czwartek, 30 maja 2013

Opowiadanie ♥ cz.I

Hej! Dostałam pomysł na opowiadanie. Powiem szczerze, że zakładać nowego bloga jakoś mi się nie chce. Wiadomo wiążę się to z dodatkową pracą (wygląd, wymyślanie adresu)
Napiszcie mi w komentarzach co sądzicie! To bardzo ważne, ponieważ od tego zależy, czy będę pisać to opowiadanie ;D 




*Olivia*
Strumienie zimnej wody spływały po moim ciele. Usłyszałam jeden potężny huk. I choć wiedziałam, iż ten klient zawsze tak robi, to i tak podskoczyłam z przerażenia. Nie znosiłam tego typa, ale nic nie mogłam na to poradzić. Jak to mówił mój szef Gaz "Nasz klient, nasz Pan". Nie wiem skąd brał takie teksty, ale chyba wszystko wynikało z jego polskiego pochodzenia. Nie rozmyślałam już długo nad tym wszystkim, za godzinę miał przyjść następny. Stanęłam przed zaparowanym lustrem, przyglądając się mojej twarzy, po której spływały resztki makijażu. "Będę musiała zacząć się szykować" pomyślałam wkurzona. Nie minęło piętnaście minut, a ja już chodziłam po moim małym mieszkaniu w dresie. Nic więcej nie potrzebowałam. Mieszkam od 2 lat w Londynie. Na początku pracowałam w barze, a z zarobków ledwo starczało mi na czynsz. Wtedy zjawił się on. Siedział przy barowym krześle i wysyłał mi dwuznaczne spojrzenia. W końcu wnerwiona i zakłopotana całą sytuacją podeszłam do niego. I tak właśnie znalazłam się w tym miejscu. W mieszkaniu z kuchnią, przestrzennym salonem, przytulną sypialną, morską łazienką, a no i małym korytarzykiem. Jestem Olivia, przyjaciele mówią do mnie Via. Mam 20 lat i wykorzystuje swoje ciało w celach zarobkowych, mówiąc to najbardziej przyzwoicie. To właśnie tego jednego wieczoru pracując w barze poznałam Gaz'a, a on wprowadził mnie w ten świat i oddał do całkowitej dyspozycji nowe mieszkanie.

***

Ruszyłam do salonu z wielkim kubkiem herbaty. Rozsiadłam się na kanapie, przełączając programy w małym telewizorze. Jak zwykle wszystko mnie nudziło, a czas mijał bardzo wolno. Poirytowana dłuższym czekaniem, założyłam słuchawki na uszy i postanowiłam się zrelaksować. W ciemności otaczającej mnie dookoła, poczułam delikatny dotyk na mojej szyi. Wiedziałam do kogo należą te ręce. Pochylił się nade mną, sprawiając iż jego włosy opadły na moje policzki. Uniosłam swoje powieki do góry i odwróciłam się do chłopaka z wielkim, szczerym uśmiechem.
-Nie powinieneś być teraz gdzieś indziej?- zapytałam roześmiana, czując jak podszczypuje moją skórę.
-Również się stęskniłem- wymruczał do mojego ucha.
-Harry. Mam zaraz klienta- mój głos stał się bardziej stanowczy. Ustąpił, a ja odetchnęłam z ulgą.
-A może jednak zadzwonisz i powiesz, że źle się czujesz? Czy coś w tym stylu- znowu powracaliśmy do tego tematu.
-Harry dobrze wiesz, że nie mogę. Gaz mówił, że to ktoś ważny i nie mogę go spławić, bo inaczej będzie źle z nim i tak samo ze mną- odskoczyłam od kanapy, czując jak kieruje swój język w stronę dekoltu.  Odwróciłam się, widziałam jego pożądliwe spojrzenie. Dziękowałam, iż dzieliła nas ta kanapa.
-Wiesz, że nie podoba mi się to co nadal robisz. Via, minęły już dwa lata, a ty nadal stoisz w tym samym miejscu. - powiedział poirytowany. Zawsze był zły, gdy wypędzałam go z mieszkania ponieważ miał pojawić się tutaj jakiś inny klient.- Zadbałbym o Ciebie- nawet nie zauważyłam, kiedy znalazł się koło mnie i złapał za moją rękę, przyciągając tym samym do siebie.
-Oj Styles. Dobrze wiesz, że nie jestem twoja,  ani nikogo innego.- ucałowałam go w nosek, co spowodowało pojawienie się jego dołeczków. Znałam go z innej strony, nie tego Harry'ego z One Direction. Znałam każdą część jego ciała, wiedziałam co lubi, a czego nie. Widziałam jego tatuaże wcześniej niż jakakolwiek fanka na świecie. Przychodził już tutaj dobry rok i sześć miesięcy. Kiedy leżeliśmy zmęczeni w łóżku zawsze opowiadał mi jakieś swoje historie, przy nim nigdy  nie spieszyłam się do łazienki w celu oczekiwania, aż w końcu opuści moje mieszkanie jak każdy inny klient.
Ostatni raz złożył na moich ustach namiętny pocałunek i oparł swoje czoło na moim.
-Wpadnę jutro hmm?- zaproponował, na co ja jedynie zachichotałam. Ułożyłam ręce na jego torsie i zaczęłam delikatnie popychać go w stronę drzwi. W całym mieszkaniu odbił się echem śmiech mojego znajomego.
-Do jutra- ucałowałam jego policzek, gdy znajdował się już za progiem.

***
Biegałam po sypialni w pośpiechu. Styles całkowicie wytrącił mnie z równowagi i dzięki niemu zapomniałam jaka właśnie wybija godzina. Równa 18, a ja nadal nie jestem uszykowana. "Zostały jedynie włosy" przekonywałam sama siebie, iż zdążę.
Dzwonek! Zezłoszczona zacisnęłam pięści i ruszyłam w stronę drzwi. Spojrzałam przelotnie w lustro i gwałtownie poruszyłam głową na boki, aby nadać włosom chociaż trochę objętości. Dobiegłam do hałasu, gdy irytująca melodyjka miała zamiar powtórzyć się po raz kolejny.
Ostatni głęboki oddech i nacisnęłam klamkę.
Para lazurowych oczu spojrzała na mnie. Błądziłam wzrokiem po jego twarzy od jednego oka, aż do ostatniego pieprzyka. Uśmiechnął się nieśmiało próbując w jakiś sposób zaprzestać tę ciszę.
-Dzień... to znaczy hej- przejechał rękom po swoich idealnie ułożonych blond włosach.
-Hej. Wejdź, zapraszam.- otworzyłam szerzej drzwi, zapraszając gościa. Co się ze mną dzieje? Temperatura w moim ciele wzrosła już ponad jakąkolwiek skalę dopuszczalną, moje ręce oblała niezliczona ilość kropelek. Jak to możliwe? Objawienie się stresu po takim czasie? Zamknęłam gwałtownie drzwi, gdy ściągnął z siebie kurtkę. Tak jakbym chciała pozbyć się jego zapachu, który drażnił w tym momencie moje nozdrza.
-Usiądźmy może w salonie- poinformowałam go, widząc jak w zdenerwowaniu bawi się swoimi palcami. Ruszyłam, a on od razu za mną. Mały łobuzerski uśmieszek wkradł się na moją twarz, widząc jaki jest posłuszny. A wizja jego małej osoby w tym momencie dodawała mi jeszcze większej pewności siebie. Zasiadłam na kanapie, na przeciwko niego. Jego wzrok nadal rejestrował wszystko co mam na sobie, choć nie ułatwiał mu tego mój czarny szlafrok.
-Jestem Niall- uśmiechnął się ciepło, chyba w końcu trochę się zrelaksował.
-Interesujące- powiedziałam to najbardziej seksownym głosem jak kiedykolwiek umiałam, zakładając w tym samym czasie nogę na nogę. Sama dziwiłam się swojemu zachowaniu, ale wtedy zrozumiałam. Na jego bladej twarzy ukazały się mocne, czerwone rumieńce. Tak, zawstydził się. Był tutaj nowy i łatwo było to poznać.
-Jestem Olivia, ale mów do mnie Via- odpowiedziałam na jego wcześniejszy uśmiech. To dziwne. Znałam go kilka minut, a już wyjawiłam mu swoje imię i przezwisko. Większość klientów przetaczających się przez to pomieszczenie i odwiedzających mnie regularnie nadal nie zna lub nie może zapamiętać mojego imienia.
Pod wpływem swoich emocji wstałam i usiadłam koło niego. Blondyn zawahał się, ale w końcu spojrzał mi prostu w oczy i utrzymywał jak najdłużej kontakt wzrokowy.
-Niall powiedz mi co Ciebie tutaj sprowadza?- zaśmiałam się pod nosem bo odpowiedź była wiadoma. Speszony wlepił swój wzrok w kanapę i przygryzł dolną wargę. Wyglądał tak uroczo w tej chwili, jak małe dziecko próbujące wyznać miłość swojej koleżance z przedszkola.
-No tak- dokończyłam rozbawiona, a jego niepewny wzrok powędrował na moją twarz. Przyglądał jej się dokładnie. Kiedy ja oblizywałam usta, on wlepiał swoje oczy w moje wargi i otwierał delikatnie swoje. Jak gdyby chciał poczuć to samo. - Jesteś taki sławny.. Nie uwierzę, że żadna fanka nie chciałaby zrobić tego z Niall'em Horanem!- podpuszczałam go, a żeby zwiększyć oczekiwany cel, dodatkowo uniosłam jedną brew. Zaśmiał się, a jego zdenerwowanie dało się wyczuć na kilometr.
-Wiesz kim jestem?- przerwał swoją radość i spojrzał na mnie poważny.
-Przecież tak jak każdy człowiek czytam gazety i przeglądam internet głuptasie!- puściłam do niego oczko, na co zareagował ponownym przygryzieniem dolnej wargi. - Poczekaj tutaj na mnie- poinformowałam go. Wstałam z kanapy i ruszyłam do sypialni. Zatrzymałam się w połowie drogi. Cofnęłam się. Niall siedział jak skała w tym samym miejscu. Oparłam się rękoma o kanapę i pochyliłam do pleców Irlandczyka. Nie odwrócił się, siedział posłusznie. Mój ciepły oddech spoczywający na jego policzku spowodował pojawieniem się gęsiej skórki na jego rękach. Co wywołało mój cichy satysfakcjonujący chichot. Moje wargi, a jego policzek dzieliło kilka milimetrów. W końcu złożyłam na nim jeden czuły pocałunek. Zauważyłam jak zamyka swoje powieki, a ta chwila przerodziła się we wspaniałą wieczność.
-Rozluźnij się trochę- wyszeptałam do jego ucha, układając na ramionach chłopaka swoje ręce. A z jego ust usłyszałam ciche mruknięcie połączone z gorącym oddechem i następną falą strachu oraz zdenerwowania. Ugryzłam delikatnie płatek jego ucha i poczułam jak pod wpływem przyjemnego uczucia napinają się wszystkie jego mięśnie.
-Lepiej pójdę się przebrać. Poczekaj tutaj chwilę- wyszeptałam ponownie do jego ucha, a jego powieki uniosły się ku górze. Lazurowe oczy spojrzały na mnie, posyłając jednocześnie ciepłą odpowiedź, iż nie ma nic przeciwko. Ucałowałam jego czuło, pozostawiając małą smugę wilgoci po wcześniejszym oblizaniu ust. Następnie pospiesznie ruszyłam do sypialni, gdzie kierowałam się wcześniej.
-Via co się z tobą dzieje?- zapytałam wpatrzona w swoje odbicie w lustrze. Ręce oparte o umywalkę, a wręcz ściskające ją z wielką mocą spowodowane drżeniem rąk. Co się ze mną do cholery dzieje?!



wtorek, 21 maja 2013

Harry ♥


Imagine dedykowany @KKISS_YOU_1D
Bardzo proszę Kochana! ♥


 Mieszkasz w Londynie z rodzicami od kilku dobrych lat, wiadomo mają lepsze zarobki. Oczywiście starasz się być niezależna, dlatego pracujesz w małym sklepiku kilka przecznic od swojej szkoły. Zawsze po skończonych lekcjach pędzisz radośnie do tego miejsca, uwielbiasz jego klimat, zapach świeżego pieczywa.
-Ben. To ja już lecę- rzuciłaś zza lady do mężczyzny wchodzącego do swojego biura.
-Na pewno. Nie chcesz, żeby Cię podwieźć? Jest już dość późno..- wskazał wzrokiem na zegar znajdujący się przy drzwiach.
-Dam radę. Zawsze wychodzę i wracam bezpiecznie do domu!- uśmiechnęłaś się ciepło.
-Okej, jak uważasz. Pamiętaj, że jutro masz wolne!- zaśmiał się. Wiedział jak odliczasz czas w szkole, aby w końcu tutaj przyjść. Nie byłaś wielce lubiana, ludzie uważali "jeżeli nie masz kasy, jesteś nikim". Dlatego cały swój wolny czas poświęcałaś w tej małej klitce, która potrzebowała porządnego remontu. Rzuciłaś ostatni uśmiech do 37-latka i włożyłaś na swoją głowę miętową czapkę. Nie ma co, uwielbiałaś modę i przyciągałaś oko każdego przechodnia, co wręcz podobało się tobie oraz w jakimś stopniu dodawało tobie pewności siebie. Gdy tylko wyszłaś z budynku, włożyłaś słuchawki do uszu i puściłaś swoją ulubioną piosenkę. Ruszyłaś biodrami w takt muzyki i nuciłaś pod nosem. "Ostatnia ulica" pomyślałaś, biorąc głęboki oddech. Przyspieszyłaś, wiedziałaś iż nie jest to najbezpieczniejsza dzielnica. Mama tyle razy Cię prosiła, abyś wracała dłuższą drogą, ale za to bezpieczniejszą. Byłaś za bardzo uparta i spieszyło Ci się do domu, czekała Cię noc z biologią, sprawdziany z tego przedmiotu nie szły Tobie najlepiej. Usłyszałaś ulubione słowa w tekście piosenki i wypowiedziałaś je szeptem. Nagle kilka kroków od Ciebie z bramy wyszła grupka chłopaków śmiejących się głośno.
-No proszę kogo mu tu mamy!- powiedział jeden głośno zbliżając się do Ciebie. Stanęłaś wystraszona, a on delikatnie popieścił twój policzek.
-Fuj- mruknęłaś czując od niego alkohol, pomieszany z dymem papierosowym. Zrobiłaś kilka kroków do tyłu, lecz poczułaś znowu kogoś dotyk, ale teraz za plecami. Odwróciłaś się gwałtownie. Było ich 5, nie 6. A może i nawet więcej... twój wystraszony wzrok spoglądał na każdego osobno.
-Dobre ciało, niezłe nogi, a do tego piękna buzia.- powiedział jeden, spoglądając łapczywie na twoje krótkie spodenki, czułaś jakby je ściągał swoim wzrokiem.
-Dajcie mi przejść. Albo zacznę krzyczeć!- zaczęłaś im grozić, lecz bardziej ich to rozśmieszyło.
-Panowie, chyba się dzisiaj dobrze zabawimy- krzyknął znowu inny, po czym przybili sobie piątki. Wtedy z jednym piskiem podjechał samochód, który stał niedaleko was. Wysiadł z niego chłopak.
-Chyba powiedziała Wam, że macie ją zostawić!- krzyknął na nich zezłoszczony, napinając mięśnie.
-Spokojnie stary- zaśmiał się jeden i popchnął Cię, tak że upadłaś na chodniku. Obróciłaś się spoglądając na odchodzącą grupkę chłopaków, a następnie na swoje zakrwawione kolana.
-Poczekaj mam chusteczki w samochodzie.- powiedział stanowczo ochrypniętym głosem. Zjawił się po chwili także z butelką wody. Zaczął powoli obmywać twoje kolana.
-Ałć- syknęłaś, łapiąc szybko za krwawiące nogi.
-Już spokojnie, trochę może szczypać.- spojrzał w twoje oczy oraz złapał za rękę. - Chodź, jedziemy.- podniósł Cię i zaprowadził do samochodu, po czym przebiegł go dookoła i usiadł na miejscu kierowcy.
-Dziękuje, jesteś moim bohaterem- przerwałaś ciszę, gdy samochód ruszał.
-Nie ma sprawy.- uśmiechnął się do Ciebie chłopak z buszem loków na głowię. Jego zielone tęczówki właśnie teraz uśmiechały się do Ciebie i wyrwał z tego świata.
-Gdzie my właściwie jedziemy?- zapytałaś, kiedy w końcu ocknęłaś się z tej wspaniałej chwili.
-Nie mam pojęcia- zaśmiał się chłopak.
-Zatrzymaj się. Tutaj jest mój dom...!- krzyknęłaś bezradna, ale on nawet Ciebie nie posłuchał.
-Sama powiedziałaś, że jestem twoim bohaterem. A gdzie podziękowanie?- zaśmiał się ponownie, robiąc falę brwiami.
-Przecież podziękowałam...- powiedziałaś oburzona i przestraszona zarazem." A co jeśli on ma inne plany wobec mnie?", przełknęłaś ciężko ślinę. Chyba zauważył, że poczułaś się nieswojo.
-Spokojnie. Wystarczy tylko...- spojrzałaś na niego. Właśnie teraz położył swój jeden palec na policzku, uśmiechając się przy tym i ukazując swój dołeczek. Wiedziałaś o co mu chodzi, liczył na całusa.
-Chyba śnisz!- byłaś oburzona jego zachowaniem, miałaś ochotę jak najszybciej wysiąść. Lecz on jedynie przyspieszył i zamknął samochód od środka. Spojrzałaś na niego, krzyżując ręce,  on posłał tobie całusa oraz puścił oczko.
W końcu po 30 minutach zatrzymał się. Znaleźliście się przy London Eye.
-Mieszkam tu od dawna, ale jeszcze nigdy tam nie była.- zaczęłaś wpatrzona, gdy chłopak otwierał Ci drzwi od samochodu.
-Zapraszam- chciał udawać poważnego. Nie wiedziałaś dlaczego w tym momencie zakłada okulary i kaptur na głowę. Wstydził się? Najwidoczniej tak, byłaś nadal cała brudna od krwi i błota. Kiedy już znaleźliście się w górze, chłopak przestał się ukrywać, a ty podziwiałaś wspaniałe widoki. Nagle zaśmiałaś się.
-Co jest?- zapytał zdziwiony chłopak, przyglądając się swojemu odbiciu w szklanych ścianach, czy aby nie jest brudny.
-Spędziliśmy już razem tutaj 2 godziny, a ja nawet nie wiem jak masz na imię.- nadal się śmiałaś, a brunet dołączył do Ciebie. Po chwili spoważniałaś i spojrzałaś na niego czekając na odpowiedź. Chłopak przełknął głośno ślinę, wziął głęboki oddech i rozejrzał się wzrokiem na około, jak gdyby szukał ucieczki.
-Jestem Harry- powiedział poważnie i oczekiwał twojej reakcji, leczy ty jedynie nadal siedziałaś po turecku w wielkiej kapsule. - Jestem Harry Styles z zespołu One Direction- dodał niższym i cichszym głosem. Wstałaś i okrążyłaś go dookoła.
-Nie możliwe. Może nie jestem wielką fanką tego zespołu... ale chyba poznałabym jak wygląda Harry Styles- powiedziałaś przerażona.
-No więc właśnie widzisz- zaśmiał się zdenerwowany, iż właśnie dowiedziałaś się prawdy.
-Jestem [T.I]- uśmiechnęłaś się, podając mu rękę. - I tak jesteś moim bohaterem- zaśmiałaś się, na co on znowu obrócił swoją buzię trochę w bok i wskazał ponownie palcem na policzek.
-Nawet o tym nie marz, to że jesteś supergwiazdą nic nie zmieni- zaśmiałaś się.
-Cóż- westchnął udając smutnego. Wasza kapsuła zatrzymała się i pospiesznie udaliście się do samochodu, odjeżdżając jak najszybciej. Podróż mijała wam wesoło, śmialiście się i rozmawialiście. Cały czas czuliście się, jak byście znali się od bardzo dawna. W końcu znaleźliście się pod twoim domem. Harry ponownie otworzył Ci drzwi i pomógł wysiąść, podając rękę. Odprowadził Cię pod drzwi, a w trakcie drogi kilka razy specjalnie, delikatnie musnęłaś swoją dłonią jego dłoń. Lecz on jedynie spoglądał na Ciebie dumny z uśmiechem i odwzajemniał pieszczoty. Stanęliście nagle w miejscu, które rozdzielało was. Na zawsze? Sama tego nie wiedziałaś. Wtedy Harry delikatnie otworzył swoje usta, aby coś powiedzieć. Przerwałaś mu i musnęłaś powoli jego usta, na których pojawił się uśmiech.
-Nagroda- szepnęłaś stykając wasze gorące wargi.
-W końcu- odpowiedział uradowany i powtórzył twój wcześniejszy czyn bardziej namiętnie, obejmując Cię przy tym jednocześnie.
-Zobaczymy się jeszcze?- zapytał wpatrzony w twoje oczy, jego wzrok był hipnotyzujący.
-Jeżeli los będzie chciał, spotkamy się jak najprędzej- zaśmiałaś się i musnęłaś ostatni raz jego usta i stanęłaś w progu drzwi.
-Więc trzeba mu pomóc.- podszedł do Ciebie i nachylił się nad twoim uchem, co przyprawiło Cię o szybsze bicie serca i gęsią skórkę, czułaś na szyi jego równomierny, ciepły oddech.
-Bądź jutro o 17 przy London Eye- powiedział szeptem, jak gdyby była to jakaś wielka tajemnica. Zachichotałaś, a on wpił się w twoje usta.
-Dobranoc- powiedział całując Cię w czółko i odszedł. Oparłaś się plecami od drzwi, próbując uspokoić oddech i przyglądałaś się jak zmierza do samochodu, co chwilę odwracając się do Ciebie oraz posyłając zabójcze uśmiechy.


poniedziałek, 20 maja 2013

Zayn ♥♥



Witam ! Mam nadzieję, że spodoba ci się imagine. Przepraszam że tak długo musiałaś czekać. Nie mogłam wcześniej dodać ze względu na strawy rodzinne i szkole. Życzę miłego czytania i mam nadzieję, że to co napisałam poniżej się spełni.  


Dedykacja dla @gabka17

 
Wracasz po ciężkim dniu do domu. Wzięłaś kąpiel, zjadłaś coś i włączyłaś laptopa i weszłaś na Twittera. Twittujesz z innymi osobami. W pewnym momencie zauważyłaś przybyło ci około 150 followers. Patrzysz jakie to osoby. Nie mogłaś uwierzyć w to co zobaczyłaś, wśród tych osób znalazł się ZAYN MALIK  z ONE DIRECTION. Ucieszyłaś się, od dawna o tym marzyłaś. Napisałaś do niego Twitt z podziękowaniem a następnie wyłączyłaś laptopa i poszłaś spać. Na następny dzień jak codziennie weszłaś na Twitera .Miałaś prywatną wiadomość. Otworzyłaś ją. Była to wiadomość od Zayna, napisał ci ,, Żaden problem . Lubię uszczęśliwiać ludzi a zwłaszcza Directionerki.’’ Odpisałaś ,, Jeszcze raz dziękuję xx . Co u Ciebie słychać ??’’. Nie byłaś zbytnio nastawiona że ci odpisze gdyż byłaś jedną z wielu osób które do niego piszą. Po upływie 20 minut odpisał ,, U mnie dobrze, dziękuję. Miło że pytasz. Inne osoby mnie hetują lub proszą  o FOLLOW innych osob.. o ty nie.. Ty jesteś inna < inna w pozytywnym słowa tego znaczenie ;* > To miłe xx. A co U ciebie ??’’. W duchu się uśmiechałeś i odpisałaś ,, Rozumiem, dziękuję. U mnie bardzo dobrze. Przeprowadzam się do London’u. Nie mogę się już doczekać’’. Od tego momentu zaczęliście pisać ze sobą. Po dłużej znajomości i pisania ze sobą wymieniliście się numerami. Pisaliście ze sobą Już ponad pół roku. W miedzy czasie byłaś już w Anglii w Londonie. Dobrze się wam pisało. Mulat traktował cię jak Koleżankę< Nawet jak przyjaciółkę>. Zayn zaproponował spotkanie. Po dłuższym namyśle zgodziłaś się, chodź trochę się obawiałaś. Umówiliście się że przyjedzie po ciebie o 16.. O ustalonej godzinie Zayn przyjechał od wskazany adres, który mu wcześniej podałaś. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Ostatni raz spojrzałaś w lusterko w przedpokoju i otworzyłaś drzwi. Twoim oczom ukazał się Zayn z bukietem róż. Wręczył ci jego czym zaprosiłaś go do środka, żeby nie stał na dworze. Następnie poszłaś włożyć kwiaty do wazon. Nie mogłaś uwierzyć ze mulat jest u ciebie w domu. Chwile później wyszliście z domu i pojechaliście jego autem.
- powiesz mi gdzie jedziemy ??- zapytałaś przerywając niezręczną cieszę.
- Tak. Jedziemy w pewne miejsce gdzie fani nie będą nam przeszkadzać. A chciałbym cię lepiej poznać. chyba rozumiesz ??- odpowiedział.
- Okey, rozumiem.- odparłaś z uśmiechem. Podczas drogi rozmawialiście.
Po upływie 20min dojechaliście na miejsce. Zayn otworzył ci drzwi , abyś mogła wysiąść. Ujrzałaś dom< przypominał wille>
- Wow. Gdzie my właściwie jesteśmy ?? – zapytałaś.
- Witam w moich skromnych progach. Jesteśmy u Mnie pod domem. Zapraszam do środka.- odpowiedział po czym weszliście do środka. Usiadłaś w salonie a Zayn robiła coś do picia i dołączył do ciebie po chwili. Przez  chwile zapanowała niezręczna cisza, ale potem już normalnie rozmawialiście. Rozmawialiście  tak jak byście się znali od lat, dowiedziałaś się wiele ciekawych rzeczy o Zaynie i Życiu zespołu. Nie patrzyłaś na Zayna jak na tego z One Direction, patrzyłaś na niego tak jak na normalnego chłopaka, natomiast on traktował cie jak przyjaciółkę Nie jak fankę <Directionerke> którą poznał na Twitter’ze. W pewnym momencie rozmowy Zayn złapał cie za rękę, spojrzał ci w oczy..
- [T.i] od dłuższego czasu obserwuje twoje wpisy na Twiterz’e przykułaś moją uwagę. .Jesteś niesamowitą osobą. Od dnia w którym, zaczęliśmy pisać ze sobą zauroczyłaś mnie. Nie jesteś mi obojętna, nie jesteś dla mnie fanką <directionerką> jesteś kimś więcej.. Teraz już wiem.. jestem tego pewien… [T.i] Kocham Cię. – powiedział.
- Zayn , też cię kocham- odpowiedziałaś, po czym wasze usta złączyły się z namiętny pocałunku.











Gdyby ktoś chciał dedykację, proszę o kontakt, a dogadamy się.
Twitter; @darcy97poland
 Zapraszam do komentowania ♥♥♥

niedziela, 19 maja 2013

Niall ♥


Wyciągałaś następne napoje z lodówki przyjaciółki, kiedy ona otworzyła drzwi znajomym. Od razu do kuchni wparował Harry, a ty rzuciłaś mu się na szyję. Po chwili pojawiła się 3. Cieszyłaś się, że nie ma Horana. Po waszym rozstaniu nie chciałbyś się z nim zbyt często widywać. Tak rozstaliście się. Kilka tygodni temu, ciągłe kłótnie, jego trasa. To było za dużo i postanowiliście zostać tylko przyjaciółmi, ale gdyby dzisiaj przyszedł byłoby to za wcześnie. Impreza rozkręcała się, a nie było jeszcze 23. Było pełno ludzi, jak to na domówce, niektórych znałaś, a innych widziałaś pierwszy raz na oczy. Śmiesznie to wyglądało, gdy pytałaś przyjaciółkę, czy zna te osoby, a ona nie wiedziała, co Tobie odpowiedzieć . Impreza po prostu wyrwała się spod kontroli. Byłaś już kompletnie pijana, gdy weszłaś chwiejnym krokiem do kuchni i stanęłaś na wejściu. Właśnie na przeciwko Ciebie siedział na kuchennym blacie roześmiany, pijany Niall. Był już całkowicie czerwony, ale i jak zawsze seksowny. Ruszyłaś gwałtownie głową "Seksowny?! O czym ty myślisz?!" powtarzałaś i karciłaś siebie w myślach. Wtedy on spojrzał na Ciebie i wysłał zabójcze spojrzenie, a twoje nogi ugięły się pod tobą. Podszedł do Ciebie i obdarował Cię pocałunkiem w policzek.
-Serce masz ze stali, ale nogi jak z waty.- zaśmiał się tobie do ucha. Wiedział dobrze co dzieje się teraz w twojej głowie. Wiedział, że masz ochotę rzucić mu się teraz na szyję, a alkohol jeszcze bardziej pobudzał do działania.
-Dobrze Cię widzieć.- powiedziałaś z uśmiechem i ruszyłaś w stronę wyjścia, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Oparłaś się o ścianę budynku i sięgnęłaś do kieszeni kurtki po papierosy. Zdążyłaś podpalić i zaciągnąć się delikatnie, gdy ktoś wyrwał Ci papierosa z ręki i wsadził go do swoich ust.
-Przecież ty nie palisz.- powiedziałaś stanowczo widząc jak chłopak zaczyna kaszleć od dymu znajdującego się  w jego płucach.
-I ty też nie powinnaś. Okropne cholerstwo.- odpowiedział zachrypniętym głosem i zgasił papierosa. Zbliżył się do Ciebie i spojrzał w twoje oczy, ty jedynie nie chciałaś na niego patrzeć i odwróciłaś wzrok.
-[T.I] proszę Cię. Spójrz na mnie.- przez jego smutny głos dało się wyczuć, że zbiera się mu na łzy.
-Powiedz mi czego ty chcesz? Dlaczego się tak zachowujesz? Po co te gierki? - zaczęłaś zadawać milion pytań, a Niall jedynie zaczął się śmiać. - Co w tym śmiesznego?- zapytałaś poirytowana jego zachowaniem.
-Kocham Cię Głuptasie!-odpowiedział z uśmiechem i namiętnie Cię pocałował.


poniedziałek, 13 maja 2013

Louis cz.II ♥


Nawet nie wiesz, kiedy znaleźliście się w domu Lou. Otworzył drzwi nadal Cię przytrzymując, po chwili znaleźliście się w środku  Zmęczona oparłaś się od razu o ścianę zapominając o stojącym wazonie w tym miejscu. Chłopak szybko złapał Cię za biodra i zaczął kierować w stronę swojej sypialni. Posadził Cię na łóżku, a ty przyglądałaś się jego czynom. Podszedł do swojej szafki i wyciągnął z niej T-shirt i spodenki, podając je Tobie. Po miętoliłaś rzeczy i zaczęłaś się śmiać sama do siebie.
-Co jest takiego zabawnego w tym?- powiedział zły Lou wychodzący już z ciemnego pokoju. Odwrócił się na pięcie i zmarszczył brwi patrząc się na Ciebie. Jeszcze nigdy nie widział Cię w takim stanie, a ty nie umiałaś już mu nawet wytłumaczyć.
-Pomogę Ci- powiedział stanowczo podchodząc do Ciebie. Stanęłaś na przeciwko niego z wielkim uśmiechem, którego on pierwszy raz nie odwzajemnił. Wyciągnął ręce jak gdyby chciał Cię objąć i rozpiął twoją sukienkę, która delikatnie zsunęła się z Twojego ciała. Dla żartów podniosłaś jedną brew i udało Ci się w końcu wydobyć z siebie słowa 'Bierz mnie kociaku', po czym zaczęłaś się śmiać.
-Bardzo śmieszne- odpowiedział Lou, w jego głosie wyczuwałaś zawstydzenie i poddenerwowanie. Jeszcze nigdy nie widział Cię w samej bieliźnie, a to co z siebie przed chwilą wypowiedziałaś, mogło go jeszcze bardziej onieśmielić.
-Podnieś ręce- znowu usłyszałaś jego stanowczy głos, wsunął na Ciebie swoją ulubioną koszulkę. Od razu poczułaś ten wspaniały zapach. Jego perfum  który doprowadzał Cię do szaleństwa. Nadal stałaś z uniesionymi rękoma i z zamkniętymi oczami, poczułaś delikatny ciepły oddech Louisa na swojej szyi. Był on na początku równomierny, a następnie z każdym przybliżeniem robił się szybszy. Wtedy jego wargi zostawiły pierwszy pocałunek na twojej szyi. Opuściłaś ręce bezwładnie i spojrzałaś pijanym wzrokiem na chłopaka. Dostrzegłaś, iż się uśmiecha. Swoje ręce umieścił na Twoich biodrach i musnął po chwili twoje usta. Zesztywniałaś, ale oddałaś ten pocałunek. Spojrzał na Ciebie znowu, ale teraz jego oczy były pełne pożądania. Wbił się gwałtownie w twoje usta i rzucił na łóżko. Podtrzymywał się na swoich rękach  a jego usta były nadal przyklejone do twoich. Jego jedna ręka znalazła się pod koszulką i zaczęła jeździć od twojego brzucha w kierunku piersi. Zatrzymałaś ją przy samym staniku. A on oderwał swoje usta i spojrzał na Ciebie głośno oddychając. Twój przerażony wzrok błądził po jego twarzy. Zabrał swoją rękę, jeszcze przez chwilę podtrzymując się nad tobą. Nagle wstał i podążył biegiem do wyjścia.
-Dobranoc- rzucił po cichu zamykając z hukiem drzwi.
Założyłaś na siebie chłopięce spodenki i przykryłaś się kołdrą. Próbując wbić wzrok w jeden punkt, latającego od alkoholu sufitu, analizowałaś co dokładnie się tutaj stało. Twoje ciężkie i zmęczone powieki w końcu zamknęły się. Obudziłaś się rano z wielkim kacem. Susza jaka dokuczała w twojej jamie ustnej pogoniła Cię do jak najszybszego zejścia do kuchni. Zeszłaś na dół, a w salonie siedzieli już wszyscy chłopcy. Właśnie z kuchni wyszli roześmiani Lou i Danielle, która usiadła zraz obok swojego skacowanego chłopaka.
-O księżniczka wstała- Lou uśmiechnął się do Ciebie i puścił oczko. Odwróciłaś swój wzrok i znalazłaś nim wolne miejsce koło Harrego. Usiadłaś chwytając po jego herbatę, zabrałaś wielki łyk i wygodnie oprałaś się, przyglądając reszcie przyjaciół zajadających pizze.
-To miejsce było zajęte. Ale jak już siedzisz, to siedź- powiedział wesoły Louis, siadając koło Ciebie na oparciu kanapy. Po chwili przełożył swoją rękę, jak najczęściej robią chłopcy na randkach w kinie. I właśnie przytulał Cię, a ty poczułaś się nieswoje. Wszyscy kątem oka spoglądali na Ciebie i uśmiechali się dyskretnie do siebie, szepcząc coś. Odłożyłaś pośpiesznie kubek, z którego wylało się kilka kropel herbaty i udałaś się do kuchni.

WŁĄCZ MUZYKĘ! (Czytaj wolno ;) )
Oprałaś się o blat, sięgając po stojącą na niej butelkę wody i wzięłaś wielki łyk. Po chwili w pomieszczeniu znalazł się Tomlinson, stając naprzeciwko Ciebie.
-Co się dzieję?- zapytał.
-Louis, to co się wczoraj wydarzyło..... To nie powinno się nigdy powtórzyć, to nigdy nie powinno się zdarzyć.- wyszeptałaś krzyczącym, ochrypniętym głosem. Rozglądając się co chwilę, czy przypadkiem nie słyszą was znajomi.
-Myślałem, że obydwoje tego chcieliśmy. Przecież nawet powiedziałaś...- nie zdążył dokończyć.
-Ale my się przyjaźnimy prawda? To jest tylko przyjaźń, przyjaciele tak się nie zachowują!- nie pozwoliłaś mu dokończyć.- Ja powiedziałam to na żarty, nic więcej- dodałaś.
Z poważniał i odwrócił się plecami do Ciebie.
-Lou?- zapytałaś zmartwiona, iż nic nie opowiedział.
-W takim razie już się nie przyjaźnimy.- powiedział i od razu wyjrzał przez swoje ramię oczekując Twojej reakcji.
-Ale..... ale jak to?- do twoich oczu napłynęły łzy.
-Nie będę udawał, że to się wczoraj nie wydarzyło, ani tego iż nic do Ciebie więcej nie czuję. Nie będę twoim przyjacielem, chce być kimś więcej.- powiedział oschle.
-Przecież możemy się przyjaźnić...- próbowałaś go przekonać.
-Ja tak nie chce!- wykrzyczał i odwrócił się do Ciebie. Jego oczy były już szkliste, a śmiechy z salonu od razu ucichły. Zapadła głucha cisza.
-Ja nie będę udawał.- powtórzył stanowczo.
-Traktuje Ciebie tylko jak przyjaciela- odpowiedziałaś mu smutna, wbijając swój wzrok w podłogę.
-Dla mnie nie istnieje taka przyjaźń, gdy jedna osoba kocha, a druga tego nie odwzajemnia.- wyszedł na taras.
Spojrzałaś na zamykające się za nim drzwi z otwartą buzią, aby coś z siebie wydobyć. Zauważyłaś jak w wejściu do salonu, stoją wszyscy wasi przyjaciele. Wybiegłaś z domu łapiąc w pośpiechu tylko swoje szpilki. Stanęłaś na oddalonej ulicy, wydobywając z siebie falę rozpaczy. Wszystko, co wydarzyło się cudownego w tym mieście, nagle zniknęło. Po niecałej godzinę znalazłaś się w domu, od razu wpadłaś do swojego pokoju, zamykając drzwi na klucz.


*kilka tygodni później*
Znowu siedziałaś w swoim pokoju wysyłając SMS-y do Louisa. Ale od tamtego dnia nie otrzymałaś żadnej odpowiedzi. W końcu zebrałaś się na odwagę i zadzwoniłaś do niego. Jednak nie odebrał, włączyła się poczta głosowa. Wzięłaś głęboki oddech.
-Hej. Tu [T.I]- chwilę się zawahałaś, wiadomo to twój numer jak ma nie wiedzieć, że to ty dzwonisz.- Zostawiłam u Ciebie swoją sukienkę, jest mi bardzo potrzebna. Odezwij się w końcu- tak znalazłaś w końcu powód, żeby z nim porozmawiać.
Nie musiałaś czekać długo, po 10 minutach usłyszałaś dźwięk przychodzącej wiadomości.
"Hej. Dzisiaj wyjeżdżam o 9. Przyjedź później, o której chcesz i zabierz ją sobie. Zostawię klucz ochroniarzowi. "
Jego odpowiedź była chłodna i stanowcza, ale w głębi byłaś zadowolona, że w końcu się odezwał. Podjechałaś popołudniu od razu po pracy pod jego dom. Ochroniarz wręczył Ci klucze i kazał być przy wyjściu za max 30 minut. Byłaś pewna, że tak przykazał mu Louis. Nie miałaś mu tego za złe  widocznie nie jesteś już tutaj mile widziana. Wparowałaś pośpiesznie do domu i od razu do jego sypialni. Wszystko powróciło, ten pocałunek. Zaczęłaś żałować, swoich słów. Może właśnie daleko szukałaś, a ta miłość była tak blisko? Zauważyłaś leżącą sukienkę na łóżku. Wcisnęłaś ją do torby i ruszyłaś na dół. Schodząc po schodach, oglądałaś zdjęcia wiszące na ścianie. Zatrzymałaś się. Było to twoje i Louisa pierwsze zdjęcie, zrobione w parku. Uśmiechnęłaś się do siebie. To właśnie wtedy pierwszy raz się do siebie przytuliliście i pocałował Cię w policzek. Przejechałaś delikatni ręką po tym policzku przypominając sobie jego delikatne usta na tej części twarzy. Usłyszałaś dźwięk telefonu i pośpiesznie wyjęłaś go z kieszeni spodni. Przeszły Cię dreszcze i mrużyłaś oczy z niedowierzania.
-Nadal jesteś u mnie?- wydobyło się ze słuchawki.
-Ta..tak. Zaraz będę wychodzić.- odpowiedziałaś tak samo poważna. Zapadła cisza, żadne z was nie umiało nic powiedzieć, ani się rozłączyć. A może właśnie nie chcieliście. Zeszłaś do salonu i rozejrzałaś się po nim. Zamknęłaś oczy, wsłuchując się w jego oddech, który doprowadzał do szybszego bicia twojego serca. W okno zabrzmiały pierwsze krople deszczu, otworzyłaś oczy i zauważyłaś ciemne chmury na dworze oraz pierwsze błyski.
-Boję się burzy- wypowiedziałaś przerażona do słuchawki, w tym momencie przerywając cieszę.
-Wiem. Nie masz się czego bać. Jestem przy Tobie.- odpowiedział pocieszając się.
Pierwszy grzmot, a ty zakryłaś swoje oczy ręką i zaczęłaś się trząść.
-Tak bardzo chciałabym żebyś tutaj był.- w końcu mogłaś mu to powiedzieć, to co męczyło Cię od wielu tygodni. - Louisie Tomlinsonie.... Kocham Cię- zapadła cisza, po drugiej stronie.
-Ja Ciebie też- usłyszałaś podwójny głos. Ale teraz z słuchawki i za swoimi plecami. Odwróciłaś się. Lou stał w progu, opierając się o ściankę trzymając telefon przy uchu. Uśmiechnął się do Ciebie.
-Cały czas przyglądałem się Tobie- z jego twarzy nie schodził uśmiech. Podbiegłaś do niego i wtuliłaś się.
-Tak bardzo tęskniłam.- wyszeptałaś mu do ucha.



To doczekaliście się. Przepraszam, ale nie miałam czasu. Ostatnia scena to mój sen, tylko że w główniej roli był Harry. Nie chciałam pisać z nim znowu Imaginu, bo przecież są też inni członkowie zespołu ;p
Napiszcie, czy Wam się podoba imagin ;)


środa, 8 maja 2013

Louis cz.I ♥


-Posprzątasz te stoliki?- poprosiła Cię ładnie Twoja najlepsza przyjaciółka. Przewróciłaś oczy oburzona, oczywiście na żarty. Poczułaś jak całuję Cię w policzek i odchodząc rzuca w Twoją stronę mokrą szmatkę. Popchnęłaś drzwi i znalazłaś się na przodzie Starbucksa:  "Jeszcze tylko miesiąc" pomyślałaś zbliżając się do brudnego stolika. Byłyście tutaj od dwóch tygodni, ledwo skończone 18 lat, próbujące zarobić i zabawić się w wielkim mieście jakim jest Londyn. Wiedziałaś dobrze, że nie będzie różowo, ale nie spodziewałaś się iż większość swojego dnia spędzisz tutaj. A kiedy w końcu masz czas wolny, ledwo wracasz do domu i idziesz spać. Zła tym, że nawet dobrze nie zwiedziłaś miasta, wycierałaś następne stoliki. Robiło się późno, co wiązało się z mniejszą ilością osób w lokalu. Poczułaś zimny chłód otwierających się drzwi i kogoś szybki bieg do kasy. Chcąc zobaczyć kim jest ta osoba, energicznym ruchem odwróciłaś się. Na nieszczęście wpadłaś na tą osobę powodując, iż momentalnie usiadła na wielkim fotelu. Zsunął delikatnie swój kaptur rozglądając się po pomieszczeniu. Stałaś próbując wydukać z siebie chociaż słowo, lecz stres iż Twój angielski nie jest idealny zablokował twoje gardło. Czekając, aż wielka klucha zdenerwowania opuści Twój przełyk, zauważyłaś jak nieznajomy odetchnął głośno i zdjął swoje okulary. Momentalnie tracąc resztki sił usiadłaś na przeciwko niego na krześle. Chłopak widząc twoją reakcję zaczął się śmiać, lecz widząc, iż zwraca uwagę innych klientów od razu uspokoił się, zakładając znowu okulary.
-Jestem Louis. Ale widząc twoją reakcję chyba wiesz kim jestem.- uśmiechnął się ciepło do Ciebie, wyciągając rękę.
-Jestem..... jestem...- zatkało Cię, wzięłaś głęboki oddech: "WEŹ SIĘ DZIEWCZYNO W GARŚĆ!" pomyślałaś. - Jestem [T.I]- wydukałaś wreszcie, ściskając jego dłoń.
-Jestem pełen podziwu! Niektóre nie mogą nic powiedzieć nawet przez 30 minut- zaśmiał się. Siedzieliście tak rozmawiając i śmiejąc się. Pierwszy raz poczułaś, iż od przyjazdu tutaj może zdarzyć się coś dobrego. Spotkanie Louisa było czymś wyjątkowym.
Od tego przypadkowego spotkania potoczyło się dużo. Ty i Louis wymieniliście się swoimi numerami. Zaczęliście się spotykać, kiedy tylko mieliście wolne od pracy. Zapoznał Ciebie z resztą chłopców. Dogadywałaś się z nimi raz lepiej, raz gorzej, wiadomo nie z każdym ma się wspólne tematy. Ale nie obchodziło Cię to. Ważne, iż najlepiej dogadywałaś się ze swoim nowym przyjacielem.

*dwa miesiące później*
-Kochanie miałaś już wrócić miesiąc temu. Kiedy masz zamiar wrócić. Studia same nie przyjmą Cię. A matura? Jak ty to sobie wyobrażasz?- zaczęli zmartwieni rodzice na Skypie. Nie obchodziło to Ciebie. Szkoła? Tyle samo czasu poświęcałaś swojej pracy, a miałaś chociaż z niej pieniądze. Tak jak do tej pory narzekałaś na nią, tak teraz dziękowałaś, że to właśnie dzięki niej opuściłaś Polskę. Nawet twojej przyjaciółce nie spieszyło się do kraju, więc zawsze miałaś jakieś wytłumaczenie dla rodziców, iż sama nie wrócisz. Wiedzieli jakie jesteście sobie oddane, więc każda rozmowa kończyła się po słowach "Nie zostawię jej samej. A bez niej nigdzie nie wyjadę". Pożegnałaś się z rodzicami i zaczęłaś szykować się na randkę. Kilka tygodni temu poznałaś chłopaka pracującego w pubie na przeciwko waszej kawiarni. Miły, uroczy blondyn z zielonymi oczami. Matt bo tak miał na imię, sprawiał iż czułaś się jak w siódmym niebie. Po pierwszy tygodniu rozmów już próbował umówić się z Tobą na randkę, ale go ciągle spławiałaś. Kiedy w końcu twoje uczucia były stałe, byłaś gotowa spróbować. Po dwóch godzinach znalazłaś się przed kinem, gdzie mieliście się spotkać. Minęło już 30 min i zdałaś sobie sprawę, iż dał Ci wspaniałą nauczę za twoje wcześniejsze zachowanie. Sięgnęłaś zrozpaczona po ostatniego papierosa. Wnerwiona, iż paczka nie da już tobie tego wspaniałego uzależniającego tytoniu, wyrzuciłaś ją do pobliskiego kosza, odpalając ostatnie cudeńko. Wyciągnęłaś po chwili swój telefon i wybrałaś jedyny numer, który zawsze odbierze oraz poprawi Ci humor.
-Halo?! [T.I]?! Poczekaj chwilę!- usłyszałaś krzyczący głos Lou i bębniącą przez słuchawkę muzykę. Po kilku minutach muzyka ucichła i słyszałaś tylko głośny, zmęczony oddech chłopaka. Opowiedziałaś mu całą historię w jakiej właśnie się znajdujesz, zaciskając zęby, aby nie zacząć płakać. Widok przechodzących szczęśliwych par powodował jeden, wielki ból. Zaciągnęłaś się papierosem oczekując jakieś odpowiedzi przyjaciela, który możliwe iż udawał wsłuchanego w twoją opowieść.
-[T.I]?- usłyszałaś pijany głos, zdałaś sobie sprawę, że albo przespał całą twoją historię, albo teraz zarzuci pouczającym monologiem.
-Nie przejmuj się tym draniem. Zaraz wyślę po Ciebie taksówkę i przyjedziesz tutaj. Nie odmawiaj mi! Masz tutaj przyjechać i zapomnieć o tym chłopczyku!- powiedział stanowczo i głośno do słuchawki. Zaśmiałaś się i nie zdążyłaś nic odpowiedzieć ponieważ rozłączył się. Po niecałych 10 minutach podjechała taksówka i zawiozła Cię pod wielki klub, gdzie już przed wejściem oczekiwał Lou i Harry. Przywitali się z Tobą i weszliście do środka. Wiadomo chłopcy już mieli nieźle wypite, ale stwierdziłaś iż dzisiaj zapomnisz o otaczającym Cię świecie. Tańczyliście i piliście ile się dało. Kiedy już twój cały świat wirował, ległaś na wielką kanapę. Zaraz koło Ciebie usiadł zmartwiony Louis, poprawiając co chwilę twoje włosy.
-Lou. Jest mi niedobrze- powiedziałaś łapiąc się za brzuch. Brunet zrozumiał twój sygnał. Wziął Cię na ręce i zaprowadził do łazienki. Byłaś tak pijana, że zjechałaś mu po płytkach. Chłopak zaśmiał się i próbował Cię podnieść. Twój język plątał się i zaczęłaś już tylko mówić po polsku.
-Co my z nią zrobimy?- zaśmiał się Harry podchodząc do was. Louis zaczął przeszukiwać twoją torbę w celu odnalezienia kluczy, lecz na marne. Zaczął Cię wypytywać, ty jedynie oparłaś się o niego prawie zasypiając.
-Zabiorę ją do siebie. Pomóż mi ją tylko stąd wyciągnąć- powiedział zmartwiony, próbując Cię podnieść.




niedziela, 5 maja 2013

Imagin z Harry'm ♥ cz.II


Ułożyłaś dziecko wygodnie na swoim wielkim łóżku. Poprawiłaś jego loczki i ucałowałaś w czoło, po czym starannie zamknęłaś za sobą drzwi od sypialni. Po cichu zeszłaś na dół do kuchni, gdzie siedziała już twoja mama przeglądając gazety. Przewracała każdą stronę z niezadowoloną miną, co chwilę wyrzucała gazetę na stół i sięgała po następną.
-Co zrobisz, kiedy Harry zapyta?- przerwała ciszę twoja rodzicielka.
-O co ma pytać?- byłaś zdziwiona jej zachowaniem.
-A o co ma pytać kochanie? Może dlaczego inne dzieci mają tatusiów, a on nie. Nie przyszło to Tobie do głowy?- wstała oburzona i spojrzała na Ciebie zrozpaczona.- Ja wiem, bardzo się starasz. Ale nie dasz rady wykonywać na raz dwóch ról. Jesteś jego mamą, a ojca on również potrzebuje.- po jej policzku popłynęła łza.
-Ja jakoś wychowałam się bez ojca i żyję. Na razie nie pyta o to, więc pewnie nie zapyta.- odwróciłaś się do okna, aby uniknąć dłuższej rozmowy z mamą.
-Różnica jest taka, że twój ojciec umarł przed twoim przyjściem na świat. A jego żyję i mieszka godzinę drogi od tego domu. Zawozisz go codziennie tamtą drogą.- poinformowała Cię.
-Skąd to wiesz?- odwróciłaś się gwałtownie zdziwiona.
-Masz bardzo mądre dziecko. Kiedy chciałam go ostatnio zawieźć krótszą drogą do przedszkola to zaczął płakać, że chce jechać koło swojego domu. Zapytałam go dlaczego tak mówi. Powiedział mi, że obiecałaś mu iż kiedyś to będzie jego domek.- podeszła do Ciebie rodzicielka i mocno przytuliła. W tej czułej chwili usłyszałyście tupot małych stópek zmierzających w waszą stronę. W progu stanął uśmiechnięty mały Harry w pieluszce i smoczkiem w buzi, którego od razu pozbył się wyrzucając na podłogę. Podleciał do Was i przytulił się do twojej nogi. Podniosłaś dziecko na ręce i mocno przytuliłaś oraz ucałowałaś w policzek.

*następnego dnia*
Ostatni raz sprawdziłaś, czy dziecko jest dobrze zapięte w foteliku i usiadłaś z przodu samochodu. Ruszyłaś tą samą drogą, którą jedziecie do przedszkola. Śpiewaliście jego ulubione piosenki, co chwile spoglądałaś na wesołego chłopca w lusterku. Ostatni skręt i spojrzenie w ten uroczy dom.
-Cholera jasna!- krzyknęłaś próbując na nowo odpalić samochód. Harry zaczął się głośno śmiać widząc twoją bezradność. Wysiadłaś z samochodu i okrążyłaś go w złości dookoła. Chłopiec zaczął głośno krzyczeć znudzony tym postojem. Odpięłaś go z pasów i postawiłaś na przejściu wręczając zabawkę.
-Masz tutaj stać dobrze? Ja zadzwonię do babci- poinformowałaś go surowo i zła z wydarzenia, które was spotkało. Nie minęła chwila, gdy wróciłaś do chłopca, lecz go tam już nie było. Rozejrzałaś się dookoła i zaczęłaś biegać po ulicy szukając syna. Wtedy zauważyłaś jak stoik koło domu Stylesa i.......  I rozmawia z nim.

*oczami Harry'ego*
-Dzień dobry- usłyszałem wesoły głos wychodząc pośpiesznie z domu.
-Hej- uśmiechnąłem się do chłopca widząc jak słodko spogląda na mnie swoimi dużymi zielonymi oczami.
-Jestem Harry!- podał mi rękę, od razu odwzajemniłem gest zaczynając się śmiać.
-Też jestem Harry- nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. Imię wypowiadane przez niego, zniekształcone przez trudność wypowiedzenia 'r' było niesamowite.

*twoimi oczami*
Podbiegłaś do nich zdenerwowana klękając od razu przed dzieckiem.
-Ile razy mam Cię prosić? No powiedz ile, żebyś nie odchodził nigdzie sam?- zaczęłaś zła na syna.
-Ale mamusi,  ja tylko chciałem iść zobaczyć nasz dom!- powiedział wesoły całując Cię w czoło.
-To jeśli jest to twój dom. To może chcesz go zobaczyć?- uklęknął koło was Styles. A jego zapach od razu dotarł do twoich nozdrzy powodując zawrót głowy. Kątem oka ilustrowałaś każdy szczegół jego twarzy. Nie zwracając uwagi na krótsze włosy to mogłaś stwierdzić, że nic się nie zmienił.
-To chyba nie jest dobry pomysł- wydukałaś zestresowana, próbując opanować się od płaczu.
-No mamo!- zawołał mały łapiąc Ciebie i Harry'ego za dłoń oraz prowadząc do środka wielkiej posiadłości. Styles cały czas trzymał twojego syna za rękę i prowadził do domu. Kiedy już zniknęli w jego środku, ty złapałaś głęboki oddech i zawahałaś się, czy na pewno powinnaś wejść.  Usłyszałaś ich śmiechy i rozmowę dochodzącą z kuchni. Powolnym ruchem udałaś się do niej. Twoim oczom ukazała się para ukochanych mężczyzn twojego serca goniących się dookoła blatu kuchennego. W końcu Harry złapał twojego syna i zaczął go gilgotać. Widząc Ciebie w progu, zawstydzony swoim zachowaniem postawił dziecko na ziemi, które od razu uciekło do następnego pokoju. Dziewiętnastolatek uśmiechnął się do Ciebie i podszedł.
-Jestem Harry- podał Ci rękę.
-[T.I]- zauważyłaś jak marszczy brwi, jak gdyby był oburzony twoim imieniem.
-Ciekawe- odpowiedział znowu nakładając na swoją twarz uśmiech. Odszedł kilka kroków nadal ilustrując Cię wzrokiem. "Przypomniał sobie" owładnęła tobą panika. A co jeżeli teraz wszystko składa sobie w wielką całość? Zrozumiałaś, że musisz się stąd wydostać.
-Napijesz się czegoś?- podszedł do lodówki wyciągając napoje.
-Nie dziękuje. Właściwie powinniśmy już się zbierać. Popsuł mi się samochód, a zaraz przyjedzie po nas moja mama.- próbowałaś jak najszybciej uciec.
-Możecie tutaj poczekać ile tylko chcecie. Wspaniała pogoda prawda? Idealna na spacer po plaży- wziął duży łyk wody, opierając się o lodówkę i posłał tobie uśmieszek. Poczułaś jak tracisz grunt pod nogami i w jednym momencie usłyszeliście huk oraz płacz dziecka. Harry pobiegł pośpiesznie do salonu, a ty od razu za nim. Podniósł waszego syna i przytulił go, aby uspokoić.
-Już spokojnie. Nic się nie stało- mówił łagodnym głosem do dziecka. Poczułaś ból w sercu, wyszłaś na taras. Ujęłaś swoją twarz w dłoniach, a z oczu wydobyła się fala łez.
-[T.I]- usłyszałaś za swoimi plecami i już po chwili poczułaś dotyk na swoim ramieniu.-Ja już wszystko rozumiem. Jak mogłaś mi tyle czasu o tym nie mówić?!- zapytał oburzony Harry.
-A niby jak miałam? Ostatni raz widziałam Ciebie ponad 3 lata temu. Nie wiedziałam, gdzie mieszkasz, jak masz w ogóle na nazwisko! Kiedy zobaczyłam Ciebie w telewizji byłam już w 6 miesiącu ciąży i co? Miałam tak po prostu do Ciebie zadzwonić i powiedzieć, że jestem z Tobą w ciąży. Co byś pomyślał?! Że jakaś wariatka chce wzbogacić się na Twojej sławie!- wybuchnęłaś następną falą rozpaczy.
-Już spokojnie- przytulił Cię chłopak.- Przepraszam. Już Was nie zostawię. Obiecuję- wtedy musnął delikatnie twoje usta.

*rok później*
-Tatusiu chodźmy na plac zabaw!- krzyczał i biegał wasz syn między samochodami.
-Dobrze. Ale najpierw zanieśmy wszystkie twoje rzeczy do nowego pokoju.- zaśmiał się Harry niosąc pudełka do swojego, przepraszam teraz waszego wspólnego domu.




sobota, 4 maja 2013

Mini imagine o ONE DIRECTION ♥♥♥




 

Harry; Umówiłem cię z [T.i].podziękujesz mi później; http://25.media.tumblr.com/0b2f0a3c278a19bbb66001f32f080aa1/tumblr_mk9fb5ZNYh1r8fpnjo1_500.gif
 
 
Budzisz się rano w hotelu, w hotelowym łóżku i widzisz  http://besty.pl/2265982
 
 
Harry:  jak ci minął wieczor z [t.i]
Zayn:dobrze.
Harry: co robiliście ??
Zayn : http://25.media.tumblr.com/b1490b3ab2e82f4a8547f68f69091ebb/tumblr_miihu3pUa81rocd1co2_500.gif
 
 
Chłopcy zamontowali u Ciebie ukrytą kamerkę. Teraz ogladają  na TV ja się przebierasz <patrz na Niall’a>
http://24.media.tumblr.com/4b4d2eeab93c03cb3216ebeca5bddcc9/tumblr_mjk08yJGAx1s4ri4no1_500.jpg
*Harry wchodzi niespodziewanie do waszego mieszkania <twojego i Louis'ego>*
Harry:  Louis?! (t.i.) Gdzie jesteście?! Mam sprawe do niej
Louis
: http://24.media.tumblr.com/66f4d2da2b3a2e532dd330d9e6f9fe78/tumblr_mgsmfvkG0P1s1l4a7o1_500.gif
 
N: Hej [T.I] Pójdziesz ze mną na randkę? https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfj_voHLZZ7R46RccBYPXUevzdIDBPUy_4pYMVMk8qwQwsXmZQ1lhZOE3q9mpOU0WRGiB0WSsJ1IxU_pM1y-wdmQUsU9jvMiRslxGnXbUPUCKDNwys3NR9vPtopWB5_fFqbPgBJP783J37/s1600/20.gif
Ty: Czekałam aż zapytasz.
N: Taakk!!!
http://25.media.tumblr.com/011e3d08046cabb12ba6df95d3fb3a8d/tumblr_mjtg1mV4Tt1rhox8ho1_250.gif
Jesteś z Harry już 2 lata.
Ty: Harry, musze ci cos ważnego powiedzieć. Usiądź, proszę.
Harry: Jasne. Co się stało :
http://24.media.tumblr.com/tumblr_mbtznahvxc1ril09ho1_500.gif
Ty: Harry!!! Jestem w ciąży!
H: http://media.tumblr.com/tumblr_me0s8aQay31rpypdk.gif
 
Harry : Kogo kochasz?
Ty :  Takiego debila, który mnie nie zauważa.
 Harry: Nie zauważa? Więc kim jest ten dureń?
 TY :Spójrz w lustro, to sobie odpowiesz. – spojrzał i po chwili się obraca w twoją stronę i mówi : http://25.media.tumblr.com/tumblr_m8q60basib1rpany3o1_500.gif następnie całuje cię.
 
 
 
Jesteś w domu u chłopaków, bierzesz prysznic. Nagle zorientowałaś się że nie ma recznika.
ty : hallo, chłopaki, mógłby mi któryś z was podać ręcznik??jestem u góry w łazience
Chłopaki : https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM3gTKQY63Uc8WkBEKdzlXWfojwuh7U6VQzPu4Aqq48LJ6X36oZqyG9glCHUOA379fjkXXt8jb0nUeQFY4Ifk8d-grl8qRRQhFP5m13Kb-A5JuDsBpIZgfi5xBzDwPIUvZFoKDMAilRlk/s1600/tumblr_m3opfcDvaD1r8ea0wo2_500.gif


Zayn ma wywiad w radio. Postanowiłaś że zadzwonisz do radia.
*jesteś na antenie * ty: to ja [t.i] , Zayn Kochanie muszę Ci coś powiedzieć. Nie wytrzymam do twojego powrotu.
Zayn : Dobrze, słucham.
Ty: Zayn, Jestem w ciąży. Będzie mały Malik, Zostałeś tatą.
Zayn : http://media.tumblr.com/5bb3a005824d780d327098f29569bbd4/tumblr_inline_mhh1rvl1RK1qz4rgp.gif
 


 
 
Niall dowiedział się że twojom ulubioną piosenką jest ,,Little things'' jego reakcja :static.tumblr.com/ac94ae5ab67b1c


 
 
 
 
 
 Gdyby ktoś chciał dedykację, proszę o kontakt, a dogadamy się.
Twitter; @darcy97poland
 Zapraszam do komentowania ♥♥♥
 

czwartek, 2 maja 2013

Mini imaginy z chłopcami :)



Dawno nie dodawałam nic na bloga, więc na sam początek mini imaginy z chłopcami .. oczywiście czytacie na własną odpowiedzialność, bo niektore są zboczone! ;D

*siedzisz z Niall’em w parku na ławce* Niall: [T.I] otwórz pizze Ty: Dlaczego ty tego nie zrobisz? Niall: Zrób to .. Ty: *otwierasz* i czytasz na głos Will You Marry Me? 

Ty: *zakładasz swoją ulubioną koszulkę z napisem „ Hug Me”* Liam: *przytula Cię* Ty: Liam, co ty robisz?! Liam: Na twoje koszulce pisze „ hug me ” Ty: *śmiejsz się* głuptas!

*siedzisz na łóżku z Harry’m* Harry: Moje usta są samotne .. Ty: i co w związku z tym? Harry: Mam nadzieję, że dzięki tobie już nie będą Ty: *całujesz go*

*śpisz zmęczona w łóżku* Harry: *wbiega do pokoju* Kochanie, wstawaj wstawaj! Dziś mieliśmy zrobić coś szalonego!

Harry: [T.I] może obejrzymy razem film? Ty: dobrze, jaki? Harry: mój ulubiony film „ To właśnie miłość ‘’ najpierw go obejrzymy, a poźniej zrobimy razem te najciekawsze sceny Ty: Harry, ty zboczuchu!

*podchodzi do ciebie i Louis’a mała fanka* Fanka: dzien dobly! Ci mogę prosić o ałtoglaf? Louis: Tak oczywiście *podpisujecie* Fanka: dziękuje i .. i .. baldzo pasujecie do siebie

*dostajesz jakąś karteczkę na ławkę szkolną* Ty: *czytasz* ” Ja.. ty..łóżko..dziś..u mnie? Harry xx  ” Ty: *spoglądasz na niego* Ok, dziś o 20.00! 

*czytasz książkę* Niall: długo będziesz tak czytać? Ty: A co chciałeś? Niall: *spogląda na ciebie, a później na łóżko* Ty: No dobra, chodź!

Ty: Kocham filmy ze szczesliwym zakończeniem! Zayn: szczęśliwym? Hmm .. sex w łóżku? Ty: *śmiech*

Harry: *nauczyciel* [T.I] pośladki muszą być spięte Ty: *smutna minka* Harry: Eh.. nie martw się przyjdź do mnie po lekcjach i wszystko dokładnie sam ci wytłumaczę *mruga*

Ty: zakochałam się .. Liam: w kim?! Ty: w chłopaku który boi się łyżek i jest bardzo opiekuńczy Liam: *myśli zdenerwowany* to ja! Też cię kocham [T.I]

Louis: Hej [T.I] co robisz? Ty: Rozmyślam .. czy mnie kocha Louis: Kto? Ty: Chłopak który kocha marchewki, chodzi bez skarpetek i kocha paski *przytula cię*

Niall: Zgadnij, jakie jest moje ulubione miejsce? Ty: obok lodówki Niall: Nie, nie, nie masz racji! Moje ulubione miejsce jest łóżko razem z tobą… w nocy!

Ty: Kochasz mnie jeszcze? Zayn: Oczywiście, że tak Ty: udowodnisz mi to? Zayn: *podnosi cię i kładzie na łóżko*: dalej mam udowadniać Ty: Tak panie Malik 

Ktoś: Liam, gdzie jest twoja dziewczyna? Liam: *wskazuje na ciebie palcem* 

Miło będzie gdy zostawicie jakiś miły komentarz!