Słuchałaś wycinków jego solówek na YouTube. Łzy spływały po twoich policzkach. W końcu sięgnęłaś po telefon i wybrałaś jego numer.
- Halo? - usłyszałaś jego głos po kilku sygnałach.
- Lou? Ja... ja tęsknie. - powiedziałaś i rozpłakałaś się do słuchawki po czym rozłączyłaś się. Obiecałaś sobie, że nigdy kiedy będzie w trasie nie zrobisz mu takiego świństwa. Właśnie zrobiłaś, zadzwoniłaś i zaczęłaś się rozczulać. Nie było to dla was łatwe, osobno tyle miesięcy. On już wyjechał z Londynu, a ty wróciłaś do Polski do rodziny i znajomych. Bez niego było Tobie ciężko tam żyć, a tutaj wróciłaś na uczelnie. Minęły dwie godziny, nie oddzwonił. Nie miałaś mu tego za złe. Przecież jest w pracy, nie wyjdzie tak po prostu zadzwonić do Ciebie.
Robiło już się ciemno więc postanowiłaś iść spać. Rano sprawdziłaś telefon, ale on nadal nie oddzwonił. Nie mogłaś ciągle zatruwać mu życia jeśli nie ma dla Ciebie czasu, nie możesz mu ciągle przeszkadzać. Ubrałaś się i wyszłaś na uczelnie. W drodze powrotnej do domu spotkałaś znajomego. Był to Piotrek. Znaliście się od przedszkola, był jak młodszy brat. Rozmawialiście, aż w końcu spojrzałaś na telefon ale nadal nie otrzymałaś żadnego sygnału od swojego chłopaka. Zaproponowałaś znajomemu wypad na miasto, przecież co masz robić. Znowu samotnie przepłakać całą noc nad twoim i Louisa zdjęciem? Wieczorem udałaś się razem z Piotrkiem na imprezę. Myślałaś, że będzie to skromna domówka u jakiegoś jego znajomego, ale na miejscu zauważyłaś tłum ludzi. Od razu z przyjacielem zaczęłaś szaleć na parkiecie. Wypiliście chyba za dużo bo poczułaś jak kręci się Tobie w głowie. Nagle Piotrek zaczął się przystawiać do Ciebie, ale ty tylko go zbywałaś. Po chwili w końcu wytłumaczyłaś mu, że masz chłopaka, a on już nie nalegał. Zrobiło Ci się bardzo niedobrze i poprosiłaś, żeby Cię odwiózł do domu. Odprowadził Cię pod same drzwi i pomógł je Tobie otworzyć ponieważ nie dawałaś sobie nawet już z tym rady. Zaśmiana wpadłaś na korytarz.
- Na pewno już sobie poradzisz? - zapytał Piotrek.
- Tak, tak! Dziękuje za dziś. Pa. - wstałaś z podłogi i zamknęłaś drzwi.
Ruszyłaś przez korytarz do salonu i zapaliłaś światła. Nie dowierzałaś i myślałaś, że widzisz to wszystko przez alkohol, a wypiłaś go bardzo dużo. W całym pokoju były rozsypane róże i było widać, że znajdują się na podłodze od paru dobrych godzin ponieważ już były lekko nieżywe. Zauważyłaś pełno zapalonych świec i Louisa siedzącego przy butelce wina. Gdy zobaczył Cię w takim stanie, a wcześniej usłyszał męski głos. Widać, że był na Ciebie zły i lekko zszokowany. Przecież jeszcze wczoraj mówiłaś jak to bardzo tęsknisz i byłaś zrozpaczona, tak jakbyś straciła sens życia. Teraz stałaś ledwo na nogach przed nim próbując się uśmiechnąć. Pewnie wyglądałaś żałośnie.
