowany. Ruszyłam w stronę łóżka, a obok niego zauważyłam zdjęcie. Nie to nie możliwie. Przerażona jeszcze raz przejechałam wzrokiem po pokoju.
- Via. Do cholery uciekamy!- usłyszałam spanikowaną Mins. Stałam nadal wpatrzona w jego rodzinne zdjęcie.
- Czy ty kurwa słyszysz?! Bierz co popadnie i uciekamy stad! Ktoś wrócił do domu!- wpadła do pokoju. Podeszła do mnie i wyrwała ramkę z moich dłoni oraz od razu rzuciła ją bezpiecznie na łóżko.
-Trzymaj to- podała mi kilka rzeczy, które znajdowały się na szafce nocnej.
- Chodź idziemy stad- pociągnęła za moja rękę w stronę wyjścia. Ostatni raz obejrzałam się za siebie, aby mieć pewność, że fotografia nienaruszona leży na pościeli. Mins skarciła mnie mocniejszym ściśnięciem mojej dłoni. Biegliśmy szybko w stronę otwartej furtki słysząc jak ktoś krzyczy za nami. Bez żadnego pożegnania i wymiany zdań, wbiegliśmy do swoich samochodów i odjechaliśmy w przeciwne strony. Rozluźniłam uścisk swoich pięści i zaczęłam przeglądać rzeczy , które wręczyła mi w domu przyjaciółka. Większość były to czapki, jakieś męskie bransoletki oraz wisiorek. Piękny damski wisiorek. Który mógł kosztować fortunę. I był w jego domu...
-Zatrzymaj się!- powiedziałam stanowczo do blondynki. Spojrzała w lusterka, aby upewnić się, iż nikt za nami nie jedzie. Po chwili byłyśmy już na poboczu. Wysiadłam szybko z auta i podążyłam w stronę rowu . Wzięłam duży zamach ręką w której trzymałam wisiorek. Byłam już bliska wyrzucenia, gdy Mins złapała moją dłoń.
-Zwariowałaś?! To kosztuje miliony!- wykrzyczała mi w twarz. - Nieźle wariujesz już po pierwszym włamaniu- zachichotała i zabrała mi drogocenną rzecz.
-To nie jest śmieszne- skarciłam ją piorunującym wzrokiem.
-Daj spokój i wsiadaj do auta- poprosiła łagodniejszym tonem. Wzięłam głęboki oddech i podążyłam za dziewczyna do samochodu.
***
Odpięłam swój pas, gdy znalazłyśmy się już przed moim domem.-Mins?- zapytałam niepewnie.
-Tak?- spojrzała na mnie.
-Obiecaj mi, że oddasz mu od razu całą kasę i zaprzestaniesz z nim jakichkolwiek interesów- powiedziałam stanowczo.
-Obiecuje- w geście podniosła jedną dłoń, a drugą położyła na swojej lewej piersi. W aucie zabrzmiał nasz śmiech.
-Oddasz mi.... ten wisiorek- postanowiłam ją poprosić.
-A obiecasz mi, że nie wyrzucisz go od razu? Że nie znajdzie się on w kanalizacji, lub jakimś innym sposobem zostanie zniszczony?- zaśmiała się, chociaż wiedziałam do czego jestem zdolna. To ją przerażało.
- Via, oddaje to w twoje ręce. Kupisz za to wszystkie meble i co tam będziesz jeszcze chciała.- puściła do mnie oczko. Ja jedynie w odpowiedzi przytaknęłam głową zgadzając się z nią. Zabrałam jeden z worków z tylnego siedzenia, w którym znajdowały się przeróżne kradzione rzeczy. Wysiadłam z samochodu, a wisiorek wrzuciłam do tylnej kieszeni jeansów. Mins wyjechała z podjazdu i kierowała się już drogą do własnego mieszkania. Zanim dobiegłam do domofonu, rozejrzałam się spanikowana, czy aby na pewno nie przejedzie teraz tędy policja. Czy ja już na serio jestem nienormalna?
Mam nadzieję, że pojawi się dużo komentarzy ;p To postaram się dodać w czwartek następną część ;)
Świeeeeeety *-*
OdpowiedzUsuńSuper nie mogę doczekać się kolejnego-@natalia17k
OdpowiedzUsuńExtra!!! czy to dom Nialla ?? /N
OdpowiedzUsuńTo jest świetne. Już nie mogę doczekać się kolejnej części :-D
OdpowiedzUsuńHmm kogo to byl dom ;)? Cos podejrzewam , rozdzial swietny ! @gabka17
OdpowiedzUsuńSuper : ) Te trzymanie w niepewności, aż chce się czytać dalej ^^
OdpowiedzUsuńPS: Mam dużą prośbę. Mogłabyś zrobić dla mnie imagina? Urodzinowego, bo jutro są moje urodziny :) Nie musiałby wyjść jutro, ale później, bo na jutro byś nie zdążyła : ) PLEASE SO MUCH!!!