- Lou. - powiedziałaś pijanym głosem. Lecz on nic nie odpowiedział. Podszedł do Ciebie ucałował w policzek i wziął na ręce. Zaniósł Ciebie do sypialni i pomógł się rozebrać. Nawet nie wiesz kiedy odpłynęłaś. Obudził Ciebie hałas w kuchni. Strasznie bolała Ciebie głowa i próbowałaś sobie przypomnieć co się wczoraj wydarzyło. Nie wiedziałaś czy to wszystko było snem, a może prawdą? Wychodząc z pokoju zauważyłaś Louisa. Uśmiechnęłaś się, ale on spojrzał na Ciebie i wrócił do sprzątania salonu. Usiadłaś na kanapie.
- Lou. Proszę Cię. Porozmawiajmy. - twój głos zaczął się załamywać i czułaś, że zaraz wybuchniesz płaczem.
- Co chcesz mi wyjaśnić?! Że dobrze się bawisz beze mnie?! Słyszałem wczoraj jak tęsknisz. Myślałem.... myślałem, że jak zrobię Tobie niespodziankę to spędzimy miło czas. - usiadł naprzeciwko Ciebie na krześle. Przez cały dzień omijał Ciebie, a ty próbowałaś mu wszystko wytłumaczyć. On po prostu nie chciał Ciebie słuchać, czuł się zdradzony. Siedzieliście oglądając telewizję w milczeniu. Spoglądałaś od czasu do czasu na zegarek. Wiedziałaś, że niedługo będziecie się zbierać na lotnisko. W końcu nadeszła ta godzina i w ciszy zawiozłaś go na lotnisko.
- Pa. - powiedział i złapał za swój mały bagaż. Zatrzasnął za sobą drzwi nie czekając na twoją odpowiedź ruszył w kierunku wejścia. Wpatrywałaś się przez chwilę w kierownicę i szybko pobiegłaś za nim. Szukałaś go po wielkiej hali, ale jego nigdzie nie było. W końcu udałaś się do kobiety stojącej przy biurku z uśmiechem pracowniczym. Zapytałaś ją, gdzie znajdziesz osoby oczekujące na wskazany lot. Odpowiedziała Tobie, że samolot wyleciał 5 minut temu. Nie pożegnałaś się z nimi, nawet nie pogodziłaś. Sięgnęłaś po telefon ze swojej kieszeni i wybrałaś jego numer. Nie odbierał, a raczej miał wyłączony. Znalazłaś jakieś wyjście ewakuacyjne z lotniska i od razu zapaliłaś. Nie zdarzało się to Tobie często, tylko w wyjątkowych przypadkach.
- Przepraszam. Tutaj chyba nie wolno palić. - usłyszałaś znajomy Ci angielski głos. To był Louis. Stał koło Ciebie z torbą na ramieniu. - Nie mogłem. Nie potrafiłem, tak po prostu powiedzieć Tobie "Pa".- zbliżył się do Ciebie i objął. Jego torba upadła na ziemię, lecz zbytnio się tym nie przejął. Zaczął pieścić twoje policzki i całować. Kiedy skończył wtuliłaś się w niego i poczułaś jak spływają po twojej twarzy łzy.
- Przepraszam za wszystko. - powiedziałaś cicho.
- Zostanę jeszcze na kilka dni. - oznajmił Tobie i na jego twarzy pojawił się uśmiech. Wytarł palcami twoje policzki, które były mokre.
- Ale jak to? A próby? Koncerty? Za trzy dni masz koncert! - byłaś zdziwiona jego postawą.
- O próby się nie martw już dzwoniłem do chłopaków. Powiedzieli, że rozumieją. A koncert? Sama powiedziałaś, że jest za 3 dni, pojadę na niego od razu z lotniska. - odpowiedział i wrócił do całowania twoich ust.
Komentujcie, ponieważ chcemy wiedzieć, czy Wam się podobają ;)
Wspaniały !! Wszystkie Wasze imaginy są wspaniałe. Czytam codziennie i to jest ulubiona część mojego dnia !! Piszcie dalej :)
OdpowiedzUsuńPiękny. <3
OdpowiedzUsuńNO KURDE NO NIE! NO NIE! ROZPŁAKAŁAM SIĘ NO! <3 Jak Wy możecie pisać takie świetne imaginy ja się pytam!? To nie fair. :<
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuń